Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kobiety na zakręcie

Lilia Łada
Lilia Łada
Ewy mąż "zamarzył się na śmierć", Magda chce tańczyć, a Adela to outsiderka. Takie są kobiety na zakręcie z książki Anny Maruszeczko, o której opowiadała na spotkaniu autorskim.

Książka nieprzypadkowo nosi taki sam tytuł jak autorski program telewizyjny Anny Maruszeczko - powstała bowiem na jego podstawie.

- Zaczęło się od programu, myślałam właśnie o czymś takim o kobietach z ciekawą historią - opowiada Anna Maruszeczko zasłuchanym kobietom w La Scali i prowadzącej spotkanie Marzenie Rogalskiej. - Moja szefowa powiedziała:"rób to" i zaczęłam szukać kobiet z takimi właśnie historiami...

Ewa na przykład miała męża artystę i naukowca, który postanowił porzucić miasto na rzecz rajskiej, nieskażonej wsi. Ewa, choć uwielbiała życie nad morzem i pracę na uniwersytecie, poszła za nim bez słowa, była z  nim także wtedy, gdy życie na wsi nie miało z wymarzonym przez męża rajem nic wspólnego.

- Ale on "zamarzył się na śmierć" - dodaje Anna Maruszeczko. - I Ewa na głuchej wsi musiała nauczyć się radzić sobie sama z piątką dzieci. Bardzo jej do twarzy z tą niezależnością... Może ta historia wyszła mi trochę sielankowo, ale to dlatego, że minęło już kilka lat od śmierci męża i Ewa ma to już przepracowane.

Sylwia z kolei zaufała człowiekowi skazanemu za zabójstwo, który właśnie wyszedł z więzienia po wielu latach. To jego historia zainspirowała twórców filmu "Dług". Sylwia postanowiła mu pomóc - dziś tworzą szczęśliwy związek.

- A Kinga przeżyła piekło z zazdrosnym mężem, który cierpiał na zespół Otella - przywołuje następną historię Anna Maruszeczko. - A to taka silna, energetyczna kobieta!

Mężowi udało się z Kingi zrobić zahukaną kurę domową - dopiero po kilku latach  Kindze udało się odzyskać poczucie własnej wartości i odżyć po gehennie tego związku.

Okazało się, że Marzena Rogalska też może dodać jedną historię do "Kobiet na zakręcie" - o tym, jak się popłakała oglądając jeden z odcinków.
- To była historia niezwykłego małżeństwa, które adoptowało trudne dzieci - opowiada Marzena Rogalska. - Ryczałam jak bóbr. I powiedziałam Ani, że robi taki program, jaki ja chciałabym robić. I że podpisuję się pod nim rękami i nogami...

Przy takim poparciu napisanie tego wszystkiego było już tylko naturalną konsekwencją.
- W telewizji jeździłam do nich do domu, spotkania odbywały się w ich kawałku świata  - mówi. - Ale było to ustawianie świateł, czasami powtórki jak coś poszło nie tak, ustawianie kadru - to męczące, zwłaszcza gdy ktoś opowiada kawałek swojej bardzo osobistej historii. Pisanie było bardziej intymne.

Tworzenie książki Anna Maruszeczko nazywa miłym zajęciem. To nie tylko pozwoliło jej ponownie wrócić do wszystkich tych historii, ale też pozwoliło ująć wszystkie te fragmenty historii, które trzeba było wyciąć przy montażu, żeby materiał nie był za długi.

- To jest niesamowite, kiedy człowiek sobie pomyśli, że wszystko jest do przeżycia - zamyśla się dziennikarka. - Że życiowe zawirowania, czasem głupie błędy, a czasem prawdziwe katastrofy działają jak katalizator, dzięki któremu można odnaleźć właściwą drogę w życiu i to, co jest naprawdę ważne. To właśnie o tym jest ta książka.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto