Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Bike polo, czyli jazda na piłkę i rowery

Lilia Łada
Lilia Łada
Potrzebne są specjalne kije, niewielka piłka, no i oczywiście rowery. Drużyna liczy trzech zawodników, więc gdy zbierze się sześć osób, można zaczynać mecz.

Pokaz bikepolo uświetnił obchody Święta Cyklicznego na placu Wolności.
- W całej Polsce w dużych miastach świętujemy tego samego dnia. Organizatorami są organizacje rowerowe zrzeszone w sieci Miasta dla Rowerów - wyjaśnia Ryszard Rakower z Sekcji Rowerzystów Miejskich. - Chodzi nam o to, żeby zwrócić uwagę władz miasta na problemy rowerzystów i stan infrastruktury rowerowej, który jest daleki od doskonałości. Po pokazie bikepolo na placu Wolności zamierzamy przejechać przez centrum miasta, żeby zwrócić uwagę, jak mało przyjazne dla rowerzystów jest śródmieście.

Trening bikepolo zainteresował sporo osób: to widowiskowa dyscyplina. Jeśli się samemu jeździ na rowerze to doskonale się wie, jak trudno wejść z taką szybkością w ciasny skręt manewrując kierownicą tylko jedną ręką, bo druga przecież trzyma się kij, którym musi jeszcze wycelować w naprawdę małą piłkę...

- Poznaliśmy się na zawodach kurierów rowerowych - wyjaśnia Mamba z drużyny Trochę pokory. - Tam zawsze w którymś momencie ktoś zaczynał grać w polo. I tak to się zaczęło.

Najtrudniejszą rzeczą w bikepolo zdaniem Mamby jest... zebranie ekipy.
- To jeszcze nie jest dyscyplina olimpijska i niewiele osób w to gra - śmieje się. - Ale tak poważnie to oczywiście trafienie w piłkę...

By w nią trafić, trzeba nie tylko dobrze umieć jeździć, ale i mistrzowsko panować nad rowerem, by w dowolnej chwili podczas meczu skręcić prawie w miejscu czy zablokować przeciwnika. I to nie dotykając ziemi.

- Rower powinien być odpowiednio przygotowany: zmienione przełożenia i odpowiednie hamulce, żeby się zmieścić w zakręcie - tłumaczy Markus, kolejny zawodnik. - Kontuzje? Zdarzają się, ale rzadko, i nie na treningach, raczej na meczach. Czasem jakaś złamana ręka...

Zresztą właśnie po to zawodnicy nosza ochraniacze na rękach i nogach, często także kask. Markus jednak nie nosi kasku.

- Mnie czapka wystarczy - śmieje się.

Zawodnicy zapraszają chętnych do spróbowania, jak to jest z grą i jazdą na rowerze. Chętnych do oglądania sprzętu jest sporo, szczególnym uznaniem cieszą się kije, które zawodnicy robią własnoręcznie. Ale dopiero po kilku minutach kilka osób decyduje się na jazdę testową z kijem w ręce.
- Fajnie było, wcale nie wydaje się trudne - mówi Tadeusz, jeden z ochotników. - Ale to przecież była tylko taka runda honorowa, w grze to trochę inaczej wygląda.

A zawodnicy właśnie rozpoczęli grę, i to jednym nowym ochotnikiem, który radzi sobie całkiem nieźle. Co prawda nie jest to mecz całkiem na poważnie tylko taka sobie rozgrywka, raczej żeby potrenować i pokazać umiejętności niż rzeczywiście powalczyć o gole. Jednak oglądających jest sporo, bo rowerowe ewolucje z piłką są bardzo widowiskowe i każdy co lepszy strzał jest nagradzany okrzykami uznania. Mecz trwa 10 minut, a potem już zawodnicy razem z innymi rowerzystami ustawiają się w grupie, by wziąć udział w wielkim przejeździe rowerowym ulicami Poznania.

Zobaczcie film z meczu:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto