Mikołaj Lenart: „W Lechu karmiłem już prawie wszystkich”. Jak wygląda dieta piłkarzy Lecha Poznań?
Jak się patrzy, to żywisz praktycznie całą obronę Lecha Poznań. Czy jeśli będzie ona spisywać się słabo, to można zgłosić się do ciebie? - Obronę i bramkarzy (śmiech). Kiedy Lech miał słabszy okres w zeszłym roku za czasów Adama Nawałki, to od kibiców czy sympatyków Kolejorza dostawałem wyrzuty, czym karmię zawodników, że tak słabo grają (śmiech). Żywisz nie tylko piłkarzy. Czy dieta przedstawicieli innych sportów różni się od piłkarskiej i czy dostosowujesz ją pod konkretny sport albo rezultat, jaki ten sportowiec chce osiągnąć? - Pod konkretny cel czy pod predyspozycje. W sportach uderzeniowych czy kajakarstwie mocno zwracam uwagę na nietolerancję oraz wykluczenia niektórych produktów. W każdej diecie muszę cały czas kombinować, a szczególnie było to wyzwaniem w czasie kwarantanny. Dla nich był to zupełnie inny wysiłek i musieliśmy wtedy przygotować właściwą dietę. Dodatkowo na początku było ciężko z produktami, szczególnie z mięsem, makaronami czy ryżem. Tamten okres był ciężki, ale dzięki wsparciu mojej partnerki Emi Waśkowicz, cały czas udaje się osiągać sukces. Zresztą nie tylko sportowcy mogą spróbować sportowej diety. Dzisiaj bycie fit stało się modne, więc czy zauważyłeś, że coraz więcej ludzi chce się zdrowo odżywiać, a co najważniejsze zdrowo żyć? - Zdecydowanie tak. Natomiast musimy pamiętać, że efekty nie przyjdą od razu. Dwa lata są realnym terminem, żeby doprowadzić się do pełnej równowagi. Czytaj dalej --->