Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pożegnanie "Ogródka" - symbolu Warty

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Może stadionik Warty nie ma tego wszystkiego, co powinien mieć obiekt piłkarski, ale ma coś, czego nam będzie brakowało - wyjątkowy klimat.

We wtorek Warta zremisowała u siebie 1:1 mecz ligowy z Górnikiem Łęczna. To było ważne spotkanie, bo tym remisem Zieloni zapewnili sobie utrzymanie w I lidze. Znacznie ważniejsze było jednak to, że było to ostatnie przynajmniej na dłuższy spotkanie ligowe, które warciarze rozegrali na swoim stadionie przy Drodze Dębińskiej.

W przyszłym sezonie Warta będzie już z powodów licencyjnych rozgrywać mecze na Stadionie Miejskim przy ul. Bułgarskiej. Niemal wszyscy związani z Wartą traktują to jako fatalne rozwiązanie, ale lepszego nie ma – w najbliższych latach nie ma żadnych szans na to, aby znalazły się pieniądze na zbudowanie choćby małego stadionu przy Drodze Dębińskiej.

Z jednej strony przeprowadzka na Stadion Miejski może Warcie pomóc. Gra na nowoczesnym stadionie może okazać się magnesem dla sponsorów, których klub potrzebuje jak powietrza. Być może uda się też pozyskać nowych kibiców, którzy przyjdą chociażby po to, by zobaczyć, jak się ogląda mecz na nowiutkim i ogromnym stadionie.

Mecze Warty przy Bułgarskiej jako widowiska na pewno zyskają. Nie ma co porównywać z tym, co oglądaliśmy w popularnym „Ogródku”, gdzie boisko przypomina pastwisko, trybuny boisko szkolne, a dziennikarze muszą oglądać spotkania z małego kontenera. Właściwie samo nazywanie „Ogródka” stadionem wydawało się sporym nadużyciem.

Choć standardy obiektu przy Drodze Dębińskiej to właściwie brak standardów, konieczność rozgrywania meczów na Bułgarskiej to dla wielu osób wiadomość fatalna. Dlaczego? Przede wszystkim mówi się o kosztach wynajmu kolosa na ponad 40 tysięcy miejsc. Choć Warta zapewne wynajmie tylko jedną trybunę, i tak będzie musiała ponieść określone koszty. Jakie? Tego jeszcze nie wiadomo, bo wysokość opłat za korzystanie ze stadionu zarówno przez Wartę jak i przez Lecha ustali operator, którego miasto jeszcze nie wybrało.

Pieniądze to jednak nie wszystko. „Ogródek” przy Drodze Dębińskiej to był dla warciarzy prawdziwy dom i swego rodzaju symbol klubu budujący jego tożsamość. Warta to bowiem nie jest zwyczajny klub piłkarski, o czym przekonał się każdy, kto choćby raz wybrał się na jej mecz.

Warunki przypominają tu raczej III ligę niż zaplecze ekstraklasy, ale to właśnie ta przaśna kameralność budowała specyficznie rodzinny klimat na trybunach. Kilkusetosobowa grupa kibiców to często były grupki przyjaciół i sąsiadów, dla których mecz był sposobem na miłe spędzenie popołudnia. 

Warta w odróżnieniu od chociażby Lecha to klub mocno dzielnicowy. Kibicami Zielonych są w dużej części głównie mieszkańcy Wildy i Dębca. Mecz w „Ogródku” to nie było dla nich wydarzenie stricte sportowe, ale powód do wyjścia z domu i spotkania się ze znajomymi.
Bez wątpienia wyprowadzka warciarzy na Bułgarską zuboży życie społeczne całej Wildy, a wielu dotychczasowych kibiców nie będzie już chciało fatygować się na obcy i rażący ogromem Stadion Miejski.

W „Ogródku” po zakończeniu meczu piłkarzy nie otaczał kordon ochroniarzy. Zawodnicy podchodzili do małego płotka, aby przybić piątkę z kibicami, a po płycie boiska biegały wesołe dzieciaki piłkarzy. Niby rzecz niewielka, ale mi jej osobiście na meczach Warty na Bułgarskiej będzie bardzo brakowało, podobnie jak kontenerka dla dziennikarzy i tablicy, na której aktualny wynik pokazują zmieniane ręcznie tablice z cyframi...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto