Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

POZNAŃ - Ruiny wciąż kuszą poszukiwaczy przygód

Beata Marcińczyk, Katarzyna Fertsch
Wolne ściany dawnej fabryki konserw przy ul. Dąbrowskiego kuszą nie tylko grafficiarzy
Wolne ściany dawnej fabryki konserw przy ul. Dąbrowskiego kuszą nie tylko grafficiarzy Janusz Romaniszyn
Każdego tygodnia odnotowujemy średnio trzy próby wtargnięcia na obiekt przez grupy lub pojedynczych poszukiwaczy przygód – mówi o „Budomelu” Agnieszka Węgrowska z Nickel Development.

Firma porozumiała się ze 130 współwłaścicielami nieruchomości. Z siedmioma wciąż toczą się rozmowy. Na razie nie ma więc mowy o rozbiórce ruiny, w której latem 2008 roku zginął 28-letni mężczyzna i doszło już do kilku innych wypadków, bo Nickel nie ma do niej pełni praw.

– Obiekt chroniony jest 24 godziny na dobę, a wcześniej, przed wypadkiem, był patrolowany, odwiedzany i sprawdzany kilka razy na dobę, w szczególności wieczorem i w nocy. Cokolwiek byśmy nie zrobili w kwestii ogrodzenia i zabezpieczenia – nieproszeni goście w „Budomelu” byli, są i będą – podkreśla Węgrowska. I, niestety, ma rację.

– Odradzam dużo pić na dachu, albo zabierania tam nieogarnietych znajomych, gdyż skończy się to tragicznie. Szyby wind są niezabezpieczone, pełno dziur i pułapek. Najlepiej iść tam z kimś kto miejsce zna – chętnie oprowadzę – proponuje jeden z internautów. Amatorami mocnych wrażeń okazała się nawet para nowożeńców, która w budynku miała sesję zdjęciową. Prawdopodobnie akurat w dniu, w którym ochrona rozstawiała pod nim barak, by móc go strzec przed intruzami.

Nie mniejszą popularnością cieszy się w Poznaniu budynek po fabryce konserw przy skrzyżowaniu ulic Dąbrowskiego i Żeromskiego. Polubili go grafficiarze i akrobaci. Tu jeszcze do wypadku nie doszło – „jeszcze”, bo sami dzielą się wrażeniami, że niektóre ściany są niebezpieczne. W niedokończonym budynku szkoły na osiedlu Bolesława Śmiałego zabawia się albo młodzież, albo kloszardzi.

– Teren jest ogrodzony, ale już pięć czy sześć razy uzupełnialiśmy siatkę, bo jest rozkradana. Podobnie zresztą dzieje się z tablicami ostrzegającymi o niebezpieczeństwie, deskami i pustakami zabezpieczającymi wejścia do budynku – mówi Marek Szczodrowski z firmy Lider, administrującej terenem.

Wszystkie te ruiny są czyjąś własnością, mają zarządców, są ogrodzone. – Sprawa zabezpieczenia komplikuje się, gdy nie jest znany właściciel nieruchomości. My nie mamy własnych pieniędzy, by je zabezpieczać – tłumaczy Paweł Łukaszewski, powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. PINB musi wystąpić o nie do wojewody. – Jeśli jest taka konieczność to najpierw zlecamy prace zabezpieczające, a potem martwimy się o pieniądze. O te jest łatwiej, niż o przywrócenie komuś zdrowia – podkreśla inspektor. – Tak działaliśmy przy ulicy Legnickiej, gdzie w opuszczonym budynku runęła ściana, a pozostałe zagrażały przechodniom.

Inspektor zapowiada kompleksowe kontrole poznańskich ruin. Jednak dopóki miłośnicy ekstremalnych wrażeń nie zastanowią się nad własnym bezpieczeństwem – ani kontrole, ani płot, ani nawet kolejny wypadek ich nie powstrzyma.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co zrobić w trakcie wypadku drogowego?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto