Przyjdź i zrób sobie czapkę przy kawie

Sweet Surrender to kawiarnia założona przez małżeństwo Amerykanów, którzy właściwie od zawsze podróżują po świecie. To właśnie podczas jednej z takich podróży zrodził się pomysł otworzenia w Polsce kawiarni, która wspierałaby początkujących, lokalnych artystów zarówno w tworzeniu muzyki, jak i promowaniu różnego rodzaju rękodzieła.

W kawiarni przy ul. Krasińskiego 1 odbywają się koncerty muzyki klasycznej i jazzowej. Pojawia się także muzyka irlandzka, flamenco i gospel, a ponadto warsztaty decoupage, robienia kartek świątecznych i biżuterii. Z racji patronatu fundacji promującej młode talenty, wstęp na tego typu wydarzenia jest zazwyczaj bezpłatny, a jeśli już pobierana jest opłata, to w 100 proc. zostaje przekazana występującym artystom.

Zapytaliśmy manedżerkę kawiarni, skąd wziął się pomysł organizowania w tym miejscu warsztatów robienia na drutach.
- Kobiety od zawsze były bliskie sercu naszej szefowej – mówi Helka Strzelecka. - Niespełna rok temu padł pomysł, że fajnie byłoby zebrać je w jednym miejscu i zrobić razem coś wyjątkowego i oryginalnego, na przykład udziać sobie czapkę. Poza tym mieliśmy w piwnicy dwie walizy pełne wełny i trzeba było coś z tym zrobić.

Akcja cieszy się dużą popularnością. Do pokoju przeznaczonego na naukę dziergania w każdy poniedziałek przychodzi co najmniej 15 osób, głównie kobiet, choć pojawili się też kilka razy panowie. Udzianą czapkę, czy szalik można wziąć ze sobą do domu albo przekazać na rzecz organizacji „Bread of life” – zajmującej się pomocą ludziom bezdomnym.

- Sweet Surrender to alternatywa dla zadymionych pubów i zatłoczonych dyskotek - mówi Kasia, studentka prawa na UAM, którą spotkaliśmy na wieczorku robienia na drutach. - Zamiast wypić, zapalić i potańczyć w klubie można wygodnie usiąść w fotelu, posłuchać dobrej muzyki i... wydziergać czapkę.

Organizatorzy nie przewidują konkretnego terminu końca dziergania i zapowiadają, że jeśli znajdą się dziewczyny, które będą chciały dokończyć swoje czapki, mogą liczyć na pomoc instruktorki.

W kawiarni spotykamy też Izę, studentkę politechniki. Zapytaliśmy, co ją przywiodło do Sweet Surrender.
- Przyznam szczerze, że przyszłam tu ze względu na artystyczny klimat i pyszne amerykańskie ciasteczka - wyjaśnia. - Poza tym to nie jest pierwszy raz, kiedy tu jestem. Tydzień temu tylko obserwowałam jak inne dziewczyny robią na drutach, dziś postanowiłam spróbować własnych sił.

A czym Sweet Surrender może przyciągnąć klientów, którzy niekoniecznie widzą się z szydełkami w ręce?
Kamienica, w której mieści się kawiarnia, jest lustrzanym odbiciem kamienicy, w której dzieje się akcja kilku powieści Małgorzaty Musierowicz.
- Odwiedza nas mnóstwo fanów Musierowicz, kamienica Borejków znajduje się tuż za ścianą - mówi Helka Strzelecka. - Poza tym można spotkać tu wielu aktorów z Teatru Nowego.

Ponadto wystrój kawiarni, zaprojektowany osobiście przez właścicielkę jest niezwykle oryginalny. Zobaczymy tu mnóstwo obrazów i luster, stare komody i stoły, a także sufit, na którym przyklejone są talerze. Z głośników płynie jazz. Mamy wrażenie, że przenieśliśmy się na moment do innej epoki.

Warto też dodać, że jedna z baristek jest wicemistrzynią Polski w latte art, czyli malowania wzorów na kawie. Zamawiając na przykład latte milky way, dostaniemy filiżankę z indianinem palącym fajkę albo z Lordem Vaderem z "Gwiezdnych Wojen".

Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, przejdź do galerii.