Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Poznań: Ruina na Podolanach straszy. Tutaj może dojść do wypadku!

BOK, SAGA
Przemysław Czamański
Budynki po "Chłodniach Poznańskich" to ruina. Grożą zawaleniem, a wielkie połacie potłuczonego szkła w oknach, mogą w każdej chwili kogoś poranić albo zabić - alarmuje Przemysław Czamański, od 14 lat mieszkaniec Podolan. O zagrożeniu wiedzą wszyscy, ale... nic się nie zmienia.

Znajdująca się przy ulicy Druskiennickiej 3/4 firma "Chłodnie Poznańskie" , została zlikwidowana w 2007 r. Jak twierdzi czytelnik "Głosu", wtedy rozpoczęło się wyburzanie obiektów zakładowych.

Zobacz też: Opuszczone miejsca w Poznaniu

- Prawdopodobnie kryzys spowodował przerwanie prac rozbiórkowych - przypuszcza P. Czamański. - Niestety, opustoszałe obiekty nie otoczono płotem. Każdy może dostać się do nich bez problemu. A one stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia ludzi. Ludzie wyprowadzają w to miejsce psy, a nieświadome niebezpieczeństwa dzieci bawią się.

- Nikt tej ruiny nie nadzoruje, nie zabezpiecza. Współpracujemy w tej sprawie ze strażą miejską, ale nasze możliwości są ograniczone - dodaje Grażyna Dudzińska z Rady Osiedla Podolany. - Mamy wszyscy nadzieję, że rudera zniknie zanim zdarzy się jakiś wypadek.

A mieszkańcy już porównują budynek chłodni do niedokończonego wieżowca na Strzeszynie. On także był niezabezpieczony, wchodzili do niego -i niestety ginęli spadając nieraz z wysokości kilku pięter - ludzie. Chłodnie nie są tak wysokie, ale mogą być równie niebezpieczne.

- Czy musi się zdarzyć tragedia, aby ktoś wreszcie zareagował? Przecież na właścicielach obiektów spoczywa obowiązek zabezpieczenia terenu. Tu nikt tego nie robi i nikt nie wyciąga konsekwencji wobec winnych zaniedbań! - pisał nasz czytelnik do straży miejskiej i Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego.

- Problem jest nam znany. Próbowaliśmy dotrzeć do właściciela obiektów czy terenu ale okazało to się praktycznie niemożliwe. Jest tam zbyt wielu właścicieli - mówi Przemysław Piwecki ze straży miejskiej.

Municypalni zawiesili więc taśmę ostrzegawczą, która zresztą szybko zniknęła i skontaktowali się z PINB.

Anna Zakrzyńska, kierownik oddziału inspekcji i kontroli PINB tłumaczy, że właściciel terenu jest spoza Poznania i można się z nim kontaktować jedynie listownie.

- W październiku wezwaliśmy go do zabezpieczenia obiektów, bo są one w nieodpowiednim stanie technicznym - mówi A. Zakrzyńska. Niebawem upływa termin, w którym powinien odnieść się do poleceń inspektora nadzoru budowlanego.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto