Sklepy z używaną odzieżą niezmiennie cieszą się dużym zainteresowaniem ze strony mieszkańców Poznania. Jest ich na terenie miasta dosyć dużo. Co właściwie przyciąga poznaniaków do ciuchlandów, skoro nowości w okolicznych butikach wciąż przybywa?
Ola najczęściej odwiedza secondhand przy ulicy Święty Marcin. Jak przyznaje, można w nim znaleźć ubrania z Londynu – z dobrego materiału, o wyjątkowym, rzadko spotykanym kroju, do tego w bardzo przystępnych cenach.
- Lubię tam chodzić, ale odradzam odwiedzanie tego sklepu w dni dostaw, czyli soboty i niedziele - tłumaczy. - Wtedy ludzie wręcz rzucają się na najnowsze ubrania, panuje straszny tłok, trzeba uważać, żeby nie dostać od kogoś z łokcia. Gdy nie ma ludzi często udaje mi się tam wypatrzeć jakieś oryginalne swetry. Kupuję też t-shirty i bluzy.
Ciuchland na Świętym Marcinie cieszy się dużym powodzeniem. Jego pracownice przyznają, że towar schodzi z półek zawsze. Sporo osób poluje też na dzień, w którym wszystko kosztuje 10 zł.
- Nie ma konkretnej pory, nie zauważyłam, żeby zależało to od tego czy jest zima, czy może wiosna - przyznaje jedna z nich. - Ludzie znają ten sklep, jest ulokowany w dobrym miejscu, w centrum miasta, więc często odwiedzają go po drodze. Poza tym bilboard informujący, że można dostać tu tanie ciuchy z Londynu, przyciąga tych, którzy lubią zagraniczną modę. Największy ruch mamy w dni dostaw, dwa razy w tygodniu. Wtedy ludzie liczą, że kupią oryginalne rzeczy, których nikt inny nie będzie miał.
Mogłoby się wydawać, że ciuchy używane budzą w ludziach raczej wstręt. Nie zgadza się z tym Iza, fanka używanych ubrań, która przyznaje, że zaobserwowała dość ciekawe zjawisko: obecnie wiele osób chwali się przed sobą nawzajem kupionymi za bezcen ciuchami.
- Przecież każdy nosił kiedyś ubrania po starszym rodzeństwie – stwierdza. – Ludzie pożyczają od siebie ciuchy i nie mają z tym problemu. Nie rozumiem, jaka jest różnica? Wszystko, co kupujemy w ciuchlandrach, się pierze, tak samo jak wtedy, gdy oddajemy koleżance pożyczoną bluzkę. Ubrania z takich sklepów są często unikatowe, niezniszczone i firmowe, można też znaleźć stroje na nietypowe okazje, takie jak bal maskowy.
Większość kupujących zwraca uwagę na ceny – ten motyw pojawia się w każdej wypowiedzi. Jedna z osób zauważa, że jakość ubrania zależy w dużej mierze od ciuchlandu, w którym dokonuje się jego zakupu. Niektóre ciuchy mają specyficzny zapach, często nawet po wypraniu ich, i z nim też wielu ludzi kojarzy sobie sklepy z używaną odzieżą. Z kolei inne, nabyte już w kolejnym miejscu, w ogóle nie charakteryzują się czymś takim.
Pomimo pewnych stereotypów, które chwilami wydają się być żywe, zainteresowanie ciuchlandami wzrasta. Wiele osób kompletnie nie widzi różnicy między zwykłymi sklepami a lumpeksami (choć ta nazwa może budzić w niektórych niemiłe skojarzenia). Być może niedługo wszyscy będą wybierać chętniej sklepy z używaną odzieżą niż drogie, często dyktujące powszechnie obowiązującą modę domy towarowe?
Festiwal w Jarocinie 2011bilety, program, noclegi, jak dojechać |
Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?