MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Zwycięstwo Lecha Wydarte Z Gardła Lechii

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Pomimo zaskakująco marnej gry piłkarzom Lecha dość szczęśliwie udało się pokonać na własnym boisku Lechię Gdańsk 2:1.

To miał być dla Lecha jeden z łatwiejszych meczów, jakie zostały mu do końca sezonu. Lechia Gdańsk praktycznie gra już tylko o prestiż – nie ma już szans na grę w europejskich pucharach, a spadek jej nie grozi. Wydawało się, że w twierdzy na Bułgarskiej w meczu przeciwko Lechowi, który ciągle nie składa broni w walce o mistrzostwo Polski.

Poznaniacy byli wyjątkowo zdeterminowani do zwycięstwa, bo w tej kolejce zwycięstwa odniosła nie tylko ciągle wyprzedzający ich w tabeli wiślacy, ale też goniący ich legioniści i piłkarze Ruchu Chorzów.

Zanim sędzia rozpoczął mecz kibice przypomnieli o tragedii pod Smoleńskiem. Przygotowali imponującą oprawę upamiętniającą ofiary katastrofy i odśpiewali Mazurka Dąbrowskiego, po którym zapanowała wymowna cisza.

Później rozpoczął się mecz, a wraz z nim gorąca atmosfera na trybunach. „Biegać, walczyć i się starać – w Lechu trzeba zap....ać!”, „Hej Zieliński, walcz o mistrza. To jest Poznan, nie Wodzisław!” – takimi okrzykami kibice uświadamiali zawodnikom, że nie będą tolerować gry bez zaangażowania do samego końca sezonu

Przez pierwsze 10 minut spotkania zdecydowanie przeważali lechici, ale nie udało im się stworzyć żadnej sytuacji z gatunku stuprocentowych. Gdańszczanie jakby przytłoczeni gorącą atmosferą na Bułgarskiej, dopiero w 13. minucie odpowiedzieli strzałem, który nie sprawił większych problemów Krzysztofowi Kotorowskiemu.

W 22. minucie piłkarze Kolejorza przeprowadzili bardzo składną akcję – Kriwiec przedarł się prawym skrzydłem, podał do Stilicia, ten zamiast strzelać, podał jeszcze do Peszki, którego strzał obronił jednak Paweł Kapsa.

Cztery minuty później po dalekiej prostopadłej wrzutce Robert Lewandowski zdołał przepchnąć się przed Sergejsa Kozansa i wychodził na czystą pozycję, lecz obrońca Lechii powstrzymał go faulem. Sędzia Marcin Borski nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny.

Do jego wykonania podszedł Bartosz Bosacki. Uderzył w prawy róg bramki, ale Kapsa wyczuł jego intencje i już miał piłkę w rękach, ale ta jednak wleciała do siatki.

Później niestety Lech grał z minuty na minutę coraz gorzej. W środku pola wyraźnie brakowało Tomasza Bandrowskiego. Zamiast niego w środku grał Kriwiec, którego z kolei na skrzydle zastąpił Tomasz Mikołajczak. Były piłkarz Nielby Wągrowiec wyraźnie jednak nie potrafił się odnaleźć na boisku, a na dodatek cała linia pomocy Lecha popełniała proste błędy przy wyprowadzaniu piłki ze swojej połowy.

Dobrze poukładana Lechia radziała sobie coraz lepiej. W 33. minucie po jednym z dośrodkowań Kozans zrehabilitował się za sprokurowanie jedenastki i strzałem głową pokonał Kotorowskiego, uciszając poznańskie trybuny.

Jeszcze przed przerwą najpierw Mikołajczak, a po chwili Peszko mieli szansę odzyskać prowadzenie, ale w obu sytuacjach strzelcy za długo zwlekali z oddaniem uderzenia.

Na drugą połowę Mikołjaczak już nie wyszedł, zastąpiony przez Bandrowskiego, który miał zneutralizować przewagę gości w środku pola.
- Nie uważam, abym popełnił błąd, wystawiając Tomka Mikołajczaka. On musi się ogrywać właśnie w takich meczach – tłumaczył później Zieliński. – Nie wyszła mu ta pierwsza połowa, ale nie tylko jemu.

Wejście Bandrowskiego okazało się strzałem w dziesiątkę. Uspokoił grę w drugiej linii Lecha, który zaczął coraz bardziej dominować na boisku. Z przewagi jednak niewiele wynikało – zamiast próbować strzałów z dystansu, lechici zachowywali się, jakby bali się strzelać z odległości mniejszej niż 10 metrów i ciągle szukali się podaniami w polu karnym. Gdy już któryś z nich decydował się na strzał, na ogół odbijał się on od lasu nóg obrońców gości.

Lechici męczyli się niemiłosiernie, irytując kibiców, przypominając im jednocześnie słabe mecze Kolejorza z końcówki poprzedniego sezonu. Gdy wydawało się, że z pogoni w tabeli za Wisłą nic nie wyjdzie na skutek fatalnego remisu, w 79. minucie po dalekim wybiciu piłki przez Kotorowskiego, Stilić zagrał do Peszki, a ten uderzył zza pola karnego idealnie pod poprzeczkę.

Kibice odetchnęli z ulgą i powtórzyli to jeszcze kilka razy w samej końcówce, gdy Lechia oblegała bramkę Kotorowskiego. W ostatniej akcji zapędził się pod nią nawet bramkarz Kapsa, ale wynik 2:1 utrzymał się do ostatniej minuty.

- To z pewnością było najtrudniejsze zwycięstwo przy Bułgarskiej w tym sezonie - mówił po meczu Bartosz Bosacki. - Dużo było nerwów, ale sztuką jest właśnie wygrywać takie mecze, w których nie idzie.

W podobnym tonie wypowiadał się Jacek Zieliński.
- To jest właśnie prawdziwa sztuka wyrwać z gardła rywala trzy punkty, gdy gra się tak ciężko – mówił szkoleniowiec Kolejorza. – W zeszłym sezonie Lech wiele takich meczów zremisował, więc zwycięstwo cieszy tym bardziej.

Zieliński nie ukrywał irytacji dla narzekań kibiców i dziennikarzy na marny styl, jaki zaprezentowali jego piłkarze.
- Atmosfera jakby ktoś umarł, a przecież Lech wygrał ten mecz. Naprawdę momentami ciężko jest znieść taką atmosferę jaką się wokół nas wytwarza.

Trener Lechii Tomasz Kafarski był podłamany, bo nie tylko jego zdaniem to Lechia była w tym meczu lepsza – grała pewniej, składniej, a trzeba pamiętać, że musiała zagrać w mocno osłabionym składzie.

W niedzielę poważne osłabienie czeka Lecha w meczu przeciwko Śląskowi Wrocław. Z powodu żółtych kartek nie wystąpi w nim Semir Stilić. 

Lech Poznań - Lechia Gdańsk 2:1 (1:1)

Bramki: 27. Bosacki (karny), 79. Peszko - 33. Kozans

Żółte kartki: Kotorowski, Wojtkowiak, Bosacki, Peszko, Stilić - Kozans, Wołąkiewicz, Nowak.
Sędziował: Marcin Borski (Warszawa)
Kibiców: 11 500.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Bosacki, Arboleda, Henriquez - Peszko (89. Możdżeń), Injac, Stilić (84. Wilk), Kriwiec - Mikołajczak (46. Bandrowski), Lewandowski.

Lechia: Kapsa - Kaczmarek, Kozans, Wołąkiewicz, Mysona, Nowak, Surma, Pietrowski (88. Szuprytowski), Rogalski (78. Laizans), Buzała, Lukjanovs.

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, kliknij w miniaturki pod artykułem.


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wojciech Łobodziński, trener Arki Gdynia: Karny był ewidentny

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Zwycięstwo Lecha Wydarte Z Gardła Lechii

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto