Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Sól zabiła górnika

Izabela A. KOLASIŃSKA
Andrzej Sadowski, dyrektor naczelny Kopalni Soli w Kłodawie na wieść o wypadku natychmiast wrócił z delegacji. Jeszcze tego samego wieczora zjechał na dół, by obejrzeć miejsce tragedii. Fot. I. Kolasińska
Andrzej Sadowski, dyrektor naczelny Kopalni Soli w Kłodawie na wieść o wypadku natychmiast wrócił z delegacji. Jeszcze tego samego wieczora zjechał na dół, by obejrzeć miejsce tragedii. Fot. I. Kolasińska
Wiele niewiadomych towarzyszy tragicznej śmierci 45-letniego górnika z Kłodawy. Mężczyzna zginął w czwartek po południu pod ziemią przysypany przez solne kruchy. Kłodawscy górnicy zostali tą wiadomością porażeni.

Wiele niewiadomych towarzyszy tragicznej śmierci 45-letniego górnika z Kłodawy. Mężczyzna zginął w czwartek po południu pod ziemią przysypany przez solne kruchy.

Kłodawscy górnicy zostali tą wiadomością porażeni. W czwartek, 10 czerwca zginął pod ziemią ich kolega.
45-letni Grzegorz M.- operator maszyn i 40-letni Andrzej Sz. - górnik przodowy pracowali tego dnia na drugiej zmianie. Na poziom 690 metrów pod powierzchnią ziemi zjechali o godz. 14.00. Udali się do komory nr 13 w polu soli różowej. Komora ta była dopiero przygotowywana do eksploatacji.

– Wykonywali prace przygotowawcze do wywiercenia otworu, w którym miała być zainstalowana rolka odciągowa dla urządzenia zgarniającego sól – mówi Jerzy Gralak, zastępca dyrektor do spraw technicznych Kopalni Soli ,,Kłodawa’’.

Pomocy!

Pozostałych trzech górników znajdowało się w chodniku sąsiadującym z tą komorą. Nagle usłyszeli wołanie o pomoc. Pobiegli. Zobaczyli leżących na spągu dwóch kolegów. Jeden miał ranę głowy, drugi otwarte złamanie lewego przedramienia. Rozpoczęła się akcja ratownicza. Rannego górnika przetransportowano na powierzchnię. Najpierw trafił do szpitala w Kole, później do lecznicy w Koninie. Drugi poszkodowany – Grzegorz M. już nie żył.
Do kopalni przyjechała policja i prokurator. Potem także inspektorzy z Okręgowego Urzędu Górniczego w Poznaniu i Wyższego Urzędu Górniczego w Katowicach. Oględziny podziemnego korytarza i komory trwały wiele godzin. Ani inżynierowie kopalni, ani śledczy nie potrafią dziś powiedzieć, co tak naprawdę doprowadziło do tragedii.

Żadnych śladów

Sprawa przedstawia się nader zagadkowo. Wokół Grzegorza M. nie znaleziono żadnych dużych brył soli. Największe kruchy miały wielkość połowy dłoni. Górnik nie był nimi nawet przysypany.

Co dziwniejsze, mały nie miał na głowie kasku, choć w kopalni wszyscy obowiązkowo je noszą. Hełm leżał tuż obok. Był nieuszkodzony! A śmiertelna rana znajdowała się dokładnie na czubku głowy, w miejscu, które powinien chronić kask.

Zeznania Andrzeja Sz. niewiele pomogły. On sam podaje, że na moment przed wypadkiem kolega wysłał go po wiertło. Wracając, usłyszał jakiś szum. Wtedy coś na niego spadło i stracił przytomność. Gdy się ocknął i otarł twarz z solnego pyłu, zaczął wzywać pomocy.

Zabójcze kruchy?

Wczoraj pod ziemią przyczyny wypadku badały trzy komisje: zakładowa, Okręgowego i Wyższego Urzędu Górniczego oraz prokuratorska.

– Prace na tej komorze wstrzymano. Komisje przeprowadziły kilkakrotnie wizje lokalne i symulacje. Próbowano zrzucać z góry, bo komora ma wysokość około 12 metrów, bryłki soli. Komisje są skłonne przychylać się do wersji, że doszło do osunięcia fragmentu ściany – informuje Bogdan Sztąber z KSK. Wszyscy przyznają jednak, że z tak zagadkowym wypadkiem w kopalni, jeszcze się nie spotkali.

Nie doczekał emerytury

Grzegorz M. był doświadczonym górnikiem. W kopalni pracował 22 lata. Za trzy lata miał przejść na emeryturę. Kopalnia soli jest uznawana za bezpieczną. Nie ma w niej takich zagrożeń, jak w śląskich kopalniach węgla i wypadki zdarzają się tam niezmiernie rzadko. Najczęściej są to drobne urazy wynikające z nieostrożności samych pracowników. – Ale jest to zakład górniczy i nieprzewidziane zjawiska geologiczne mogą wystąpić – dodaje Sztąber.

Ostatni tragiczny wypadek w wydarzył się w Kłodawie w 1989 roku. Pod ziemią zginął wówczas Stefan Macudziński. Jego nazwisko widnieje jako 21. na tablicy poświęconej poległym górnikom. Grzegorz M. jest 22. ofiarą w 50-letniej historii zakładu.

Jerzy
Gralak
dyrektor techniczny kopalni


Nie znaleźliśmy nic, co moglibyśmy wskazać jako przyczynę tej tragedii. Nie wiemy również od czego mogła powstać śmiertelna rana. Nie było tam żadnych większych brył, ani zadziorów solnych. Sama miałka sól i niewielkie bryłki. Powołaliśmy specjalną komisję, która zbada przyczyny wypadku.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Policja podsumowała majówkę na polskich drogach

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto