Poznań nie musi się bać powodzi!

Sytuacja powodziowa w regionie zależy od sytuacji zbiornika w Jeziorsku - a tam sytuacja jest bardzo trudna.

- Zbiornik przymował wodę z południa Polski, więc rezerwa jest już bardzo mała - tłumaczy wojewoda. - Konieczne jest zwiększenie zrzutu wody do Warty. 23, 24 i 25 maja spodziewamy się wpływu od 420 do 440 metrów sześciennych na sekundę, obecnie zrzut wynosi 320 metrów sześciennych na sekundę. Chcemy go zwiększyć do 360 metrów.

Jak mówią specjaliści, zwiększenie zrzutu wody będzie odczuwalne głównie w najbliższej okolic zbiornika. Im od niego dalej, tym mniej będzie dostrzegalne podniesienie się lustra wody.

- Pierwszym punktem na trasie będzie Konin - wyjaśnia wojewoda. - Mimo że trwają tam prace przy budowie bulwarów nadwarciańskich, miasto jest dobrze zabezpieczone przed dużą wodą. Bardzo ważnym miejscem jest ujście Prosny: na lewobrzeżnej części trwają prace remontowane przy wale. Jest on niezbyt wysoki, w dodatku to lotny wał, niewystarczający na taką powódź. Od rana koncentrujemy wszystkie siły i środki, by go umocnić, jutro pojedzie tam do pracy dodatkowych sto osób. Będziemy chcieli koniecznie ten wał utrzymać, to najgroźniejsze miejsce w Wielkopolsce. Kontrolujemy sytuację na bieżąco, codziennie rano patrolujemy dolinę Warty śmigłowcem.

Jednak mimo stanu podwyższonej gotowości w większości nadwarciańskich gmin, sama stolica regionu może być spokojna.
- Kulminacyjna fala nie przekroczy tu 630 cm, tak wynika z naszych analiz - mówi wojewoda. - Powodzi więc na pewno nie będzie, bo obecnie nawet nie jest osiągnięty stan alarmowy. W najbliższym czasie, czyli w poniedziałek, wtorek i środę poziom wody w Warcie na pewno będzie bardzo wysoki, jednak nasze służby czuwają, a wały są zabezpieczone.

Według prognoz fala powodziowa dotrze do Poznania w nocy z wtorku na środę. Jednak władze zapewniają, że mozemy czuć się bezpiecznie.

Jak wyjaśnia Krystian Piechowiak, dyrektor RZGW w Poznaniu, wcześniejsze rozpoczęcie zrzutu wody z Jeziorska nie zmieniłoby sytuacji.
- Rezerwa powodziowa zbiornika wynosi 60 mln metrów sześciennych - tłumaczył. - A w tym roku szacujemy dopływ na poziomie 600 mln m sz. W tej sytuacji przyspieszenie zrzutu wody o dzień czy pół dnia nic by nie dało, zwłaszcza że przecież jeszcze tydzień temu nie było nawet mowy o możliwości powodzi.

Dyrektor zwraca też uwagę, że sytuację mogą też zmienić lokalne opady, których - według prognoz IMGW - w najbliższych dniach może być jeszcze sporo.

W niedzielę po południu kulminacyjna fala na Prośnie dotrze do Warty, jednak nie ma niebezpieczeństwa, że u ujścia rzeki spotkają się dwie fale kulminacyjne: Prosny i Warty. Gdyby okazało się to koniecznie, można wypuścić część wody na polder w Zagórowie. Wprawdzie znajduje się tam 17 domów mieszkalnych, których mieszkańców - gdyby woda była naprawdę duża - należałoby ewakuować, jednak może nie być innego wyjścia. Bo jeśli woda przerwie wały przy ujściu Prosny, zagrożone zalaniem będzie już nie 17 gospodarstw, ale całe cztery wsie w gminie Żerków.

- Wszyscy liczymy na to, że uda nam się obronić, ale nie mamy pewności i jesteśmy przygotowani także na inne ewentualności: my, policja, wojsko i strażacy - deklaruje wojewoda. - Wszystko zależy od rozwoju sytuacji. Dziś wydam wszystkie dyspozycje i będziemy czekać.

Sprawdź, co może być zalane w Poznaniu W nocy z wtorku na środę (25/26 maja) przewidywany jest wzrost stanu wody w Warcie do 600 cm. Stan alarmowy zostanie przekroczony o ok. 150 cm. Czy należy się bać powodzi?