Kibice Kolejorza poczuli poważny niepokój po tym, jak poznaniacy zamiast wygrać, przegrali u siebie w kuriozalnych okolicznościach pierwszy mecz tego sezonu z GKS-em Bełchatów 2:3 (relacja z meczu w artykule "Zmiażdżyli Bełchatów i... przegrali"). Lechici porażkę „zawdzięczają” braku koncentracji w obronie.
- W czwartek gramy mecz o zupełnie inną stawkę i na pewno koncentracja w drużynie będzie większa – zapowiadał po piątkowym spotkaniu, trener Lecha, Franciszek Smuda.
Pocieszeniem dla poznaniaków może być to, że w miniony weekend najbliższy rywal w Pucharze UEFA – Grassopphers Zurych też nie wygrał meczu, choć przeciwnika miał na talerzu.
W pojedynku derbowym z FC, Grassopphers już od 36. minuty grało z przewagą jednego zawodnika, gdyż czerwoną kartkę otrzymał Johnny Leoni z FC. Dwadzieścia minut później Grassopphers zdołało objąć prowadzenie po strzale Salatica, ale po 17 minutach było już 1:1. W 87. minucie z boiska wyleciał kolejny gracz FC – Hannu Tihinen, a po chwili Bobadilla zdobył dla Grassopphers, wydawałoby się, zwycięską bramkę. Ambitni rywale grając w dziewiątkę zdołali jednak w ostatniej akcji meczu wyrównać ku rozpaczy Grassopphers.
Derby Zurychu oglądał drugi trener Lecha, Marek Bajor, który właśnie jest w drodze powrotnej do Poznania. Miejmy nadzieję, że jego obserwacje pomogą w czwartkowym zwycięstwie nad Grassopphers.
Pucharowi rywale Kolejorza zagrali w składzie: GCZ: Jakupovic - Voser, Vallori, Colina, Mikari - Salatic, Cabanas; Callà, Zarate (67. Sabanovic), Lulic (89. Zuber) - Bobadilla.
Maksym Chłań: Awans przyjdzie jeśli będziemy skoncentrowani
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?