Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

ESK - Znani poznaniacy rozczarowani porażką, a miasto tworzy "koalicję odrzuconych"

Marcin Kostaszuk
Na pytanie dotyczące udziału targów w przedsięwzięciu odpowiedział Andrzej Byrt, prezes MTP
Na pytanie dotyczące udziału targów w przedsięwzięciu odpowiedział Andrzej Byrt, prezes MTP Janusz Romaniszyn/Archiwum
Po przegranej batalii o Europejską Stolicę Kultury Poznań chce stworzyć nieformalną „koalicję odrzuconych”, podejmując współpracę z miastami, które nie przeszły pierwszego etapu selekcji. Nie wydaje się jednak, by było to wystarczające lekarstwo na rozczarowanie, jakie wyrażają poznaniacy po środowej decyzji komisji selekcyjnej.

Poznańska delegacja wróciła z Warszawy późnym wieczorem, ale już następnego dnia rano twórcy wniosku zaprosili dziennikarzy na spotkanie, które można nazwać publiczną spowiedzią. Izabela Urbanowicz i Katarzyna Godlewska z firmy Profile omówiły poznańską propozycję i sposób jej prezentacji przez jury, zaś prezydenci Grobelny i Hinc zapewniali, że porażka nie wstrzyma ani działań promujących kulturę Poznania (23 października w Warszawie uczyni to 150 artystów z Federacji Madeinpoznań), jak i strategii większego inwestowania w tę dziedzinę życia.

– Nie wiem, co zrobiliśmy źle, ale wyniku nie zmienimy. W ciągu najbliższych kilku tygodni powinna odbyć się dyskusja o tym, które działania z programu na ESK będziemy kontynuować. Czasem biegacz musi przerwać maraton, ale potem może kontynuować drogę do celu – przekonywał Ryszard Grobelny.

- Szkoda tylko, że na końcu tego maratonu nie było kontroli antydopingowej – zauważył dyrektor Estrady Poznańskiej Tomasz Karczewski, sugerując polityczne anaboliki, jakich użyli konkurenci Poznania.

Źródeł porażki ludzie kultury nie upatrują jednak w spisku silniejszych miast.
- Zawsze jesteśmy w Poznaniu bardzo pewni siebie, ale tak naprawdę czasem wiele nam brakuje do tego, by być najlepszym. Zresztą już sam wniosek wskazywał, co powinniśmy zmienić, by zasłużyć na miano stolicy kultury. Pytanie, czy władze i instytucje kultury przejdą nad tym do porządku dziennego i znów będziemy przekonani, że i tak jesteśmy świetni. W kulturę gra się trochę trudniej niż w piłkę – uważa Marcin Maćkiewicz z Federacji Madeinpoznań.

- Przeglądałem wnioski innych miast i uważam, że gdyby tylko od ich zawartości zależała decyzja, to powinniśmy awansować do finału. Teraz trzeba robić swoje i pokazać, że mimo wszystko nie jesteśmy gorsi od innych – uważa przewodniczący komisji kultury Urzędu Miasta Antoni Szczuciński i wyznaje, że ma niemiłe poczucie, że szóstym miastem, które mogło być wyłonione, ale zostało utrącone przez komisję, był właśnie Poznań.

Dla Ewy Wójciak z Teatru Ósmego Dnia nie była zaskoczeniem porażka choćby z Lublinem.
- Tam praca rozpoczęła się półtora roku temu od 100-procentowego wzrostu wydatków na kulturę i przyciągnięcia wyrazistych osobowości do współpracy. Po prostu przyłożyli się. U nas do pisania wniosku wynajęto firmę, gdy już nie było czasu na stworzenie platformy do dyskusji nad wnioskiem. Teraz taka dyskusja powinna wyłonić nową osobę, która będzie opiekunem poznańskiej kultury po wyborach – twierdzi Ewa Wójciak, niedwuznacznie wskazując, że kończy się czas Sławomira Hinca.
- Postawił na obchody rocznic chrztu Polski i wydarzeń czerwcowych, a Europa ceni budowanie mostów do współpracy, ale nie martyrologii – uważa dyrektor Ósemek.

Czy kulturalna klęska będzie miała wpływ na wynik wyborów samorządowych? Kontrkandydaci prezydenta Grobelnego cieszący się poparciem środowisk kulturalnych nie mają co do tego wątpliwości.
- Poznań dostał policzek. Jeśli wybrano 5 miast, choć miejsc było 6, to znaczy, że odstawaliśmy od konkurencji. Wniosek miasta oceniam jako profesjonalny, ale samo marketingowe opakowanie nie wystarczyło. W ostatnich latach z miasta znikają kina czy księgarnie, a osoba odpowiedzialna za kulturę jest skłócona z częścią środowiska, co wywołuje medialną burze. Boleję nad porażką, ale klimat wokół spraw kultury od dawna był niekorzystny i nie zdążyliśmy zatrzeć tego wrażenia – uważa niezależny kandydat na prezydenta Jacek Jaśkowiak, który przyczyn porażki upatruje też w słabej pozycji poznańskim polityków rządzącej dziś partii.

Z kolei zdaniem reprezentującego właśnie PO Grzegorza Ganowicza, nie popisaliśmy się organizacyjnie.
- Dwa lata trwały jałowe dyskusje, zabrakło wcześniejszej mobilizacji. Ale że w ostatnim etapie w projekt włożono mnóstwo energii, to powinniśmy kontynuować pracę tak, jakbyśmy nadal walczyli o tytuł ESK. – uważa Ganowicz żałuje, że nie wyeksponowaliśmy należycie pomysłu na Nową Gazownię. – Komisja wyraźnie pytała o trwałe efekty, jakie ma dać tytuł ESK. Mocna deklaracja w sprawie budowy centrum kultury w Gazowni mogła być naszym wielkim atutem.

Co do jednego wszyscy są zgodni: o ile Bydgoszcz czy Szczecin liczyły się z porażką, o tyle Poznań, obok Łodzi, może czuć się największym przegranym kulturalnego konkursu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Giganci zatruwają świat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto