Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zoo w Poznaniu "to nie schronisko czy azylownia" [WIDEO]

Marta Danielewicz
Łukasz Gdak
Dyrektor poznańskich ogrodów zoologicznych nie zna przepisów prawa? Tak uważa powiatowy lekarz weterynarii, który zlecił kontrolę w poznańskich ogrodach zoologicznych. Ta trwa już drugi tydzień i nie wiadomo kiedy się zakończy.

- Takie kontrole prowadzimy raz do roku. Po wstępnej analizie sytuacji nasi pracownicy przygotowali listę zwierząt, co do których jest sporo wątpliwości. Szczególnie w zakresie ich przyjęcia do poznańskiego zoo, stąd wydłużyliśmy postępowanie. Zoo to nie schronisko czy azylownia, a jeśli pani dyrektor chce przyjmować wszystkie zwierzęta to niech ogród zoologiczny przemianuje na park dla zwierząt - mówi Ireneusz Sobiak, powiatowy lekarz weterynarii w Poznaniu.

Chodzi między innymi o niedźwiedzicę Cisnę, niedźwiedzia Baloo, żółwie i krokodyla odebranego z cyrku Vegas przez fundację Viva, lisy srebrne, które trafiły do zoo dzięki fundacji Otwarte Klatki oraz psa Bariego i dwa psy ze schroniska. Ireneusz Sobiak wskazuje, że o przyjęciu na teren ogrodu tych zwierząt nie był w ogóle poinformowany, zwierzęta te pochodziły zresztą z instytucji, nieposiadających żadnego certyfikatu, co miałoby uniemożliwić ich przyjęcie na teren poznańskiego ogrodu.

- Pani dyrektor w sposób niewłaściwy interpretuje przepisy prawa uważając, że nie podlega dyrektywie z 1992 roku, regulującej handel i przywóz zwierząt do Polski. By można przeprowadzać wymianę zwierząt z innymi państwami trzeba przestrzegać unijnych przepisów. Gdy są one pomijane, ja nie mogę utrzymać zatwierdzenia takiego ogrodu, ponieważ nieznajomość prawa nie zwalnia od jego przestrzegania -mówi Ireneusz Sobiak.

Poznańskie zoo ma kłopoty, bo ratuje zwierzęta:

Źródło: TVN24

Dyrektor zoo - Ewa Zgrabczyńska nie ma jednak wątpliwości, że wyniki kontroli inspektorów powiatowego lekarza weterynarii będą negatywne. - Już w zeszłym tygodniu dostaliśmy wstępną informację o tym, że kontrola nie zakończy się dla nas pozytywnym wynikiem. To dziwne, zwłaszcza jeśli chodzi o ocenę azylu dla niedźwiedzi. Dwa lata temu, za poprzedniego dyrektora, gdy w azylu przebywały także zwierzęta z cyrku - niedźwiedzie Borys, Misza i Wania, wyniki kontroli były pozytywne - mówi Zgrabczyńska.

Dyrektor zoo wskazuje, że dyrektywa na którą powołuje się Ireneusz Sobiak nie dotyczy jej ponieważ zwierzęta, wymienione przez lekarza weterynarii, nie były translokowane ani nie trafiły do zoo na zasadzie wymiany handlowej. - Cisną, jak i Baloo przekazała nam Główna Inspekcja Ochrony Środowiska. Psy i lisy trafiły do nas na zasadzie adopcji. Każde zwierzę przeszło kwarantannę i podlegało wewnętrznym procedurom, obowiązującym w zoo. Takie same procedury zastosowano, jak w 2014 roku, gdy przyjmowano pierwsze niedźwiedzie do azylu i wtedy to nie budziło zastrzeżeń - opowiada pani dyrektor.

Jednak o ich pojawieniu się powiatowy lekarz weterynarii wiedział i jak mówi - wybudowana niedźwiedziarnia była dla nich miejscem kwarantanny.

Czy zoo grozi zamknięcie, jeśli jego działalności nie zatwierdzi Sobiak?

- W żadnym wypadku. Ja mogę tylko cofnąć zatwierdzenie, lub je zawiesić do czasu uregulowania sytuacji prawnej ogrodu. To jednak nie będzie miało wpływu na zwierzęta, przebywające w ogrodzie, czy na odwiedzających zoo. Problemy może mieć pani dyrektor, przy wymianie zwierząt z innymi ogrodami zoologicznymi - opowiada Ireneusz Sobiak.

Od negatywnej opinii powiatowego lekarza weterynarii dyrektor Zgrabczyńska może odwołać się do wojewódzkiego lekarza weterynarii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Nie tylko o niedźwiedziach, które mieszkały w minizoo w Lesznie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto