Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bliscy Nieznajomi: Gwiazdy zawodzą, pozostali zaskakują na plus!

Redakcja
Ze spektaklami prezentowanymi w ramach Bliskich Nieznajomych pod ...
Ze spektaklami prezentowanymi w ramach Bliskich Nieznajomych pod ... Tomasz Bergman
Ze spektaklami prezentowanymi w ramach Bliskich Nieznajomych pod hasłem „Przechodnie” jest tak jak z mijanymi ludźmi. Ci najbardziej barwni, przy bliższym poznaniu okazują się osobami, których nigdy nie chcielibyśmy spotkać.

Ale ta zasada działa także w drugą stronę! Tak jest w przypadku Sprawy operacyjnego**rozpoznania **w reżyserii Zbigniewa Brzozy prezentowanej przez gdański Teatr Wybrzeże. Dla młodych ludzi hasło „historia ruchu Wolność i Pokój” brzmi nie tylko zupełnie nieinteresująco, ale także całkowicie obco. Jeden z najbarwniejszych polskich ruchów lat 80. odszedł bowiem zupełnie w zapomnienie.

Młodzi ludzie tworzący Wolność i Pokój zupełnie pokojowymi metodami zabiegali między innymi o zmianę roty przysięgi wojskowej, żeby nie trzeba było ślubować na wierność bratnim narodom oraz o wprowadzenie zastępczej służby wojskowej z uwagi na przekonania religijne i moralne. I – o czym pamięta bardzo niewiele osób – udało im się to wprowadzić. Za swoje przekonania i akcje siedzieli w więzieniach, byli szykanowani...

Zbigniew Brzoza nie przygotował na szczęście przedstawienia dokumentalnego, chociaż posiłkował się aktami ówczesnej służby bezpieczeństwa. Sprawa operacyjnego rozpoznania to barwna historia grupki młodych ludzi opowiadana jako wspomnienia – i zgodnie z ich strukturą – jest wielowątkowa, poszarpana, czasami nieścisła (po latach różni ludzie różnie pamiętają wydarzenia, w których brali udział). I przede wszystkim niepozbawiona humoru. Scena topienia marzanny, w roli której wystąpiła kukła generała Jaruzelskiego (i późniejsze zaznania przed sądem), to prawdziwe mistrzostwo.



"Sprawa operacyjnego rozpoznania" - fot. Tomasz Bergman

Umiejętnie wplecione w treść dramatu Płomienie Stanisława Brzozowskiego dają widzowi możliwość kontrastowego porównania różnych rewolucyjnych ruchów i prowadzą go do wniosku, że metodami pokojowego oporu można o wiele więcej wywalczyć niż zbrojnym przewrotem.

Oczywiście, nie udałoby się to, gdyby Brzoza nie zatrudnił przy spektaklu niezwykle utalentowanych i sprawnych technicznie aktorów - Dorota Androsz, Piotr Biedroń, Michał Jaros, Robert Ninkiewicz, Michał Wielewicki i Piotr Witkowski poradzili sobie po prostu świetnie.

Do takich spektakli – perełek, które skrywają się pod nic nie mówiącymi tytułami trzeba także zaliczyć rumuński Blifat (reż. Alexandru Mihail) przywieziony do Poznania przez teatr Odeon z Bukaresztu.



"Blifat" - fot. George Dăscălescu

Przedstawienie według tekstu Gabriela Pintilei to wycinek z życia ubogiej rodziny, w czasach współczesnego kryzysu. Gorzka groteska z dużą dawką czarnego humoru opowiada nam o tym, co dzieje się w granicach jednego mieszkania. W wiwisekcyjny wręcz sposób przedstawia rodzinną wojnę podjazdową – zgorzkniałego ojca, którego oczekiwana emerytura kurczy się w zastraszającym tempie, matkę zajmująca się domem i wiecznie popłakującą w kącie, starszego syna – ubogiego utracjusza i lekkoducha, córkę – nastolatkę, która chciałaby wyluzować i w końcu najmłodszego syna – genialnego intryganta, który w rzeczywistości rządzi całym tym zwariowanym mikroświatem.

I nawet wpadka z pomyleniem przez rumuńską obsługę polskich napisów nie zrujnowała tego w większości opartego na tekście spektaklu.

Wielkimi rozczarowaniami okazały się natomiast dwa najbardziej głośne spektakle. Pierwszą wielką pomyłką był Kaminierz i Karolina w reżyserii Jana Klaty z Teatru Polskiego we Wrocławiu.



"Kazimierz i Karolina" - fot. Natalia Kabanow

Klata pogubił się we własnoręcznie wymieszanym kiczu i błyskotkach. Kazimierz i Karolina mieli chyba być ciętą satyrą na polską zaściankowość, prowincjonalizm myślenia, fasadowe przywiązanie do tradycji, umiłowanie kiczu, pogoń za blichtrem i pieniędzmi... Ta lista mogłaby być znacznie dłuższa, gdyby nie to, że Klata żadnego z tych celów nie osiągnął.

Słaby aktorsko spektakl nie tylko nużył, ale i irytował. To, co miało być zamierzoną grą z kiczem, stało się nim w rzeczywistości.

Drugie największe rozczarowanie tegorocznych Europejskich Spotkań Teatralnych Bliscy Nieznajomi – Przechodnie to sztuczydło przywiezione przez Narodowy Teatr Stary im. Heleny Modrzejewskiej z Krakowa - Iluzje Iwana Wyrypajewa w reżyserii autora.

Oparte na całkiem przyzwoitym groteskowym tekście Iluzje zostały położone zarówno inscenizacyjnie, jak i aktorsko. Konwencja opowiadania przez kolejne postacie swoich (i cudzych) historii nie jest niczym nowym w polskim, a tym bardziej w światowym teatrze. Że można zrobić to nie tylko dobrze, ale także świetnie mogliśmy przekonać się zarówno w przypadku Sprawy rozpoznania operacyjnego, czy innego spektaklu pokazywanego w ramach Bliskich Nieznajomych – Christine F. – My dzieci z dworca Zoo berlińskiego teatru Schaubühne am Lehniner Platz.

Iwan Wyrypajew nie miał na przekazanie własnych treści żadnego pomysłu. Kazał aktorom wypowiadać swoje kwestie do mikrofonów, co dodatkowo wytwarzało barierę pomiędzy sceną a widownią. A sami aktorzy? Też się do tego mało ambitnego zadania nie przyłożyli, wystarczy wspomnieć, że zarówno Anna Dymna jak i Krzystof Globisz wielokrotnie gubili się we własnych kwestiach...

"Iluzje" - fot. Ryszard Kornecki

Na szczęście w pewnym momencie w ramach scenografii pojawił się wielki elektroniczny zegar odliczający czas do końca spektaklu. Wtedy można już było na czymś się skupić i patrzeć jak niemiłosiernie powoli mijają minuty i sekundy. Na szczęście przedstawienie skończyło się połtorej minuty wcześniej.

Piąte już Europejskie Spotkania Teatralne Bliscy Nieznajomi już za nami. Następne pewnie odbędą się za rok – pewnie, ponieważ na stanowisko dyrektora Teatru Polskiego niedawno został rozpisany konkurs i na razie nie tylko oficjalnie nie wiemy, kto w nim wystartuje, ale także nie znamy odpowiedzi na najważniejsze pytanie – po co robić konkurs w sytuacji, gdy dana instytucja działa nie tylko dobrze i bardzo sprawnie, ale także poziomem przygotowywanych spektakli nie tylko nie odbiega od czołówki polskich scen, ale także bardzo często je przewyższa.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto