Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Okradała pracodawcę, żeby jej chłopak mógł grać na automatach

Redakcja MM Poznań
Redakcja MM Poznań
Kobieta ukradła łącznie 14 tys. złotych. Parze grozi do 10 lat ...
Kobieta ukradła łącznie 14 tys. złotych. Parze grozi do 10 lat ... archiwum/sxc.hu
Para ukradła łącznie 14 tys. złotych. Grozi im do 10 lat więzienia.

Przestępczy proceder rozpoczął się w sierpniu 2013 r. Do baru, w którym pracuje 23-letnia poznanianka, ktoś dokonał włamania.

- Zniknęły wówczas 4 tys. złotych - tłumaczy Andrzej Borowiak z KWP w Poznaniu. - Właściciel lokalu podejrzewał, że za włamaniem stoi ktoś z personelu. Nie dość, że nie było śladów włamania, to dodatkowo pieniądze ukryte były w bardzo nietypowym miejscu. Winy nie zdołano wówczas nikomu udowodnić - dodaje.

Kolejna sprawa pojawiła się w drugiej połowie października. Właściciel lokalu zapytał pracownicę o 4 tys. złotych. Chodziło o brak wynikający z rozliczenia utargu. Kobieta wyjaśniła, że zepsuł się jej piec gazowy i pożyczyła na chwilę pieniądze by go naprawić. Ponieważ była to wzorowa pracownica, do której szef miał zaufanie dlatego ze zrozumieniem wysłuchał wyjaśnienia.

Kulminacja nastąpiła kilka dni później. Kobieta szła do pracy i miała przy sobie torebkę z pieniędzmi z dnia poprzedniego. W sumie blisko 13 tys. złotych. Tuż przed lokalem została napadnięta. Skradziono jej torebkę z pieniędzmi, a ją samą powalono na ziemię.

Na miejsce jak się okazało sfingowanego rozboju pojechali policjanci. - Już w trakcie wstępnych przesłuchań zaczęły pojawiać się wątpliwości. Właściciel lokalu wyrażał szczere zaufanie do pracownicy. Wspomniał jednak o sierpniowej kradzieży. Z kolei zeznania "napadniętej" zawierały liczne luki. Pojawił się wątek jej narzeczonego. Jak się okazało to 33-latek z Poznania. Miewał już konflikty z prawem - tłumaczy Andrzej Borowiak.

Kiedy policjanci nabierali coraz więcej wątpliwości co do przebiegu rozboju i kiedy zaczęli weryfikować historię z uszkodzonym piecem, wówczas kobieta przyznała się do wszystkiego. A całość wyglądała tak, że jej narzeczony grał namiętnie na automatach przegrywając kolejne sumy. Ona chcąc go ratować w sierpniu ukradła 4 tys. złotych. Później zabrała z utargu kolejne 4 tys. złotych tłumacząc szefowi, że to pożyczka na naprawę pieca. W drugiej połowie października zabrała z utargu 10 tys. złotych, które także przekazała chłopakowi. Ten obiecywał, że to po to, by się odegrać, jednak wszystko przegrał. Kiedy przyszedł dzień, że pracownica miała przynieść do baru blisko 13 tys. utargu, tak naprawdę w torebce miała już niecałe 3 tys. Wymyśliła więc z narzeczonym, że upozorują napad, by zatuszować brak 10 tys. złotych.

Przestępcza para usłyszała kilka zarzutów. Kobiecie śledczy zarzucili: kradzież z włamaniem, przywłaszczenie, kradzieży oraz składanie fałszywych zeznań. Mężczyzna usłyszał zarzut kradzieży. Wobec obojga zastosowano dozory policyjne. Za kradzież grozi kara do 5 lat więzienia, kradzież z włamaniem zagrożona jest karą 10 lat więzienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Okradała pracodawcę, żeby jej chłopak mógł grać na automatach - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto