Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobieta upadła na schodach kamienicy przy ul. Grodziskiej w Poznaniu. Właścicielka nieruchomości: „Nie miała prawa z nich korzystać”

Justyna Piasecka
Justyna Piasecka
Właścicielka kamienicy uważa, że pracownica kancelarii nie była uprawniona do korzystania ze schodów.
Właścicielka kamienicy uważa, że pracownica kancelarii nie była uprawniona do korzystania ze schodów. Waldemar Wylegalski
Sekretarka kancelarii prawnej, wynosząc śmieci, upadła na schodach zabytkowej kamienicy przy ulicy Grodziskiej w Poznaniu. Po 1,5 roku od wypadku kobieta zaczęła domagać się zadośćuczynienia od właścicieli nieruchomości. Pani Barbara i pan Zbigniew nie poczuwają się do odpowiedzialności. Uważają, że pracownica kancelarii nie była uprawniona do korzystania z tych schodów.

Zabytkowa kamienica przy ulicy Grodziskiej w Poznaniu powstała w 1929 roku. Od 25 lat właścicielami budynku są pani Barbara i jej mąż Zbyszek, którzy zajmują mieszkanie na piętrze, a pozostałe pomieszczenia wynajmują.

Czytaj też: Nawet 4300 złotych odszkodowania od pracodawcy w 2024 roku. Oto, kiedy przysługuje

Jednym z najemców, od 2012 roku, była kancelaria prawna. W 2015 roku sporządzono aneks do umowy, bowiem najemca - jeden z radców prawnych chciał mieć też do swojej dyspozycji balkon zabudowany oknami, który w umowie został określony jako „patio - ogród zimowy” wraz z zejściem do ogrodu. Z balkonu prowadzą bowiem schody - zabytkowe i dość strome, niezabezpieczone poręczami.

Jak mówi pani Barbara, ze schodów tych korzystał sporadycznie najemca, a do budynku prowadzi boczne wejście.

Kobieta spadła z zabytkowych schodów kamienicy w Poznaniu

30 stycznia 2019 roku na posesji przy ulicy Grodziskiej doszło do wypadku. Przed godziną 8 sekretarka kancelarii postanowiła wynieść worki ze śmieciami. Zdecydowała się skorzystać ze stromych schodów prowadzących z balkonu biura do ogrodu. Schodząc po nich, upadła.

- Kiedy doszło do tego zdarzenia, rano nikt nas o tym nie powiadomił. Nikt nie wołał o pomoc. Później pojechaliśmy z mężem coś załatwić, kiedy wróciliśmy, w ogrodzie leżały worki ze śmieciami. Dopiero następnego dnia mecenas powiedział, że jego pracownica spadła ze schodów. Mówił, że jego wtedy nie było, a sekretarka po upadku sama miała pójść do dolnej kancelarii, gdzie aplikantki wezwały pogotowie. Z kolei później, ten sam mecenas mówił m.in. w sądzie, że był na miejscu i pomógł jej dojść do kancelarii

- mówi pani Barbara.

Właścicielka kamienicy dodaje, że później nikt nie przekazywał jej informacji o stanie zdrowia sekretarki.

- Po trzech miesiącach wróciła do pracy, jeździła samochodem, normalnie pracowała. Wyglądała na zdrową

- uważa pani Barbara.

Kancelaria przy ulicy Grodziskiej funkcjonowała do końca maja 2020 roku, następnie przeniosła się do innej siedziby. Po 1,5 roku od wypadku i blisko miesiącu po przeprowadzce kancelarii, właściciele kamienicy otrzymali pismo od sekretarki. Sekretarka domaga się 30 tysięcy złotych zadośćuczynienia za doznane cierpienia związane z upadkiem na schodach.

Kobieta szczegółowo opisała skutki wypadku, w którym doznała poważnego urazu kręgosłupa. Wskazała również, że tego dnia schody były oblodzone i zaśnieżone, a obowiązkiem właścicieli było utrzymanie ich w stanie pozwalającym na bezpieczne korzystanie.

Pani Barbara i pan Zbigniew nie poczuli się odpowiedzialni za wypadek. W odpowiedzi na pismo wskazali, że pracownica kancelarii nie była upoważniona do korzystania ze schodów, na których doszło do wypadku. Dodatkowo zaznaczyli, że schody te nie były przeznaczone dla najemcy lokalu do wychodzenia i wchodzenia z budynku.

Małżeństwo zaprzeczyło również, aby wówczas schody były oblodzone i zaśnieżone.

- Pragniemy zaznaczyć, że przez ponad 1,5 roku od wypadku nigdy nie kierowała pani do nas żadnych roszczeń związanych z wypadkiem, pomimo naszych częstych kontaktów na terenie naszej nieruchomości. Musiało to oznaczać, że nie uznawała nas za winnych wypadku, którego doznała. Dziwi nas także cała lista niedogodności, jakich miała pani doznawać, gdy w okresie 1,5 roku od wypadku prezentowała się pani jako okaz zdrowia

- wskazali w piśmie właściciele nieruchomości.

Kto jest odpowiedzialny?

Pracownica kancelarii wystosowała pozew przeciwko właścicielom kamienicy. Sprawą zajął się poznański sąd rejonowy, który rozstrzygnął spór.

Sąd ustalił, że w dniu wypadku pracownica poślizgnęła się na schodach, po czym upadła na plecy. Tego dnia występowały słabe opady śniegu, ale schody nie były zaśnieżone. Zdaniem sądu sekretarka, najemca i jeszcze jeden mecenas korzystali ze schodów, na których doszło do zdarzenia, a właściciele nie wskazywali wcześniej, że ze schodów nie można korzystać, nie było też oznaczeń wskazujących na taki zakaz.

Sąd zwrócił uwagę, że 13 lutego 2019 roku został sporządzony protokół ustalenia okoliczności i przyczyn wypadku, w którym wskazano, że przyczyną wypadku było niezachowanie należytej ostrożności przez poszkodowaną oraz poślizgnięcie się na jednym ze stopni schodów spowodowane oblodzeniem.

Dalej sąd wskazał na podstawie ustaleń lekarza orzecznika ZUS, że sekretarka po wypadku przy pracy doznała 15-proc. stałego uszczerbku na zdrowiu i za to otrzymała odszkodowanie.

Wydając wyrok w lipcu 2023 roku, sąd uznał, że właściciele nieruchomości nie dochowali należytej staranności w utrzymaniu schodów w czystości z uwzględnieniem pory zimowej. Tym samym sąd uznał, że kwota zadośćuczynienia żądana przez pracownicę jest właściwa.

Właściciele nieruchomości nie zgodzili się z orzeczeniem sądu i odwołali się od niego. Ich pełnomocnik w swojej apelacji wniósł o uchylenie zaskarżonego wyroku i przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania przez sąd pierwszej instancji.

W piśmie wskazał m.in., że do wypadku doszło z winy sekretarki, która nie była uprawniona do korzystania.

- Weszła na prowadzące do patio (balkonu) schody, drzwiami do których powinien mieć dostęp jedynie jej pracodawca

- wskazał w apelacji pełnomocnik małżeństwa.

Jak czytamy dalej, pracodawca pozwalał sekretarce na korzystanie z tych schodów i - zdaniem pełnomocnika - „nie podjął żadnych kroków zmierzających do ograniczenia działalności powódki w tej mierze, iż to on dysponował kluczami do pomieszczenia, do którego prowadziły schody, i to on jako pracodawca powódki winien zorganizować jej pracę tak, aby nie doszło do wypadku przy pracy”.

Mecenas podkreślił w apelacji, że właściciele kamienicy klucze do patio przekazali najemcy.

- To, że pozwolili na korzystanie z wynajętej od pozwanych części budynku swojej pracownicy, było okolicznością, na którą powodowie nie mieli żadnego wpływu

- wskazał pełnomocnik.

Wyrok sądu drugiej instancji ma zostać wkrótce wydany.

„Moje życie się posypało”

Pracownica kancelarii wskazuje, że jej życie po wypadku dosłownie się posypało, a do dziś zmaga się z problemami zdrowotnymi.

- Jedna mała rzecz, której mogli łatwo dopilnować, zmieniła moje życie na zawsze - mówi kobieta. - Nie wiem, jak można stwierdzić, że wyglądałam zdrowo, skoro mój świat się rozpadł. Byłam zmuszona zrezygnować ze wszystkich aktywności, i po dziś dzień nie mogę do nich wrócić.

Kobieta wyjaśniła, dlaczego zdecydowała się wystosować pismo z żądaniem zadośćuczynienia dopiero, kiedy kancelaria zmieniła siedzibę.

- Nie zrobiłam tego wcześniej, ponieważ nie wyobrażałam sobie, aby sprawa toczyła się, kiedy codziennie muszę przebywać na ul. Grodziskiej i widywać pozwanych. Byłaby to niewyobrażalna i bardzo niekomfortowa sytuacja, w której chyba nikt nie chciałby się znaleźć

- wyjaśnia.

Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Kobieta upadła na schodach kamienicy przy ul. Grodziskiej w Poznaniu. Właścicielka nieruchomości: „Nie miała prawa z nich korzystać” - Głos Wielkopolski

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto