- To był hotel pracowniczy, który przejęliśmy wraz z innymi zasobami od Pometu ponad 10 lat temu - tłumaczy Paweł Pawłowski, prezes spółdzielni. - Przeprowadziliśmy ostatnio ocenę stanu technicznego. To ruina. Nie mamy pieniędzy na remont. Chcemy go wyburzyć - dodaje prezes.
W budynku mieszka około 20 rodzin. Do dyspozycji mają po dwa pokoje - w sumie po około 22 mkw. Wspólne są toalety i pralnia. Pani Ewa mieszka tam jeszcze od czasów Pometu. Gdzie się myje?
- W misce. Pięć czy sześć lat temu spółdzielnia doprowadziła nam wodę do pokoi - mówi lokatorka. Taki "komfort" kosztuje 5,35 zł za metr kwadratowy.
Czytaj także: Kamienicy na Starym Mieście grozi katastrofa budowlana
- Do tego doliczyć trzeba też wysokie koszty ogrzewania na prąd, bo budynek nie jest docieplony. Ja płacę około 700 złotych, a mam 15-18 stopni Celsjusza - mówi pani Ewa. Jej sąsiedzi płacą dwa razy tyle za energię elektryczną, ale mają dwoje dzieci, więc muszą grzać.
Większość mieszkańców budynku w ogóle nie płaci czynszu. Połowa jest pod opieką MOPR-u. Trafili do niego po eksmisjach z mieszkań swarzędzkiej spółdzielni, która ma budynki w kilku podpoznańskich miejscowościach, także w Poznaniu.
- Eksmitowano mnie z Kostrzyna za niepłacenie czynszu. Tu płacimy, bo boimy się, że zostaniemy bez dachu nad głową. Warunki są jednak tragiczne. Nie wiem, co z nami dalej będzie - mówi jeden z mieszkańców. - Idzie zima, a tu schodzą się różni ludzie z okolic. Czasem strach wyjść z domu.
- To budynek pod specjalnym nadzorem policji. Jest w nim zbieranina różnych ludzi. Ta świadomość nie pozwala mi spokojnie spać - przyznaje prezes Pawłowski.
Czytaj także: Poznań - Radni zbadają, co z remontami kamienic
W sierpniu jeden z mieszkających tam mężczyzn groził wysadzeniem budynku w powietrze. - Władze Poznania, mimo tytułów egzekucyjnych, nie realizują ich, wolą płacić nam odszkodowania za niedostarczenie innych lokali. Twierdzą, że ci ludzie mają gdzie mieszkać, bo mają tytuły najmu - dodaje prezes. - Od dwóch lat już nikogo tam nie wprowadzamy. Wyprowadziliśmy już dziewięć osób. Wkrótce wszyscy dostaną wypowiedzenia umów.
Prezes dodaje, że będzie starał się pomóc tym kilku rodzinom, które regularnie płacą czynsze. - Zdaję sobie sprawę, że stać ich tylko na wynajem. Ja nie mogę dać im mieszkań, bo wszystkie odzyskane lokale muszą iść na przetarg - tłumaczy. - Wkrótce mamy posiedzenie rady nadzorczej. Będziemy o tej sprawie rozmawiać.
Analizują ją także prawnicy spółdzielni. Jest bowiem inwestor zainteresowany kupnem gruntu pod budynkiem.
Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?