Najbardziej zmęczony długimi podróżami i grą w drużynach narodowych mogli być Rafał Murawski, Grzegorz Wojtkowiak oraz Luis Henriquez. Okazało się, że ten tercet był najlepszy na boisku! Murawski brylował w środku pola, Wojtkowiak strzelił gola na wagę zwycięstwa, a Luis Henriquez wyręczył Jasmina Burica i wybił piłkę z linii bramkowej przy jedynej groźnej sytuacji kielczan.
Jak dwutygodniowa przerwa, w czasie której odbywały się mecze drużyn narodowych wpłynie na postawę Lecha? - zastanawiali się kibice. Kolejorz często cierpiał na "wirus FIFA", bo w pojedynkach rozgrywanych bezpośrednio po zgrupowaniach reprezentacji wypadał blado. Najlepszym przykładem było starcie z Wisłą. W tym meczu Bakero nie tylko nie wystawił w pierwszej jedenastce Henriqueza i Murawskiego, ale na dodatek mocno przemeblował skład.
Zobacz także: Kolejorz wykorzystał potknięcie Śląska i jest liderem
- Tylko raz zdarzyło się, że Murawski nie grał. Każdy mecz jest jednak inny, podobnie jak sytuacja, a ja z każdego spotkania wyciągam swoje własne wnioski - mówił przed meczem Bakero, ale można było wyczuć, że zdaje sobie sprawę z tego, że wtedy popełnił poważny błąd. W piątek już nie kombinował. Wystawił od początku najmocniejszy skład i Lech przez całe spotkanie posiadał inicjatywę, a po zdobyciu prowadzenia, ani przez moment nie stracił kontroli nad wydarzeniami.
Kolejorz pokazał w tym meczu, że jest zespołem z dużym potencjałem, a przed kluczowymi piłkarzami warto stawiać wyzwania, bo przeciwności wyzwalają w nich dodatkową energię. Na największe brawa zasłużył Luis Henriquez, który do Poznania dotarł w czwartek w nocy i mimo zmęczenia oraz kłopotów ze zmianą strefy czasowej spisał się znakomicie.
Zobacz także: Kibice Lecha zawieszają protest. Wraca doping!
Piątkowy mecz z Koroną rozwiał też na szczęście obawy o przygotowanie fizyczne naszej ekipy. Lech i z tego tematu pomyślnie zdał ważny egzamin. Teraz nie ma już wątpliwości, że nasza drużyna, która coraz lepiej radzi sobie z ultradefensywnie ustawionymi zespołami, jest w stanie walczyć o najwyższe cele. Ta kolejka pokazała jednak jak nieprzewidywalna jest ekstraklasa. Śląsk Wrocław, dotychczasowy lider tabeli, mógł przez dwa tygodnie w komfortowych warunkach przygotowywać się do pojedynku ze słabiutkim GKS Bełchatów. Orest Lenczyk miał do dyspozycji wszystkich piłkarzy, a jednak jego zespół, który przez wielu fachowców uznawany jest za jednego z głównym pretendentów do mistrzostwa Polski przegrał bezdyskusyjnie, prezentując taktyczną niedojrzałość i totalną niemoc w ofensywie.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?