MKTG NaM - pasek na kartach artykułów

Nonszalancja nie została ukarana

LIC, TOM
Wronczanie zapewnili sobie zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry.
Wronczanie zapewnili sobie zwycięstwo dopiero w doliczonym czasie gry.
Dochodziła już 92. minuta spotkania i piłkę w pole karne wrzucił Jacek Dembiński, a Veselin Djokovic głową pokonał Piotra Lecha, zapewniając Amice komplet punktów.

Dochodziła już 92. minuta spotkania i piłkę w pole karne wrzucił Jacek Dembiński, a Veselin Djokovic głową pokonał Piotra Lecha, zapewniając Amice komplet punktów.

W sumie dość szczęśliwe zwycięstwo gospodarzy, choć gdyby podopieczni Mirosława Jabłońskiego zremisowali, można byłoby mówić o głupio straconych punktach. Wronczanie przez większą część meczu dyktowali warunki gry, a gdyby Grzegorz Król w 65 min trafił do pustej niemal bramki, nie byłoby tak dramatycznej końcówki.
Zanim jednak piłkarze wybiegli na boisko, nad Wronkami przeszła gigantyczna ulewa. Fatalna aura odbiła się przede wszystkim na frekwencji - na stadion przy ul. Leśnej pofatygowało się zaledwie tysiąc kibiców. Zaczęło się zgodnie z oczekiwaniami - gospodarze zepchnęli do obrony rywali, i w miarę upływu czasu ich akcje stawały się groźniejsze. W 20 min Dariusz Gęsior uderzył głową, lecz minimalnie niecelnie. Chwilę później Tomasz Dawidowski z linii pola karnego odegrał piłkę do Gęsiora, ten jednak zbyt długo zwlekał z oddaniem strzału.
W 26 min Jacek Dembiński sprytnie zagrał do Grzegorza Króla, który mimo asysty dwóch obrońców, precyzyjnie uderzył w prawy róg bramki Lecha, a piłka odbijając się jeszcze od słupka, wpadła do siatki. W pierwszej połowie groźnie jeszcze strzelał Marek Zieńczuk - piłka trafiła w głowę Jacka Wiśniewskiego i poprzeczka uratowała zabrzan od utraty drugiego gola.
Górnicy sporadycznie gościli pod bramką Grzegorza Szamotulskiego. Ich bilans 45 minut gry to zaledwie jeden strzał i to w dodatku niecelny!
Dopiero w drugiej połowie zabrzanie zagrali bardziej zdecydowanie, ale to wronczanie mieli więcej szans na zdobycie kolejnych bramek. Król, który zdobył gola w trudnej sytuacji, później marnował znacznie bardziej klarowne okazje. Zawiódł na całej linii Tomasz Dawidowski, który przegrywał każdy pojedynek jeden na jeden. No cóż, obrońcy Górnika okazali się bardziej wymagający niż półamatorzy z San Marino czy drugoligowcy z Bełchatowa. Tomek to duży indywidualista, tylko czasem mógłby spożytkować tę grę dla dobra całego zespołu. Cierpliwie czekałem aż Tomkowi wyjdzie jedna akcja, ale nie doczekałem się, więc go zmieniłem - tłumaczył po spotkaniu trener Jabłoński.
Wydawało się, że wronczanie jednak spokojnie dowiozą skromne prowadzenie, tymczasem zabrzanie oddali drugi strzał w światło bramki i wyrównali stan meczu. Rzut wolny z ok. 25 metrów egzekwował Wiśniewski, uderzył mocno, obok muru, ale w środek bramki. Szamotulski nie opanował śliskiej piłki, która po rękach wturlała się do siatki. Nie ma co mówić - zawaliłem tę bramkę. Dzisiaj ja popełniłem błąd, w następnym meczu ktoś inny. Cieszę się, że koledzy strzelili na 2:1 - mówił nieco zdenerwowany bramkarz Amiki.
Ostatnie minuty były niezwykle emocjonujące. Jacek Granat doliczył dwie minuty, co okazało się wręcz zbawienne dla wronieckiego zespołu. Najpierw piłkę po strzale głową Dariusza Gęsiora z pustej bramki wybił Wiśniewski. Chwilę później kolejna wrzutka w pole karne Górnika, do piłki najwyżej wyskoczył Veselin Djoković, który głową zmusił do kapitualcji Lecha. Górnicy zdążyli zaledwie trzy razy zagrać piłką i sędzia Granat zakończył spotkanie.
Amica z przebiegu meczu zasłużyła na zwycięstwo, gdyż Górnik, który przed tą kolejką plasował się wyżej w tabeli, nic praktycznie nie pokazał. Jednak forma podopiecznych Mirosława Jabłońskiego przed czwartkowym meczem w Genewie nie do końca napawa optymizmem. Przedstawiciele Servette obserwowali to spotkanie i raczej nie mają powodów do zmartwień. Zresztą mają swoje kłopoty, bo kilku kluczowych graczy jest kontuzjowanych. Trener Jabłoński wczoraj oglądał w Genewie spotkanie Servette z Delemont. Gospodarze wygrali 5:0.

Amica - Górnik Zabrze 2:1 (1:0)

Bramki: 1:0 Grzegorz Król (26), 1:1 Jacek Wiśniewski (79-wolny), 2:1 Veselin Djokovic (90).

Amica: Szamotulski - Bieniuk, Bajor, Skrzypek - Djokovic, Gęsior, Jikija, Dembiński, Zieńczuk (66. Burkhardt) - G. Król, Dawidowski (82. Ława).

Górnik: Lech - Wiśniewski, Kriżanac, Lekki, Andracic (69. Piegzik) - Probierz, Kocyba, Kompała, Prasnal (46. Kaczmarczyk) - Gierczak, Niedzielan (83. Nosal)

Żółte kartki: Marek Zieńczuk (Amica) oraz Tomasz Prasnal, Jacek Wiśniewski, Ivica Kriżanac (Górnik). Sędziował: Jacek Granat (Warszawa). Widzów: 1000.

Waldemar Fornalik
trener Górnika

Nie służy nam wielkopolskie powietrze. Cztery tygodnie temu w Grodzisku w ostatniej minucie nie strzeliliśmy rzutu karnego i zremisowaliśmy. Teraz już w doliczonym czasie gry straciliśmy gola i wracamy bez punktów. To nie był ten Górnik, do którego przyzwyczaili się kibice na początku sezonu. Napastnicy nie byli sobą tego dnia, mieliśmy problemy ze stworzeniem sytuacji. Nie wiem czym to było spowodowane.

Mirosław Jabłoński
trener Amiki

Rozstrzygnięcie powinno paść wcześniej, jednak nonszalancja niektórych zawodników mogła nas drogo kosztować. Jeśli w Genewie nie będziemy wykorzystywać takich sytuacji, jakie dziś stworzyliśmy, rywale mogą nas pokarać. Nie mniej moim zawodnikom należą się brawa, że walczyli do końca.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Grosicki kończy karierę, Polacy przed Francją czyli STUDIO EURO odc.5

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto