Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

UL.STRUSIA - Kamienica przechodzi z rąk do rąk. A ludzie?

Beata Marcińczyk
Mieszkańcy drżą o przyszłość. – Niepotrzebnie – twierdzi Piotr Śruba, współwłaściciel budynku
Mieszkańcy drżą o przyszłość. – Niepotrzebnie – twierdzi Piotr Śruba, współwłaściciel budynku Waldemar Wylegalski
Jak puchar przechodni – tak krąży między właścicielami kamienica przy ulicy Strusia 11, a wraz z nią jej lokatorzy. W budynku właśnie rozpoczęto remont „bieżący”. Nie ma prądu na klatce, poręczy, drzwi wejściowych z ulicy i na podwórze. Im wyżej, tym więcej pyłu. Współwłaściciel nieruchomości zapewnia, że remontuje to, co musi, i że lokatorów nie skrzywdzi. Wolałby jednak, żeby się wyprowadzili.

Nie ma numeru na fasadzie, ale nietrudno do niej trafić. W okolicy wszyscy wiedzą, z której kamienicy muszą wyprowadzić się lokatorzy. Niektórzy z nich mieszkają tu „od zawsze” – tak jak Grażyna Skrzypczak. W lokalu, który teraz zajmuje z córką, synem i wnuczkiem, mieszkali jej rodzice. Luksusów próżno tu szukać. Pokój, kuchnia, wygospodarowana klitka na drugi „pokój”, łazienka. Budynek ma już swoje lata, a nigdy nie przechodził generalnego remontu.
– Żyjemy tu nie wiedząc, co się wydarzy z dnia na dzień – mówi Grażyna Skrzypczak. – Od 15 lutego 2008 naszym właścicielem była spółdzielnia Gawra.
– W marcu 2008 dostaliśmy pismo, że Gawra chce remontować, więc wskazane nam zostaną lokale zamienne, ale mamy też możliwość wykupienia mieszkań – opowiada kolejna lokatorka Zofia Błajet.

Niektórzy lokatorzy zdążyli nawet zobaczyć lokale zamienne, ale nie zdążyli się na nie zdecydować. Powód? Kilka tygodni temu ujawnił się nowy właściciel budynku. Mieszkańcy skierowali do niego pismo z prośbą o obniżkę czynszu, bo stawkę 12,90 zł za metr kwadratowy uważali za zbyt wysoką – nie było przecież światła na klatce, ani dozorcy do sprzątania. Przestali płacić. Odpowiedzi nie dostali. Pojawił się natomiast wspomniany właściciel.

– Jego przedstawiciele w niedzielę po godzinie 20 pukali do drzwi, by wręczyć lokatorom pisma – mówi Barbara Olszewska. – Było tam napisane, że mamy wyprowadzić się do 21 listopada, albo zaproponować inny termin wyprowadzki – dodaje Zofia Błajet.

Nowy właściciel zerwał drewniane poręcze, wymontował obie bramy, zaczął kuć ściany klatki. Efekty już widać: w budynku imprezownię i noclegownię urządzili sobie amatorzy mocnych trunków. Do tego doszła awaria wodociągu – jak na złość w niedzielę. Lokatorzy nie czują się już bezpiecznie.
– Nie wiemy, czy wieczorem, wracając do domu, nie natkniemy się na kogoś śpiącego na wycieraczce – mówią. I dodają: – Boimy się też działań nowego właściciela.

Piotr Śruba z Fabryki Mieszkań, współwłaściciel budynku, twierdzi, że działa szybko, ale zgodnie z prawem. – Wszystko robimy z sercem, bo przez 50 lat nikt o budynek nie dbał. Remont pionu energetycznego i nowa umowa z Eneą to pierwsza rzecz, którą trzeba było zrobić – podkreśla Śruba. Wytyka też mieszkańcom ich zaniedbania – np. zaśmiecony i pogrodzony siatką strych. Ma zamiar jeszcze przed zimą remontować dach.

– W katastrofalnym stanie są też piony kanalizacyjne – ocenia.
Gdy pytamy, czy chce „wykurzyć” lokatorów, dziwi się. – Nic z tych rzeczy! Moi pracownicy starają się znaleźć dla tych państwa inne mieszkania na wynajem. Deklarowaliśmy nawet ich remont, pomoc przy spisaniu umowy. Oferujemy także im mieszkania do kupienia w dobrej cenie – przekonuje Śruba.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: UL.STRUSIA - Kamienica przechodzi z rąk do rąk. A ludzie? - Poznań Nasze Miasto

Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto