Gangu piątkowskiego nie było?

Wczoraj przed Sądem Okręgowym w Poznaniu przemawiali obrońcy mężczyzn oskarżonych o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, tzw. ,,grupie piątkowskiej’’. Głos zabrali także sami oskarżeni. Wszyscy tłumaczyli, że nigdy nie istniało coś takiego, jak gang z Piątkowa... Prosili o uniewinnienie.

W toczącym się przed poznańskim Sądem Okręgowym procesie gangsterów, oskarżonych o rozboje, wymuszanie haraczy i handel narkotykami, prokurator żąda kar wieloletniego więzienia.

Według niego, grupę 11. osiedlowych kolegów z piątkowskiego blokowiska - poza kontaktami towarzyskimi - łączyły różnego rodzaju przestępstwa. Dla członków grupy żąda od ponad 2 do 6 lat więzienia, a dla jednego z domniemanych szefów grupy, Arkadiusza Sz. - 13 lat (sąd skazał już drugiego oskarżonego o kierowanie grupą, Piotra R. na 9 lat więzienia. Choć prokurator żądał 12. lat, zabrakło dowodów na to, że ,,Maryna’’ był również szefem grupy...).

Wczoraj na sali rozpraw najczęściej padały definicje zorganizowanej grupy przestępczej. Obrońcy zapewniali, że wśród oskarżonych nie było hierarchii, podziału ról, systemu kar i nagród. Mówili o stosowanych przez sąd zabezpieczeniach (ochrona antyterrorystów, policjanci z psami itp.) i przytaczali przykłady zarzucanych przestępstw: włamanie do kasetki z pieniędzmi, posiadanie niewielkiej ilości narkotyku... Mówili, że poważne czyny nie zostały udowodnione. Sam Arkadiusz Sz. wyjaśniał, że nazwa ,,gang piątkowski’’ padła po raz pierwszy w którymś z barów. Jego pracownicy tak mieli nazywać paczkę kolegów z Piątkowa. Tłumaczył, że on i koledzy są niewinni.

O uniewinnienie prosili zresztą obrońcy wszystkich oskarżonych (tylko w dwóch przypadkach, dotyczących niezbyt groźnych przestępstw, mówiono o ewentualnej karze w zawieszeniu). Jeden obrońca - z powodu choroby klienta będzie przemawiał na kolejnej rozprawie. Wtedy również mają zapaść wyroki.