Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Historia jednej kamienicy z placu Wolności

Lilia Łada
Lilia Łada
Mieszkali tu Zdzisław Szulc, twórca Muzeum Instrumentów Muzycznych i Danuta Sokolnicka, pierwsza w Polsce kobieta-mistrz złotniczy. Historia kamienicy przy placu Wolności 5 prezentowana jest w galerii Techne - oczywiście, przy placu Wolności 5.

Historia tej kamienicy "naznaczonej piętnem sztuki", rozpoczęła się w roku 1844, kiedy to Josef Lissner wybudował w tym miejsc u skromny, jednopiętrowy dom i otworzył w nim  księgarnię, antykwariat i „skład sztuk pięknych”. Później kamienica przeszła w ręce rodziny Szulców, która ją rozbudowała, dodając kolejne piętra. Ale sztuka nadal była bardzo ważna w tym miejscu, o czym świadczą sami jej mieszkańcy.

Na pierwszym piętrze mieszkał jubiler Stanisław Szulc, właściciel firmy złotniczo-zegarmistrzowskiej założonej przez jego ojca Waleriana w 1873 roku. W sklepie mieszczącym się na parterze pierwsze kroki w zawodzie stawiała jego córka Danuta z Szulców Sokolnicka, późniejsza pierwsza kobieta - mistrz złotniczy w Polsce. Na drugim piętrze rozwijała się muzyczna pasja Zdzisława Szulca – założyciela Muzeum Instrumentów Muzycznych. A po sąsiedzku miał swoją pracownię znakomity metaloplastyk Henryk Piotrowski, który zaprojektował wiele pięknych przedmiotów dla firmy W.Szulc.

Historię te niezwykłej kamienicy postanowiły przypomnieć prawnuczki pierwszych polskich właścicieli tego budynku - Anna Sokolnicka-Elzanowska i Maria Sokolnicka-Guzek. Warto dodać, że właśnie Anna Sokolnicka-Elzanowska przy placu Wolności 5 prowadzi galerię Techne, kontynuując w ten sposób rodzinne tradycje.

Bo tradycja jest dla członków rodzin Szulców i Sokolnickich bardzo ważna. Dlatego postanowili wspólnymi siłami przygotować tę wystawę.
- Odkrywając tę historię, poznałyśmy wiele faktów, o których nie miałyśmy pojęcia - mówi Maria Sokolnicka-Guzek.

- Dwudziesty wiek, jeśli chodzi o historię rodziny, znałyśmy dobrze - dodaje jej siostra, Anna Sokolnicka-Elzanowska. - Ale wiek dziewiętnasty już nie. Odkryłyśmy, że był tu jeden z pierwszych antykwariatów w Poznaniu i pierwsza galeria sztuki. Przez tę bramę przechodził Tytus Działyński i Edward Raczyński, którzy robili tu zakupy! Przemierzamy te same drogi i to nas cieszy. Później kamienicę kupił nasz pradziadek i to już jest historia naszej rodziny. Bo na naszej wystawie skupiamy się na ludziach - historię samego placu można obejrzeć na wystawie w Muzeum Historii Miasta Poznania.

A jest na czym się skupić, o czym świadczył choćby wykład Katarzyny Męczyńskiej, kuratorki wystawy i oczywiście członkini tej znakomitej rodziny, o życiu mieszkańców placu Wolności 5. Słuchając jej, można było oglądać rodzinne pamiątki pozostałe po przodkach: fotografie rodzinne Szulców i Sokolnickich, należące do nich przedmioty: portmonetkę, cygarniczkę, biżuterię, a nawet wizytówkę z pozdrowieniami zapisanymi ręką prababci.

To był czas, gdy plac Wolności burzliwie się rozwijał: powstawały eleganckie sklepy, a do dobrego tonu należało w niedzielę tędy właśnie iść na spacer, z chwilą odpoczynku przy stoliku którejś z wielu czynnych na placu kawiarenek.

- Poznaniacy nazywali to miejsce "plajtą" - opowiada Maria Sokolnicka-Guzek. - Przychodzili tu na spacery, odpoczywali, rozmawiali, wtedy plac tętnił życiem! A teraz? Teraz wszystko się zmieniło...

I niestety, nie na lepsze. Na placu nie dzieje się nic, a dotychczasowe próby ożywienia tej przestrzeni spełzały na niczym. Pani Maria uważa jednak, że stało się tak tylko dlatego, iż nie były właściwie przygotowane i zamierza wziąć sprawy w swoje ręce.

- Wszyscy najemcy chcieliby, żeby tu się coś działo - mówi. - Trochę za późno na to wpadliśmy, że można by postawić choinkę, przecież tu są banki, firmy i oni wszyscy chętnie coś by zrobili.

Dla pani Marii pierwszym widocznym sygnałem, że plac może ożyć jest wydanie przez miasto zgody na kawiarniane ogódki na tarasach Arkadii. Nowi najemcy tamtejszych lokali nie dali za wygraną i zwalczyli wszystkie przeszkody stawiane przez urzędników, doprowadzając do wydania zgody na uruchomienie ogródków. Wiosną będzie więc już można jak za dawnych lat usiąść przy stoliku na tarasie Arkadii i rozkoszując się kawą, obserwować przechodniów.

- Bo tu powinna być kawa, nie ogródki piwne - wyjaśnia pani Maria.- Myślimy też o niedzielnych imprezach dla dzieci, spotkaniach kulturalnych. To nie są duże pieniądze i liczę, że to się uda.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto