Korki na Roosevelta - Narzekają kierowcy, piesi i pasażerowie MPK

Środa, godzina 9. Sznur samochodów czeka przed skrzyżowaniem ulic Dąbrowskiego i Roosevelta. Kierowcy z nudów liczą przejeżdżające na zielonym świetle auta. – Cztery, czasami pięć samochodów przejedzie i znów zapala się czerwone – denerwuje się Piotr Pańczyk, kierowca. – I to wcale nie jest wina zbyt wolnego ruszania. Światła są po prostu źle zaprogramowane.

Z drugiej strony, kierowcy zwracają uwagę, że czerwone światło potrafi się palić nawet pięć minut. – To, co dzieje się na skrzyżowaniu Dąbrowskiego z Roosevelta, to efekt polityki transportowej miasta – mówi Tomasz Libich z Zarządu Dróg Miejskich. – Priorytet mają tam pojazdy komunikacji miejskiej.

Czytaj także: Neon na budynku "Jowity" będzie zmieniony na bardziej nowoczesny

Tym tłumaczy, że zielone światło pali się tak krótko. Gdy nadjeżdża tramwaj, wysyła sygnał z nadajnika. A żeby mógł „otrzymać” zielone światło, kierowcom musi się zapalić czerwone.

Most Teatralny jest najbardziej przeciążonym węzłem komunikacyjnym w mieście. Nic więc dziwnego, że narzekają na niego nie tylko kierowcy, ale też piesi (bo muszą zbyt długo czekać, by przejść przez jezdnię) oraz pasażerowie MPK. Tych ostatnich najbardziej denerwuje to, że często korkuje się wyjazd z trasy „pestki” na ulicę Roosevelta.

– W tym miejscu krzyżują się trasy wielu linii tramwajowych, a co za tym idzie, kursuje tamtędy bardzo dużo tramwajów – wyjaśnia Iwona Gajdzińska, rzecznik prasowy poznańskiego MPK.

Wielokrotnie też przedstawiciele MPK tłumaczyli, że sytuację poprawić może jedynie wydłużenie trasy PST do Dworca Zachodniego PKP. Do tego czasu, zatory będą się zdarzać. Czasami winę za poranne korki ponoszą awarie sygnalizacji świetlnej. Jednak wczoraj nic takiego nie zostało zgłoszone, a zamieszanie na moście Teatralnym było spore.