Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żołnierze w pandemii pomagali w domu dziecka: „Dawało to powera, że dzieciakom się podoba”

Alicja Durka
Alicja Durka
Podczas kwarantanny pracowników Domu Dziecka nr 2, ze względu na trudną sytuację kadrową, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zwrócił się o wsparcie do żołnierzy WOT, którzy od 31 października do 11 listopada 2020 r. wspierali placówkę wolontaryjnie. W Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu mieszka około 30 podopiecznych. Wojskowi zajmowali się nimi przez ponad dwa tygodnie, 24 godziny na dobę.
Podczas kwarantanny pracowników Domu Dziecka nr 2, ze względu na trudną sytuację kadrową, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zwrócił się o wsparcie do żołnierzy WOT, którzy od 31 października do 11 listopada 2020 r. wspierali placówkę wolontaryjnie. W Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu mieszka około 30 podopiecznych. Wojskowi zajmowali się nimi przez ponad dwa tygodnie, 24 godziny na dobę. Waldemar Wylegalski
Sytuacja placówek opiekuńczo-wychowawczych w Polsce jest bardzo trudna. Brakuje sprzętu, pieniędzy i personelu. Nie jest to nowa sytuacja, ale czas pandemii wyraźnie pokazał, z jakimi problemami mamy do czynienia. Szczególnie boleśnie przekonali się o tym personel i podopieczni Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu.

Wszystko zaczęło się od tego, że na początku października 2020 roku u kilkorga dzieci stwierdzono bezobjawowe zakażenie koronawirusem. Konieczna była izolacja całej placówki. Niedługo później zachorowały kolejne osoby, w tym duża część personelu i dyrektor domu dziecka, Wojciech Walczak, przez co brakowało opiekunów do tego stopnia, że placówka nie mogła funkcjonować bez wsparcia z zewnątrz. Z pomocą przyszli żołnierze 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Szeregowa Katarzyna Antkowiak, która służy od października ubiegłego roku od razu została rzucona na głęboką wodę.

– Dyrektor zgłosił się o pomoc. My odpowiedzieliśmy na ten apel i czworo z nas stawiło się w Domu Dziecka nr 2 31 października

– relacjonuje szeregowa Katarzyna Antkowiak, jedna z osób pracujących w domu dziecka w czasie kwarantanny, która za swoją postawę została nagrodzona podczas gali konkursu „Bohaterowie walki z COVID-19”.

Z okopów na pieczenie ciastek

Podczas kwarantanny pracowników Domu Dziecka nr 2, ze względu na trudną sytuację kadrową, prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak zwrócił się o wsparcie do żołnierzy WOT, którzy od 31 października do 11 listopada 2020 r. wspierali placówkę wolontaryjnie. W Domu Dziecka nr 2 w Poznaniu mieszka około 30 podopiecznych. Wojskowi zajmowali się nimi przez ponad dwa tygodnie, 24 godziny na dobę.

– Gdy usłyszałam o sytuacji dzieci i opiekunów, bez wahania zgłosiłam gotowość do pomocy

– mówi szeregowa Antkowiak.

Żołnierze, wraz ze zdrowymi opiekunami, robili wszystko, by czas spędzony w zamknięciu nie był smutny i monotonny. Organizowali więc zawody sumo, zajęcia plastyczne, sportowe, piekli ciasteczka i wiele innych. Na specjalną prośbę dzieci odbyło się także szkolenie z prawdziwej wojskowej musztry i wojskowa pobudka, choć szeregowa Antkowiak zdradza, że była to nieco łagodniejsza wersja, bo w wojsku dzień zaczyna się o piątej rano, a podopieczni domu dziecka mogli pospać do siódmej.

– Tak naprawdę wszystko robiliśmy razem. Wraz z opiekunami pomagaliśmy dzieciakom w odrabianiu lekcji i wspólnie
przygotowywaliśmy śniadania i kolacje. Czas spędzaliśmy aktywnie, grając w gry i zabawy, aż po śpiewanie kołysanek dla
najmłodszych

– wspomina Katarzyna Antkowiak.

W tamtym czasie obowiązywała edukacja zdalna. Każda z trzech grup wiekowych miała swoją świetlicę z komputerami, gdzie korzystały z zajęć on-line. Młodsze dzieci, które nie chodzą jeszcze do szkoły, miały wtedy organizowane inne zajęcia, by nie przeszkadzać starszym w nauce.

– Doskonale radziliśmy sobie razem. Chęć wyjścia była ogromna, ale dzieci rozumiały sytuację, w której wszyscy się znaleźliśmy

– opowiada Katarzyna Antkowiak.

Zajęć było tak dużo, że dzieci nie narzekały na nudę, a uśmiechy na twarzach podopiecznych wskazywały, że wszyscy byli zadowoleni. Zdarzało się również tak, że dzieci prosiły o organizację kolejnych gier i zabaw.

– To było dla nas bardzo fajne, motywujące doświadczenie. Dawało to „powera”, że dzieciakom się podoba i chcą tak chętnie spędzać nami czas

– dodaje szeregowa Ankowiak.

Wojskowi bardzo zżyli się z dziećmi, do dziś utrzymują regularny kontakt. Przez niecały rok 12 WBOT zorganizował im wiele atrakcji, były już mikołajki, dzień dziecka itd. W ramach ferii, dzieci odbyły zajęcia florystyczne i budowały robota z materiałów pochodzących z recyklingu. Wojskowi ratownicy medyczni pokazali im podstawy udzielenia pierwszej pomocy.

Katarzyna Antkowiak stara się przyjeżdżać do domu dziecka w każdej wolnej chwili, zazwyczaj w weekendy, kiedy dzieci nie są w szkołach i przedszkolach.

– Gdy tylko czas mi na to pozwala, staram się odwiedzać podopiecznych Domu Dziecka nr 2

– opowiada szeregowa Antkowiak.

Od tych wydarzeń mija już niemal rok, ale dzieci, personel bardzo ciepło wspominają 12 WBOT. Z wzajemnością. Wojska Obrony Terytorialnej są przygotowane do tego, by służyć i nieść wsparcie lokalnej społeczności, zgodnie z mottem „Zawsze gotowi, zawsze
blisko!”

WOT zapewnia, że w razie potrzeby są gotowi od razu ponownie pomóc w Domu Dziecka nr 2. Dyrektor ośrodka Wojciech Walczak nie kryje zadowolenia z tej współpracy i z radością przyjął informację o wyróżnieniu.

[vyt]– Informacja z „Głosu Wielkopolskiego”, powiększona do formatu A3, wisi na centralnej tablicy w naszym domu, bo wszyscy ją tutaj kochają. O pani Kasi mogę mówić tylko w superlatywach, tak samo o innych WOT-owcach. To był koszmarny moment, a „Odsiecz Golęcińska” nas uratowała[/cyt] – zapewnia Wojciech Walczak.

Pracownicy domu dziecka wspominają, że żołnierze wykazywali się inicjatywą, zaangażowaniem, opiekowali się dziećmi, organizowali im naprawdę wiele zajęć.

– 10 listopada, gdy wieczorem wyjeżdżali, to płacz był taki, jakby na wojnę jechali. Później były mikołajki, zaprosili nas na Golęcin, do Biedruska, mieliśmy zwiedzanie muzeum broni itd. Do dziś mamy kontakt, pani Kasia robiła zbiórki na rzecz dzieci. Ona nas pokochała, a my ją. Niesamowite jest to, że ma w sobie tyle czułości, nie jest twardym żołnierzem, ma wielkie serce

– dodaje dyrektor.

Dom dziecka jest wdzięczny wszystkim, także przełożonym wojskowych, że tak szybko podjęto decyzję i wdrożono pomoc. To był przypadek bez precedensu, WOT pomagał również w DPS-ach, ale praca w placówkach opiekuńczo-wychowawczych wymaga innej specyfiki. Starsi ludzie są już ukształtowanymi, samodzielnymi jednostkami, więc pomoc ogranicza się do czynności pielęgnacyjnych. Tutaj mamy do czynienia z młodzieżą i dziećmi, które wymagają wsparcia i opieki niemal przez cały czas.

Inicjatywa 12 Wielkopolskiej Brygady Obrony Terytorialnej była więc kluczowa w organizacji pracy w Domu Dziecka nr 2 w najtrudniejszym dla nich czasie.

Pomoc dla domów dziecka w czasie pandemii

To jednak nie była jedyna pomoc na rzecz podobnych placówek. W czasie pandemii na pracowników domów dziecka spadły dodatkowe obowiązki: pomoc w edukacji, organizowanie materiałów i przestrzeni do nauki. Musieli więc stać się ekspertami w matematyce, biologii i językach obcych.

Podopieczni mieli też ograniczony kontakt z rodziną i rówieśnikami, co nie wpływało pozytywnie na ich komfort i motywację. Poznań w czasie pandemii pomógł miejskim jednostkom organizacyjnym. Na dotację mogły liczyć: Dom Dziecka nr 2 i 3, Centrum Wspierania Rodzin Swoboda, a także Rodzinne Domy dziecka nr 1, 2, 3, 4, 5 i 6 oraz placówki opiekuńczo-wychowawcze dotowane przez Poznań: Dom Opiekuńczo-Wychowawczy dla Dziewcząt im. Bł. M. Karłowskiej ss. Pasterek od Opatrzności Bożej, Ochronka „Jurek” i Salezjańskie Centrum Opiekuńczo-Wychowawcze.

W czasie pandemii Urząd Miasta Poznania na bieżąco, zgodnie ze zgłaszanymi potrzebami, obejmował pomocą wszystkie 15 placówek opiekuńczo-wychowawczych działających w Poznaniu. Aktywnie wspierano także pozyskiwanie wyposażenia, w tym artykułów gospodarstwa domowego, takie jak pralki, opiekacze itp. Zadbano także o regularny dostęp do środków ochrony osobistej i płynów do dezynfekcji osobistej i powierzchni.

Pieniądze przeznaczone na pomoc w czasie pandemii

Dodatkowo, w ramach projektu „Wsparcie dzieci umieszczonych w pieczy zastępczej w okresie epidemii COVID-19”, który był finansowany przez Wielkopolski Urząd Wojewódzki, udało się dokonać kilku ważnych zakupów.

– Urząd Miasta Poznania przeprowadził postępowanie i kupił do wszystkich placówek na potrzeby nauki zdalnej sprzęt komputerowy i audiowizualny. Były to: laptopy wraz z oprogramowaniem (155 szt.), słuchawki (155 szt.), projektory (11 szt.),
ekrany projekcyjne (11 szt.), odtwarzacze DVD (11 szt.), kamery internetowe (102 szt.), słuchawki z mikrofonem (155 szt.)
- na łączna kwotę: 401 590 zł

– informuje Magdalena PietrusikAdamska, dyrektorka Wydziału Zdrowia i Spraw Społecznych
Urzędu Miasta Poznania.

W ramach projektu przekazano też 2850 sztuk maseczek, 12600 sztuk rękawiczek, 210 fartuchów ochronnych, 440 maseczek FFP2, 180 gogli ochronnych, 300 litrów płynu do dezynfekcji, 10 ozonatorów, worki i pojemniki na odpady, lampy bakteriobójcze i wiele innych. Łączna kwota a wszystkie przekazane przedmioty wyniosła 92 652,63 zł. Poznań otrzymał również grant w wysokości 215 467,04 zł w ramach projektu „STOP-COVID-19. Bezpieczne systemy społeczne w Wielkopolsce”, który został zorganizowany przez Regionalny Ośrodek Pomocy Społecznej. Cała kwota została przekazana placówkom opiekuńczo-wychowawczym wraz
ze środkami z budżetu miasta na działania związane z zapobieganiem, przeciwdziałaniem oraz zwalczaniem COVID-19, w wysokości 139 827,59 zł.

Czwarta fala w domach dziecka

Obecnie sytuacja pandemiczna jest opanowana. Nie zgłoszono braków kadrowych, czy sprzętowych. Dzieci, podobnie jak ich rówieśnicy, wróciły do szkół i przedszkoli. Obawa przed czwartą falą pandemii koronawirusa jednak pozostaje. Placówki są jednak dużo lepiej przygotowane niż wcześniej, wiele osób jest także zaszczepiona, co daje większe poczucie bezpieczeństwa i mniejsze prawdopodobieństwo powtórzenia tej trudnej sytuacji. Zarówno wojskowi, jak i urzędy zapewniają jednak, że w razie potrzeby, będą mogli udzielić dodatkowej pomocy, by zadbać o dobro i zdrowie podopiecznych placówek opiekuńczo-wychowawczych.

– Sytuacja w placówkach opiekuńczo-wychowawczych w kontekście pandemii jest stabilna oraz ciągle monitorowana. W razie jakichkolwiek trudności, Miasto na bieżąco reaguje na zgłaszane potrzeby i dokonuje stosownych zmian w planach finansowych jednostek

– dodaje Magdalena Pietrusik-Adamska.

Jak pomagać dzieciom w domach dziecka?

Według statystyk, w domach dziecka znajduje się ok. 71 515 dzieci objętych pieczą zastępczą. To 3,76 proc. Spadek w stosunku do 2019 roku. Jest więc komu pomagać.

Bez względu na pandemię, można cały czas wspierać wszystkie domy dziecka finansowo i przekazując dary. Przed podjęciem takich kroków warto jednak sprawdzić, czego konkretnie potrzebują poszczególne domy. Dobrym pomysłem jest oczywiście odezwanie się do dyrektorów i opiekunów placówek, którzy najlepiej wiedzą, czego potrzebują wychowankowie. Niekiedy są to
przedmioty, które nie przychodzą do głowy od razu. Powstała także ogólnopolska strona domydziecka.org. Stworzono tam
zakładkę, w której wypisane są potrzebne rzeczy. W Wielkopolsce jest to np. fotelik dziecięcy, klocki, ulubione bajki, a nawet
płatki owsiane i słodycze. Często domy dziecka nie przyjmują używanych zabawek czy pościeli, ale to należy uzgodnić bezpośrednio z opiekunami.

Można też zgłosić się jako wolontariusz do domów dziecka, rodzinnych domów dziecka i rodzin zastępczych i w ten sposób wspomóc opiekunów. Niektórzy mogą gotować, inni pomagać lekcjach, a jeszcze inni w nadrabianiu zaległości. Warunków jest jednak kilka. Należy zastanowić się, czy taka forma pomocy jest odpowiednia. Każdy ewentualny wolontariusz musi być pełnoletni, lubić pracę z dziećmi i być cierpliwym. Przyda się także zrozumienie potrzeb dzieci, które często zmagają się z traumami
i trudnościami, o których nie wszyscy mają pojęcie.

Warto pamiętać, że są to dzieci ze szczególnymi potrzebami i należy się liczyć z dużym nakładem pracy. Nie warto też być wolontariuszem na krótko. Kolejne rozstania z lubianymi osobami to kolejny cios dla podopiecznych. Nie warto ich na to narażać. Jeśli nie jesteśmy w stanie zarezerwować sobie czasu przynajmniej na kilka miesięcy, powinno się wybrać inną formę pomocy. Wszystkie szczegóły koniecznie należy uzgodnić w wybranej placówce.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Żołnierze w pandemii pomagali w domu dziecka: „Dawało to powera, że dzieciakom się podoba” - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto