Odbywające się w tym roku już po raz trzynasty Staromiejskie Koncerty Jazzowe i Kameralne cieszą się od lat sporym powodzeniem wśród poznaniaków, głównie dlatego, że ich twórcy zazwyczaj proponują wykonawców może mniej znanych, ale na pewno grających niezwykle ciekawą muzykę. Tak też było i tym razem.
Jako pierwszy wystąpił oryginalny zespół klezmerski Shalom, grający muzykę żydowską. Ale nie tylko grający: kultura tego niezwykłego narodu jest dla muzyków także sposobem na życie, dzieki czemu tradycyjna muzyka żydowska została zagrana z ogromną wirtuozerią i zaśpiewana z równie dużym zapałem. Kolejne utwory przeplatane były zabawnymi opowieściami i szmoncesami, czyli żydowskimi dowcipami, które z ogromnym wdziękiem opowiadał Bogusław Łowiński, solista zespołu.
Publiczność jednak wyjątkowo zauroczył skrzypek zespołu, Artur Banaszkiewicz, prawdziwy wirtuoz instrumentu, potrafiący w niezrównany sposób oddać ducha muzyki klezmerskiej za pomocą swojego instrumentu. I jak to podsumował jego występ Bogusław Łowiński: "On jest takim skrzypkiem, że on nie musi wchodzić na dach..."
Shalom wystąpił w składzie: Bogusław Łowiński - śpiew, Jagoda Kram - śpiew, Jerzy Karwowski – klarnet, saksofon, flet, Artur Banaszkiewicz - skrzypce, Henryk Łukaszewski - akordeon, Andrzej Laskowski - kontrabas
Następny koncert był - i to dosłownie - propozycją z drugiego końca świata. Bo zespół Salsa Power to muzycy pochodzący z różnych krajów Ameryki Środkowej i Południowej: Meksyku, Boliwii, Chile, Peru i Kuby. Wszyscy korzystają z wielką swobodą ze wspólnego dorobku muzyki latynoamerykańskiej, jednak pochodzenie z różnych krajów pozwala nadawać jej zupełnie nową jakość.
I to jaką jakość! Salsa Power od pierwszych taktów zachwycili doskonałością muzyczną, fantastycznym wokalem, no i oczywiście, zgodnie z nazwą zespołu, niewiarygodną energią. Już po pierwszym utworze wśród widzów mało było takich, którzy sobie choćby nie przytupywali w rytm gorącej muzyki...
Muzycy natychmiast złapali kontakt z publicznością, i to nie tylko dlatego, że doskonale znają język polski. Zagrali po prostu wszystko to, co poznaniacy najbardziej kochają z utworów latynoskich i zagrali to doskonale pod każdym względem: muzycznym, wokalnym, no i energetycznym.
A wbrew pozorom nie było to łatwe, bo zagrać znaną wszystkim "Quantanamerę", "La Bambę", "Corazón espinado" czy "Carnaval" tak, by jednak dać od siebie coś nowego - to prawdziwe wyzwanie dla muzyka. A jednak im się udało i z ogromną przyjemnością słuchało się ich autorskich wariantów.
- Jeśli ktoś chce tańczyć, to proszę bardzo, parkiet jest duży - zapraszał Arturo Lopez, wokalista zespołu.
I nie musiał długo czekać: najpierw widzowie tylko przytupywali, później w ruch poszły ręce, a mniej więcej od połowy koncertu dwie pary tańczące salsę zajęły miejsce przed sceną, oklaskiwane przez pozostałych widzów. Aż nie wiadomo było, na co patrzeć: czy na doskonałych muzyków, czy na wspaniałych tancerzy.
Przy tak energetycznej i doskonale wykonanej muzyce nie obyło się bez bisów - i to mimo padającego deszczu. Muzycy dali się namówić niestety tylko na jeden ku wielkiemu żalowi widzów, którzy chętnie potańczyliby i pośpiewali następną godzinę - po kilku próbach "Quanatanamera" wychodziła już naprawdę całkiem nieźle, ale oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie, by Salsa Power przyjechali na następny koncert. Miejmy nadzieję, że to będzie już wkrótce i że tym razem koncert potrwa przynajmniej dwa razy dłużej.
Salsa Power wystąpiła w składzie: Jose Luis Zepeda – piano, Arturo Lopez – wokal, conga, Victor Hugo Hormazabal - wokal, bas, Jorge Ortega- wokal, Yosiel Pino - perkusja, wokal.
Aby obejrzeć wszystkie zdjęcia, kliknij w miniaturki pod artykułem.
17, 18, 24, 25 lipca, Stary Rynek |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?