Poznaniacy jadą na Woodstock

- Jedziemy dla słońca, muzyki, kurzu, błota i dobrej zabawy - mówią Agata i Kornel, jadący na festiwal razem ze swoim psem o imieniu Chika. Agata, poznanianka, na Woodstock wybiera się pierwszy raz. - Kornel mnie namówił! - śmieje się. - Tak długo mi zawracał głowę, że ostatecznie wczoraj wieczorem zgodziłam sie jechać - opisuje.
Kornel będzie się bawił na Woodstocku już trzeci raz. - Co prawda scena muzyczna nie przedstawia się tak dobrze, jak w poprzednich latach, ale jadę także ze względu na znajomych - deklaruje.

Spadek poziomu artystycznego festiwalu zauważają prawie wszyscy jego uczestnicy. - Teraz jest dużo dobrych festiwali i Woodstock nie jest dla artystów jedyną czy też jedną z niewielu możliwości, żeby się zaprezentować - mówi Piotr ze Strzałkowa, na Woodstock jadący trzeci raz. - Lepsze zespoły grają teraz na płatnych festiwalach - ocenia Martyna, na festiwalu po raz piąty.

Dlaczego więc tłumy młodych ludzi wciąż chcą uczestniczyć w Przystanku Woodstock? - Żałowałabym, gdybym nie pojechała - mówi Martyna. Głownie znajomi oraz fama festiwalu skłaniają wciąż młodzież i dwudzietoparolatków do tego, żeby po raz kolejny spakować plecak i pojechać do Kostrzyna. Możliwość tłumnej zabawy przy muzyce, spędzenia trzech dni na gwarnym polu namiotowym i poznania mnóstwa nowych osób liczy się bardziej niż rewelacje muzyczne. Ciekawe, przez ile jeszcze lat?

Szczegóły dotyczące tegorocznej edycji Przystanku Woodstock znajdziesz na stronie internetowej festiwalu