Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ale Babki na Czarnym Lądzie

Lilia Łada
Lilia Łada
Niesamowite pejzaże, podróż przez pustynię i z biegiem Nigru, dzikie plaże nad Atlantykiem i bajkowe mediny arabskich miast - afrykańskie opowieści i slajdy podróżnika i fotografika Dominika Szmajdy zaczarowały Ale BABKI na niedzielnym spotkaniu...

Gościem tego babskiego spotkania, które odbyło się zgodnie z tradycją w ostatnią niedzielę miesiąca był podróżnik i fotografik Dominik Szmajda,  który na rowerze objechał Afrykę Zachodnią. Ze swojej samotnej, czteromiesięcznej podróży wrócił w marcu tego roku, a inspiracją do niej była książka o Kazimierzu Nowaku, poznańskim podróżniku, który przed drugą wojną światową pieszo i rowerem dwukrotnie pokonał kontynent afrykański.

- Jest wiele książek podóżniczych, także tych traktujących o Afryce - opowiadał Dominik. - Ale ta jest wyjątkowa i nawet nie ze względu na egzotykę czy podróże. Ona jest napisana tak pięknym językiem, tak doskonałą polszczyzną, że czyta się ją z ogromną przyjemnością nawet wówczas, jeśli się nie jest zainteresowanym objechaniem rowerem Afryki...

Kazimierz Nowak był niezwykłym człowiekiem - nie tylko po prostu przejechał całą Afrykę od Morza Śródziemnego po Kapsztad i z powrotem. Jego żywa, wartka relacja pełna jest opisów zakątków, do których turyści ani wówczas, ani dziś nie docierają. Zdumiewał też jego rewolucyjny jak na owe czasy stosunek do Afrykańczyków.

- To były lata 30-te ubiegłego wieku, a więc rozkwit ery kolonializmu -  wyjaśniał Dominik Szmajda. - Mieszkańcy Afryki byli przede wszystkim tanią siłą roboczą bez żadnych praw i nawet jeśli uznawano ich za ludzi, to na pewno za gorszy gatunek człowieka. A on traktował ich jak równych sobie, co było wręcz niewiarygodne w tamtych czasach.

Wszystko to sprawiło, że Dominik Szmajda najpierw wydał książkę o Kazimierzu Nowaku - a później postanowił pójść w jego ślady i objechać rowerem Afrykę. Na razie - tylko Zachodnią.
- Nie byłem pewny, jak sobie poradzę kondycyjnie - śmiał się podróżnik. - Owszem, jeździłem rowerem, ale nie wyczynowo. Ale pomyślałem, że jeśli nie spróbuję, to się nie dowiem, czy potrafię, czy nie...

Okazało się, że potrafi. Trasa wyprawy prowadziła z Maroka wybrzeżem Atlantyku do Mauretanii, a dalej w głąb lądu z biegiem Nigru aż do Gao w Mali i z powrotem do stolicy tego kraju, Bamako. Na trasie podróży Dominika znalazły się więc cudownie piękne dziewicze nadatlantyckie plaże, niezbyt wysokie, ale dokuczliwe dla rowerzysty góry, no i pustynia, dająca się we znaki silnym wiatrem, upałami w dzień i zimnem w nocy, a gdzieniegdzie urzekająca bajkową oazą, z wodą spływającą ze skalnych ścian. Do tego należy jeszcze doliczyć 6 dni spędzonych na barce płynącej Nigrem.

- Bardzo mi się podobały arabskie miasta, ich architektura i kolorystyka - opowiadał podróżnik. - Te ściany w kolorze brudnego pomarańczu i intensywnie niebieskie okiennice, zaułki starych dzielnic, w których się ciągle gubiłem i w których warto było się zgubić, bo za każdym rogiem odkrywało się coś nieoczekiwanego i pięknego. Wspaniali byli też ludzie, zawsze pomocni i uśmiechnięci. Pewien przewodnik w Timbuktu zaprosił mnie do siebie do domu na co, tak po prostu. A spotkany po drodze Malijczyk cały dzień pomagał pchać mi rower po piaszczystej drodze, po czym na noc zaprosił mnie do swojego domu, bo było już za ciemno, żeby pchać dalej...

Takich historii było całe mnóstwo - i niektóre z nich Dominikowi udało się opowiedzieć zasłuchanym Ale Babkom w SARP-ie. By mogły usłyszeć wszystkie, musiałyby siedzieć i słuchać przez co najmniej cały następny tydzień... Ale jeśli komuś afrykańskie opowieści zapadły w serced - to już wkrótce sam będzie mógł spróbować, jak się jeździ rowerem po Afryce. Grupa entuzjastów Z Dominikiem Szmajdą na czele zamierza urządzić rajd trasą pokonaną przez Kazimierza Nowaka. Rajd ma wyruszyć już 4 listopada tego roku - bo właśnie 4 listopada na swoją afrykańską wyprawę wyruszył Kazimierz Nowak.

Afrykańskie spotkanie zakończyło się tradycyjną ceremonia parzenia i picia herbaty po arabsku, co nie jest wcale łatwym zadaniem. Herbata powinna być zielona i zaparzona z dodatkiem liści świeżej mięty, a później mocno osłodzona i kilkakrotnie przelewana z imbryka do szklanek i z powrotem, by cukier równomiernie się rozpuścił w napoju. Ceremoniał trochę trwa, ale ostateczny efekt jest tego wart: herbata smakuje wspaniale. Jest gorzko-słodka, orzeźwiająca, z delikatnym korzennym i egzotycznym zapachem ani herbacianym, ani miętowym - po prostu aromatem prawdziwej Afryki.

Przypominamy: na kolejne Ale BABKI zapraszamy już za miesiąc - w ostatnią niedzielę lipca!

Przeczytaj także:
Ale-BABKI! w Afryce. Mamy zaproszenia!

Warsztaty fotograficzne i wakacyjne spotkanie z Afryką, czyli z Dominikiem Szmajdą, który przemierzył na rowerze Afrykę Zachodnią - tak będzie wyglądało kolejne spotkanie Ale Babek! I mamy dla was zaproszenia!
Ale BABKI w indyjskich klimatach

Najpierw z głośnika zaczęła się sączyć orientalna, kojąca muzyka. Później dołączył do niej aromat olejków. A później można było zobaczyć, jak wygląda ajurwedyjski masaż abhayanga.
Babski targ z szarlotką w tle

To nietypowy widok na Starym Rynku w niedzielny wieczór: elegancko ubrane dziewczyny z okazałymi, wypchanymi torbami. Ale tak właśnie rozpoczęło się spotkanie z cyklu Ale Babki.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto