W poprzednich latach uczestnicy biegów w ramach cyklu Grand Prix Poznania w biegach przełajowych byli przyzwyczajeni do trudnych warunków – zdarzały się zawody, w których biegło się przy kilkunastostopniowym mrozie, przez zaśnieżoną trasę.
W tym roku pogoda oszczędzała biegaczy aż do czwartego biegu. Ostatnie opady śniegu w Poznaniu połączone z dodatnią temperaturą zamieniły trasę wokół jeziora Rusałka w błotnistą breję. Mimo to w sobotę na starcie stanęło aż 501 śmiałków.
Faworytami biegu była trójka zawodników AZS Poznań: Rafał Rajczak, Szymon Sznura i rekordzista trasy – Mateusz Maik. Tymczasem dość nieoczekiwanie pierwszy linię mety z czasem 15:20 minął Maciej Muślewski, biegacz niezrzeszony.
- Wiem, że chłopaki traktowały ten bieg treningowo – opowiada zwycięzca. – Mateusz dość szybko odpuścił, ale z Szymonem musiałem walczyć do końca.
Muślewski przyznaje, że warunki na trasie były fatalne, ale regulamin zawodów zakłada, że odbędą się bez względu na pogodę.
- Nawet po zmrożonym śniegu lepiej się biegnie niż po takim błocie, w którym nogi straszne grzęzną – przyznaje zwycięzca biegu.
Drugie miejsce zajął wspomniany Sznura (15:27), a trzecie Rafał Rajczak (15:39)
O błocie na trasie mówili wszyscy, także najlepsza spośród kobiet – Angelika Stefańska (czas 19:22).
- Praktycznie zawsze na mistrzostwach Polski są bardzo podobne warunki, więc w zasadzie jestem do nich przyzwyczajona, co nie znaczy, że mi się podobają – przyznaje ze śmiechem zawodniczka AZS Poznań.
Druga wśród kobiet była Małgorzata Sobańska, a trzecia Monika Kamińska.
**
**
Tomasz Bajerski po meczu Abramczyk Polonia Bydgoszcz - Orzeł Łódź
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?