Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Karol Brodowski: W ME chcemy uczyć prawidłowych zachowań boiskowych

Redakcja
Karol Brodowski
Karol Brodowski Maciej Opala
- Młodzieży nie można oceniać tylko i wyłącznie na podstawie osiągniętych wyników - mówi Karol Brodowski, trener Lecha w Młodej Ekstraklasie, w rozmowie z Hubertem Maćkowiakiem.

Zespół Młodej Ekstraklasy, którym się Pan opiekuje, zajął dziesiąte miejsce w minionym sezonie. To rozczarowanie?

Nie, nie rozpatrywałbym tego w takich kategoriach. Młodzieży nie można oceniać tylko i wyłącznie na podstawie osiągniętych wyników, ponieważ równie ważny jest postęp poszczególnych graczy. Nie ma co ukrywać, że miejsce w tabeli zmienia się w zależności od tego, jakim dysponujemy potencjałem. Oczywiście wszyscy chcemy wygrywać i do tego dążymy, ale nikt nie będzie robił tragedii z naszej postawy. Nie wolno dążyć po trupach do celu. To żadna metoda na szkolenie młodzieży.

A jakim materiałem ludzkim Pan obecnie dysponuje? Ma Pan z kogo wybrać?

W tym wypadku sytuacja zmienia się dość szybko. Wiele zależy od strategii klubu, ile chłopaków puka do drzwi pierwszego zespołu, czy trafiliśmy na roczniki utalentowane… Każdy rok przynosi coś nowego, zazwyczaj pozytywnego. Tak było i tym razem, ponieważ w mojej drużynie nie zabrakło młodych graczy, nawet jak na warunki Młodej Ekstraklasy.

Czy zespół w ofensywie zaprezentował się dobrze?

Mogę być przede wszystkim zadowolony z tego, że nie mamy żadnych kłopotów ze stwarzaniem sobie do-godnych sytuacji do zdobywania goli. Kapsa, Jakóbowski, Jurga, Bereszyński dobrze sprawowali się w ofensywie i na ich postawę nie będę narzekał. Trochę gorzej nam poszło w starciu z Legią. W składzie warszawiaków zagrał Cabral, Gol, Kiełbowicz i o wiele trudniej było nam się przebić. Jednak taki mecz się przydał, bo to dobre doświadczenie. W końcu spotkaliśmy się z zawodnikami z boisk ekstraklasy. Zazwyczaj kiedy rywal wystawiał skład podobny rocznikowo, to radziliśmy sobie dobrze.

Co jeszcze w minionym sezonie jest dla Pana powodem do satysfakcji?

Niezły rozwój siedmiu, ośmiu młodych zawodników. Czterech już ocierało się o pierwszy zespół. Mam tu na myśli Mateusza Możdżenia i Marcina Kamińskiego, którzy coraz częściej gościli w meczowej osiemnastce. Wyróżnię też Szymona Drewniaka, Tomasza Kędziorę, Bartosza Bere-szyńskiego. Wiosna była dobra w wykonaniu Jakuba Kapsy, który przecież trafił do nas z KSZO Ostrowiec i początki miał bardzo trudne. Teraz już radzi sobie coraz lepiej, odnalazł się w Poznaniu.

Jednak martwić może fakt, że Mateusz Możdżeń i Marcin Kamiński za wiele sobie w ekstraklasie nie pograli…

No tak, to powód do zastanowienia się, co byłoby lepsze dla tych chłopaków - regularna gra w Młodej Ekstraklasie, czy grzanie ławy w pierwszym zespole. W minionych rozgrywkach w ogóle z nami nie trenowali, na stałe dołączyli do seniorów. Szkoda, że nie dostawali więcej szans. Z drugiej strony trzeba też zrozumieć trenera Bakero, bo przecież niemal całą wiosnę Lech bił się o podium. Priorytetem był więc wynik. Domyślam się, że sami nie są zadowoleni z obecnej sytuacji, ale muszą uszanować decyzje sztabu szkoleniowego. Są bezpośrednim zapleczem zespołu. Teraz ich rola to często ławka. Może w przyszłym sezonie to się zmieni?

Widzi Pan na to szanse?

Tak, bo nigdy nie wiadomo, co się może wydarzyć. Wiem, że nie będzie im łatwo, bo przecież Możdżeń w pomocy i Kamiński w obronie muszą liczyć się ze sporą konkurencją. Trzeba jednak pamiętać, że zawsze zawodnik z podstawowego składu może wypaść z powodu kontuzji, słabszej dyspozycji lub nadmiaru kartek i wtedy taki młody gracz może się zaprezentować z jak najlepszej strony. Oczywiście swoją szansę muszą wykorzystać.

Możemy liczyć na dalszy rozwój Bartosza Bereszyńskiego?

Jestem pełen optymizmu, bo w reprezentacji U19 wypracował sobie silną pozycję. Podobnie sytuacja wygląda w naszej drużynie. Jesienią był w słabej dyspozycji, ale w przerwie zimowej odpoczął, wrócił do treningów i to mu pomogło. Wróciła dynamika, polot w grze. Na pewno pomógł zespołowi.

Szymon Drewniak to lider zespołu Młodej Ekstraklasy?

Moim zdaniem tak. Zagrał w tym sezonie najwięcej minut, a swoją postawą na boisku przynosił sporo satysfakcji. Poza tym cały czas był powoływany do reprezentacji Polski. Jestem przekonany, że formę i umiejętności potwierdzi w następnych rozgrywkach.

W drużynie pojawiło się łącznie 49 zawodników. Nie przeszkadza to Panu w stabilizacji?

Przeszkadza, kiedy trener chce wprowadzać schematy rozegrania. Jeśli aż tylu zawodników przewija się przez drużynę, to raczej nie możemy mówić o tworzeniu monolitu. Natomiast w ME chcemy głównie uczyć prawidłowych zachowań boiskowych i szlifować umiejętności naszych graczy.

Młodzi piłkarze Lecha dużo czasu i energii tracą na wyjazdy na zgrupowania i konsultacje kadr młodzieżowych. Czy to nie psuje Panu organizacji pracy?

Występ w kadrze narodowej to zawsze będzie zaszczyt, nawet jeśli mówimy tu o reprezentacji młodzieżowej. Proszę się zastanowić, co by się stało, gdyby młody zawodnik przed debiutem w reprezentacji seniorskiej nie miał żadnego przetarcia. Zapewniam, że taka sytuacja nikomu nie wyszłaby na dobre. A tak młodzież mierzy się z rówieśnikami z innych krajów. Mimo że to burzy mikrocykl drużyny ME, to nie sprzeciwiam się istnieniu tych kadr w różnych kategoriach wiekowych. Ci, którzy wyjeżdżają, nie są tak zmęczeni, bo opuszczają mecze w lidze. Wtedy mają się koncentrować tylko na biało-czerwonych barwach.

A reszta zawodników poradziła sobie z trudami tego sezonu?

Muszę przyznać, że w trakcie rozgrywek pojawił się problem, ponieważ najmłodsi nie byli przyzwyczajeni do takich obciążeń i wysiłku. Po rundzie jesiennej, kiedy już okrzepli, radzili sobie nieco lepiej.

To był wyjątkowy sezon dla Pana, ponieważ samodzielnie poprowadził zespół ME. Jakie ma Pan spostrzeżenia?

To ciekawe i pouczające przeżycie. Wcześniej pracowałem u boku chociażby Jerzego Cyraka i patrzyłem na to wszystko z innej strony. Teraz prowadzę zespół, a to powód do satysfakcji. Dość długo sam grałem w piłkę, więc mogę moim zawodnikom udzielać wskazówek. Patrzeć na ich rozwój to świetna sprawa. Oby zrobili karierę w dorosłym futbolu, to będzie wtedy także jakiś mój mały sukcesik.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto