Pracownicy Cegielskiego protestują...

Związkowcy z „Cegielskiego” oprotestowali zakup przez MPK nowych tramwajów - po poznańsku bimb. Dostawca wykluczył bowiem udział w produkcji lokalnych firm. Władze MPK twierdzą, że odpowiadają za komunikację, a „Cegielski” sam powinien troszczyć się o pracę dla siebie.

Gdy kończyła się budowa Poznańskiego Szybkiego Tramwaju, miasto musiało kupić nowoczesny tabor. Lokalni politycy głośno żądali, by tramwaje produkował podupadający „Cegielski”. Przetarg wygrali Czesi z CKD Praga, którzy deklarowali współpracę z „Cegielskim”.

Jedna szansa już była

Z Czech miała pochodzić połowa dostawy, reszta, na podstawie czeskiej dokumentacji technicznej, miała być montowana w „Cegielskim”. Realizacja kontraktu przebiegała w atmosferze skandalu. Wagony docierały do MPK spóźnione, a gdy już przyjechały – nie chciały jeździć. Na głowy ojców miasta posypały się kolejne gromy – za uleganie presji „Cegielskiego”, troskę nie o mieszkańców miasta, ale pracowników fabryki.

Cegielski się wycofał

Poznań potrzebuje nowych tramwajów. Rozpisał wspólnie z Wrocławiem i Szczecinem przetarg na ich kupno, jednak został on unieważniony, gdyż jeden z oferentów stał się właścicielem drugiego. Swoją ofertę, wspólnie z firmą Bombardier, złożył „Cegielski”, ale się wycofał nie podając przyczyn.

Poznań samodzielnie wówczas przystąpił do szukania dostawcy. Jak się okazało, na rynku pozostały tylko dwie liczące się firmy, gwarantujące dostawę dobrego sprzętu: Bombardier i Siemens. Wybór padł na Siemensa, który powinien dostarczyć w drugiej połowie 2003 r. 14 wagonów typu Combino. W grę wchodzi zwiększenie dostawy o 10 sztuk. Umowa w tej sprawie właśnie jest finalizowana.

Zadecydowały możliwości

Oburzenie wynikami kontraktu wykazali związkowcy. Międzyzakładowa Komisja NSZZ Pracowników H. Cegielski wysłała pismo do władz miasta, w którym nie ukrywa swojego sprzeciwu: „Nie jest do przyjęcia rozwiązanie, w którym nie uwzględniono preferencji krajowych w dostawie tramwajów, ze szczególnym uwzględnieniem regionu poznańskiego”.

– Celem kupienia tramwajów było zapewnienie miastu dobrej obsługi komunikacyjnej - mówi Dariusz Urbanowicz, rzecznik prasowy prezydenta Poznania. – Gdyby udało się produkować dobre tramwaje w Poznaniu, rozwiązanie byłoby idealne Problem w tym, że „Cegielski” nie przystąpił do rozgrywki.

Nie chcą współpracy

Nieoficjalnie wiadomo, że żaden z oferentów nie chciał współpracować z „Cegielskiem”, gdyż produkty tej fabryki nie stoją na wymaganym poziomie. Kontrakt z Czechami przyniósł firmie więcej szkody niż pożytku. W Poznaniu brakuje nowoczesnego parku maszynowego. Ustawa o zamówieniach publicznych, na którą powołują się związkowcy, w przypadku kupna tramwajów nie ma zastosowania. MPK, jako spółka prawa handlowego, kupowało tramwaje bez przetargu.

- W Polsce nie ma liczących się producentów tramwajów - mówi Jan Firlik, wiceprezes MPK. - Nie mogliśmy zmuszać firmy, która chce z nami współpracować, do korzystania z usług lokalnego producenta.

- Uważamy, że władze miasta źle nas oceniły - mówi Bolesław Januszkiewicz, rzecznik HCP. - W okresie, kiedy w Poznaniu w tak straszliwym tempie rośnie bezrobocie, poznańskie firmy takie jak Cegielski czy ZNTK powinny być uprzywilejowane.

Wojciech Tulibacki
prezes MPK
Kupując tramwaje działam w imieniu miasta, przewoźnika, pasażerów. Nie mogę dodatkowo bronić interesów „Cegielskiego”. Jeżeli postawię warunek, że tramwaje muszą być produkowane w Poznaniu ryzykuję tym, że nie będzie chętnych do współpracy z nami. „Cegielski” sam powinien dbać o współpracę z dobrymi firmami, zaoferować im swoje możliwości.