Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

maltafestival poznań2010: Zachwycający maraton z „Sad Face | Happy face”

Redakcja
„Trzy opowieści o ludzkiej naturze” zespołu Needcompany to blisko sześć godzin scenicznych opowieści. Wciągających treścią i zachwycających formą.

Tryptyk Sad Face | Happy Face (z podtytułem „Trzy opowieści o ludzkiej naturze”) to w rzeczywistości trzy niezależne przedstawienia – każde z nich ma inną dramaturgię odmienną treść. Łączy je jednak bardzo wiele – poza zespołem aktorskim – charakterystyczny sposób podejścia do konstruowania scenicznej przestrzeni, budowania dramaturgicznego napięcia i opisywania ludzkich losów.

Reżyser (i jednocześnie autor tekstu i scenografii) Sad Face | Happy Face – współzałożyciel Needcompany – Jan Lauwers postawił przed aktorami niezwykle trudne zadanie. Muszą opowiadać historię ludzkich losów korzystając jedynie ze słów, języka ciała i muzyki – w daleki od klasycznego rozumienia teatru sposób.

Zamiast stwarzać iluzję śledzenia rzeczywistości Lauwers nieustannie nam przypomina, że to, co oglądamy jest teatrem – sceną z której narrator opowiada o ludzkich losach każąc bohaterom odtwarzać historie, które już się wydarzyły, albo mogłyby się wydarzyć.

W pierwszej części Sad Face | Happy Face poznajemy dzieje życia Izabelli – od jej pierwszego wspomnienia – widoku zakonnic z sierocińca myjących swoje nagie piersi, przez dzieciństwo z przybranymi-prawdziwymi rodzicami w latarni morskiej, burzliwy związek z Alezem, deflorację i romans z własnym 16-letnim wnukiem, po całkowitą ślepotę i koniec życia. Pokój Izabelli (bo taki tytuł ma spektakl) jest wypełniony różnymi afrykańskimi pamiątkami zebranymi przez ojca bohaterki, duchami osób które odeszły, ale cały czas mają coś ważnego do powiedzenia.

Cały spektakl przepełniony jest niezwykle dynamicznym tańcem - choreografią, która zastępuje scenografię. Techniki tanecznej od aktorów Needcompany powinni z pozycji „na kolanach” uczyć się członkowie (prawie) wszystkich poznańskich trup teatralnych. Mistrzowska gra ciałem nie polega na pokazywaniu, że coś się umie zrobić – tylko na przekazaniu ruchem, mimiką, grą mięśni – treści i emocji. Widz nie musi zastanawiać się „jak on (ona) to świetnie zagrała” – po prostu widzi tak rzadko oglądany na polskich scenach, pełen profesjonalizm. I to jemu się poddaje. Dzięki temu historia pewnej siebie, pogodnej mimo różnych problemów, pogodzonej z życiem i czerpiącej z niego pełnymi garściami Izabelli (i o Izabelli) wywołuje entuzjazm widzów. Zasłużony.

W Lobster Shop Lauwers przenosi nas do sennego koszmaru – tym razem to ta „smutna twarz” życia. Pełna niepowodzeń, goryczy, rozpaczy. Na scenie pojawia się cała galeria różnych typów – cierpiący na zanik osobowości  Mo, który nie wie czy jego imię to skrót od Mahometa czy Mojżesza; Rosjanin – pedofil, protestujący przeciwko takiemu nazywaniu słowami „to nie tak”; nastoletnia rosyjska prostytutka; nazwany na cześć Rushdiego – Salman, będący połączonym klonem samego siebie i Jimmiego Hendrixa; sklonowany mówiący niedźwiedź; Alex – twórca genetycznych dziwolągów; jego żona i ich - dwa razy umierający - syn (pierwszy raz na plaży po zabawie z ojcem, drugi raz – w objęciach z Rosjaninem, w pożarze szpitala, gdzie przeleżał dwa lata w śpiączce)…

Historie przeplatają się i zacierają, niczym w prawdziwym koszmarze sennym pojawiają się różne osoby dopowiadające (werbalnie, ruchem, piosenką) koszmarną historię upiornego życia.

O ile sposób konstrukcji scenicznej w narracji w „Izabella’s room” przypominać może „Śniadanie mistrzów, albo zegnaj czarny poniedziałku” Kurta Vonneguta, to „Lobster Shop” kojarzy mi się z fantasmagoryczną prozą Borisa Viana.

Najbliższy „klasycznej” teatralnej konstrukcji okazał się być The Deer House – trzecia część tryptyku. Dom saren to wstrząsająca opowieść o rodzinach uwikłanych w kosowską wojnę, śmierci, zagładzie, pogodzeniu się z losem i zachowaniu godności i człowieczeństwa w ogarniętym szale świecie. Ta bliskość przejawia się jednak tylko w konstrukcji opowieści – w częściowym zachowaniu ciągu przyczynowo-skutkowego. Dalej mamy do czynienia z różnymi narratorami, grą ciałem, ruchem, tańcem i śpiewem. Pojawia się szczątkowa scenografia, ale służy ona bardziej do spotęgowania uczucia niepokoju.

Sad Face | Happy Face to dzieło o ludzkiej kondycji i zachowaniach bohaterów w różnych sytuacjach życiowych, wtedy - gdy los dyktuje nam dalszą historię. Ale nie można zapomnieć o mistrzostwie i perfekcji wykonania, bez których często karkołomne zabiegi sceniczne skazane byłyby na niepowodzenia. W Needcompany aktorzy nie tylko grają, tańczą i śpiewają. Jeżeli aktor siada przy pianinie lub chwyta do ręki gitarę – to gra (albo markuje grę w taki sposób, żeby widz się nie zorientował). Nie ma tu miejsca na półśrodki, niedociągnięcia i niedopracowanie. Dzięki temu nie poznajemy półprawd, tylko dajemy się porwać wizji Lauwersa. I wcale tego nie żałujemy, nawet jeśli całość (z przerwami) trwa sześć i pół godziny.

Sad Face | Happy Face zobaczyć możemy jeszcze raz – we wtorek, 29 czerwca, o godz. 18 w hali 7a Międzynarodowych Targów Poznańskich (wejście od ul. Śniadeckich). Bilety wstępu kosztują 25 i 35 zł. A w poniedziałek, 28 czerwca, organizatorzy maltafestival zapraszają na spotkanie z reżyserem spektaklu – Janem Lauwersem. Początek o godz. 15 na Dziedzińcu Muzeum Archeologicznego.

Sad Face | Happy Face
tekst, reżyseria i scenografia: Jan Lauwers
muzyka: Hans Petter Dahl, Maarten Seghers
reżyseria światła: Ken Hioco
scenografia i kostiumy: Lot Lemm
występują: Grace Ellen Barkey, Anneke Bonnema, Hans Petter Dahl,Viviane De Muynck, Julien Faure, Benoît Gob, Maarten Seghers, Inge Van Bruystegem

Produkcja: Needcompany
koprodukcja: Salzburger Festspiele, Festival d’Avignon, Théâtre de la Ville, Schauspielhaus Zürich, Théâtre Garonne, La Rose des Vents, PACT Zollverein, Brooklyn Academy of Music, welt in basel theaterfestival, Cankarjev Dom, Automne en Normandie, La Filature, Kaaitheater, deSingel

premiera całości – 27 czerwca 2010, maltafestival poznań2010


17, 18,

24, 25 lipca, Stary Rynek
3 lipca
2010 - Malta
od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto