Lech wygrał tyle, ile trzeba!

Kolejorz jeszcze w czwartek walczył jak równy z równym z hiszpańskim Deportivo. Ledwie trzy dni później potrafił zagrać dobry mecz w ekstraklasie i dzięki fenomenalnej formie peruwiańskiego napastnika Rengifo wykonał zadanie utrzymania pierwszej pozycji w ligowej tabeli w stu procentach. Do szczęścia, Lech potrzebował właśnie trzybramkowego zwycięstwa.

Zgodnie z oczekiwaniami poznaniacy od początku meczu kontrolowali grę. Polonia Bytom nie murowała jednak bramki i raz po raz starała się przedrzeć w okolice pola karnego dobrze dysponowanego Ivana Turiny. Tradycyjnie już, zdarzyło się kilka błędów w defensywie, ale tym razem Lech zagrał "na zero z tyłu".

Pierwszą bramkę kibice w Poznaniu zobaczyli w 22 minucie. Akcja, po której padł gol przypominała nieco sytuację bramkową z meczu z Deportivo. Arboleda najpierw ładnie przedarł się przez gąszcz bytomian, a potem celnie zagrał do Rengifo. Peruwiańczyk okazji nie zmarnował i po pewnym uderzeniu obok bezradnego bramkarza Polonii Lech prowadził 1:0.

Lechitom wyraźnie zależało na utrzymaniu pozycji lidera i jeszcze przed gwizdkiem kończącym pierwszą połowę wbili rywalom drugą bramkę. Z prawej strony boiska rzut wolny bił Ivan Djurdjevic. Do piłki najwyżej wyskoczył Jakub Wilk i efektownym lobem po uderzeniu głową piłka zatrzepotała w bramce Michala Peskovica. Do przerwy Kolejorz prowadził więc 2:0 i potrzebował jeszcze jednej bramki.

Tuż po rozpoczęciu drugiej części gry świetną okazję zmarnował Robert Lewandowski. Reprezentat Polski miał przed sobą jedynie bramkarza, ale z pierwszej piłki uderzył wysoko ponad bramką bytomian. Trzeci gol wisiał w powietrzu.

Upragniony przez kibiców - śpiewających "Kolejorz gramy o lidera" - gol padł w 60 minucie. Znów błysnął Djurdjevic, ale pierwsze skrzypce tego popołudnia grał Rengifo. Peruwiańczyk dostał piłkę od Serba, położył na ziemi obrońcę bramkarza i skierował piłkę do bramki, jak klasowy napastnik. Na Bułgarskiej zrobiło się 3:0, a fani Kolejorza doceniając pracę trenera Lecha, skandowali głośno "Franciszek Smuda".

Piętnaście minut przed końcem spotkania "Franz" wprowadził na plac gry w miejsce zmęczonego Peszki weterana Piotra Reissa. Popularny "Reksio" miał dużo ochoty do gry, ale jego strzały i podania pozostawiały wiele do życzenia.
- Można powiedzieć, że jesteśmy w gazie zimą, choć mogłoby być jeszcze lepiej - mówił z uśmiechem na ustach po meczu kapitan lidera ekstraklasy, Rafał Murawski.

Zadowolony był również Franciszek Smuda, który podkreślał, że wierzył w zwycięstwo między innymi z powodu tego co słyszał w szatni przed meczem.
- Chłopaki mocno chciały wygrać ten mecz. Poklepywali się po plecach i zagrzewali do walki. Atmosfera była bojowa. To było przefantastyczne. Cieszę się, że kibice już nie będą mogli śpiewać o nas jako mistrzu jedynie Wielkopolski - mówił po meczu trener Lecha. Żartował też, że juz drugi raz w tym sezonie kibice skandowali jego nazwisko. - To już jakiś postęp - śmiał się wyrażnie zadowolony szkoleniowiec.

Całą przerwę zimową Lech spędzi w fotelu lidera polskiej ekstraklasy. Idziemy na majstra!

Lech Poznań - Polonia Bytom 3:0 (2:0)

Bramki: Hernan Rengifo 22, 59, Jakub Wilk 40.

Żółte kartki: Zlatko Tanevski - Adrian Klepczyński, Rafał Grzyb.
Sędzia: Jacek Walczyński (Lublin).
Widzów 16 000.

Lech Poznań: Ivan Turina - Grzegorz Wojtkowiak, Zlatko Tanevski, Manuel Arboleda, Ivan Djurdjević - Sławomir Peszko (74. Piotr Reiss), Tomasz Bandrowski, Robert Lewandowski (64. Semir Stilić), Rafał Murawski, Jakub Wilk - Hernan Rengifo (90. Anderson Cueto Sanchez)

Polonia Bytom: Michal Peskovic - Peter Hricko, Adrian Klepczyński, Jacek Broniewicz, Walerij Sokolenko - Janusz Wolański, Rafał Grzyb, Mariusz Przybylski, Hubert Jaromin (76. Piotr Tomasik) - Grzegorz Podstawek (82. Marek Bazik), Jakub Zabłocki (46. Michał Zieliński)

Byłeś na meczu? Widziałeś w telewizji? Podziel się swoimi wrażeniami.