Respekt Szwajcarów przed Kolejorzem

Szwajcarzy przylecieli do Poznania ok. godz. 16.30. Bezpośrednio z Ławicy pojechali na Bułgarską, aby obejrzeć stadion i przeprowadzić trening na głównej płycie boiska.
- Już wcześniej dostaliśmy informacje, że jest to bardzo ładny obiekt, na którym zastaniemy bardzo dobre warunki do gry i rzeczywiście – mogę to teraz potwierdzić – przyznaje szkoleniowiec Grasshoppers.

Latour zapytany o to, jak ocenia klasę sportową poznańskiej drużyny, odpowiada dość kurtuazyjnie: - Mamy bardzo duży szacunek do drużyny Lecha. Nie byliśmy zadowoleni z wyników losowania, ponieważ uważamy, że wśród wszystkich nierozstawionych drużyn, na jakie mogliśmy trafić, Lech wydaje się najmocniejszy.

Trener Szwajcarów ma spore doświadczenie w rywalizacji z polskimi klubami. Jako zawodnik grał przeciwko Wiśle Kraków i Zagłębiu Wałbrzych, a jako trener prowadził Grasshopper w dwumeczu z Wisłą Płock, która udało mu się wyeliminować tylko dzięki większej liczbie goli zdobytych na wyjeździe.

A jaki wynik zadowoli drużynę Grasshoppers w jutrzejszym meczu na Bułgarskiej?
- Dla mnie podstawową sprawą jest wynik dwumeczu. Dlatego nie mówię, że musimy zdobyć w Poznaniu gola. Najważniejszy jest dla nas końcowy rezultat obu meczów z Lechem – zapowiada Latour.

Ciągle nie wiadomo, czy w składzie Grasshoppers na mecz z Lechem znajdzie się Boris Smilijanić, który doznał kontuzji w ostatnim meczu ligowym. Obrońca nie przyleciał z reszta drużyny do Poznania, ale być może dołączy do kolegów jutro.
- Jego szanse na grę oceniam 50 na 50 – wyjaśnia trener Szwajcarów. – Jego ewentualny brak to dla nas spore osłabienie, bo Smilijanić to nie tylko kapitan drużyny, ale też jeden z naszych najbardziej doświadczonych zawodników.

O przygotowaniach Lecha do czwartkowego meczu przeczytasz w artykule „Z Grasshoppers nie będzie spacerku”.
Idziesz na mecz? Wpisz się na listę obecności!