Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Lokatorzy komunalki czują się wykorzystani

Bogna Kisiel
Monika Szymańska „zainwestowała” w czynsz, bo chciała wykupić zajmowany lokal
Monika Szymańska „zainwestowała” w czynsz, bo chciała wykupić zajmowany lokal MAREK ZAKRZEWSKI
Okazuje się, że w przygotowaniu jest zarządzenie o wyłączeniu ze sprzedaży niektórych budynków. Miasto chce zostawić sobie te w lepszym stanie, a sprzedać gorsze. Ludzie czują sie oszukani. W realizacji wielkiej akcji sprzedażowej zasobu komunalnego miasta Poznania pojawiają coraz to nowe „minusy”– przynajmniej z punktu widzenia lokatorów.

Zawiodło się wiele osób, które złożyły dokumenty o wykup zajmowanego lokalu. – Tak zadecydowała Rada Miasta – przypomina Michał Grześ, radny i przewodniczący komisji gospodarki komunalnej i polityki mieszkaniowej. – Pamiętajmy, że sprzedajemy lokale za 10 procent ich wartości, bo lokatorom daliśmy prawo do bonifikaty. Jednak w przypadku willi na Sołaczu, w której mieszka dwóch lokatorów byłoby to nadmiernym podarunkiem dla najemców. Podobnie w przypadku zupełnie nowych budynków i tych po remontach.

Przygotowywane w ZKZL zarządzenie wyłączy ze sprzedaży sporo posesji. – Jednym z kryterium wyłączenia ze sprzedaży budynku jest przeprowadzona w nim termomodernizacja, remonty dachów. Remont tego, po niedawnym pożarze, w kamienicy przy Podgórnej już kosztował półtora miliona złotych. Z dużym prawdopodobieństwem mogę założyć, że tam sprzedaży lokali nie będzie – tłumaczy Jarosław Pucek, dyrektor ZKZL. – Chcemy, wyodrębniając budynki, w których zostały zainwestowane niemałe pieniądze w remont, zostawić je w zasobie miasta Poznania.

Michał Grześ tłumaczy, że nikt lokatorom nie obiecał, iż będą mogli wykupić najmowane przez siebie mieszkania.
– W pierwszej kolejności sprzedawane będą te w już istniejących budynkach wspólnot – mówi. Konieczna jest więc roszada lokatorów. Kto chce lokal kupić idzie do budynku wspólnoty. Kto nie chce – musi budynek wspólnoty opuścić. Tylko jak „bezboleśnie” to zrobić?

O wykup mieszkania nie będzie więc mogła prawdopodobnie starać się Monika Szymańska, lokatorka z kamienicy przy ulicy Podgórnej, ani też żaden z jej sąsiadów. Nawet ten, który sam zaadaptował strych na mieszkanie i liczył, bo tak mu któryś urzędników powiedział, że to będzie kiedyś jego własność.

– Mieszkałam w tym ogromnym mieszkaniu od dziecka. Moja rodzina dzieliła je z ciotką. W ubiegłym roku ona postanowiła wyjechać. Bałam się, że kogoś mi tu miasto dokwateruje. Rozmawiałam z urzędnikiem z Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych i choć nie było to powiedziane wprost, to jednak zrozumiałam, że wkrótce będę mogła wykupić cały lokal od miasta. Musiałabym tylko wynająć także część po ciotce – mówi Szymańska. Tak też zrobiła. Stała się najemczynią lokalu o powierzchni 190 mkw., negocjowanej stawce czynszowej 8,67 zł za metr kw. (co daje za cały lokal ponad 1600 złotych), z nadzieją, że kiedyś lokal będzie jej.

– Podpowiadano nam nawet, żeby nie robić remontów, bo wówczas standard mieszkania będzie wyższy, a więc wykup kosztowniejszy – wspomina lokatorka. Przyznaje, że możliwością wykupienia lokalu na własność interesowała się już od kilku lat. Podobnie było z innymi lokatorami.
Szymon Wojciechowski dziesięć lat temu zdecydował się na zaadaptowanie strychu.

– To fakt, że możliwość wykupu obiecywano nam nieformalnie, nie mamy na to żadnych dokumentów. Ale właśnie to było ideą przewodnią podjęcia się przeze mnie prac adaptacyjnych – podkreśla.

Wspólnie lokatorzy prowadzili korespondencję z Urzędem Miasta. Wciąż jednak tłumaczono im, że trwa inwentaryzacja budynku. To utwierdziło ich w przekonaniu, że po jej zakończeniu rozpocznie się sprzedaż. Kiedy w 2008 roku zainteresowali się stanem prac, okazało się, że te się opóźniają. Podobne w treści pisma otrzymali od wydziału gospodarki komunalnej i mieszkaniowej Urzędu Miasta oraz od Zarządu Komunalnych Zasobów Lokalowych. A brakowało im tylko jednego zdania „Sprzedaż będzie prowadzona” lub „Nie przewiduje się sprzedaży lokali w budynku”.

– Dostaliśmy właśnie podwyżkę czynszu na 10, 49 , i nie widzimy sensu, by go płacić – mówi Szymańska.
– W budynkach, gdzie są lokale wspólne bez możliwości wydzielenia ich w samodzielne mieszkania, sprzedaż nie będzie prowadzona – mówi Magda Gościńska z ZKZL.

– Dlaczego nikt nas nie uprzedził tylko przyjmowano czynsz za cały lokal? – pyta zawiedziona Szymańska.
Wcześniej, przed zamieszkaniem Szymona Wojciechowskiego na Podgórnej, strych to było klepisko z przeciekającym dachem. Dzięki remontowi, który przeprowadził, dach nie przecieka. Na strychu nie zbierają się bezdomni.

– Czuję się zawiedziony, a na pewno wykorzystany. Jedyne rozsądne rozwiązanie to mieszkać tu dalej i czekać na zmiłowanie miasta – mówi.
– W Brnie, gdzie byliśmy, prowadzona jest także sprzedaż lokali komunalnych z taką samą bonifikatą, jak w Poznaniu. Tam jednak zrobiono to lepiej – mówi radny Grześ. – Tam o kupno z bonifikatą ubiegać się mogą wszyscy lokatorzy kamienicy pod warunkiem, że wszyscy chcą mieszkania wykupić. Powstają wspólnoty.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: POZNAŃ - Lokatorzy komunalki czują się wykorzystani - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto