Kiedy na dworze zimno i pada, poznaniacy wybierają się do kin i centrów handlowych albo... do palmiarni. - W takie dni ruch mamy kilka razy większy niż zazwyczaj - przyznaje Marek Krzyżaniak, zastępca dyrektora Palmiarni Poznańskiej. W ciepłych pawilonach można przenieść się w klimat tropików i zostawić niepogodę na zewnątrz.
A kto nie był dawno w palmiarni powinien nadrobić zaległości, bo jest tu co podziwiać. Są i okazałe rośliny, jak i zwierzęta.
– Staramy się pokazywać również zwierzęta, dlatego, że przecież w naturze nie występują same rośliny, jedno i drugie żyje ze sobą nierozerwalnie związane – mówi Krzyżaniak.
Zobaczyć można więc np. mnóstwo kolorowych karpi koi pływających w basenie, do którego można swobodnie podejść. Oprócz tego, można kupić porcję specjalnego pokarmu i osobiście nakarmić ryby. A te, już nauczone, same podpływają gromadnie, gdy tylko ktoś zbliży rękę do tafli wody. Chętnych do karmienia jest dużo, a jak zapewnia Marek Krzyżaniak, rybom nie grozi jednak przekarmienie. – Dostają specjalny, niskokaloryczny pokarm, którego mogą zjeść bardzo dużo – mówi.
Mało kto wie, że w palmiarni można spotkać też... kury. Ale nie takie, jak widać czasem w zagrodzie na wsi. Kury w palmiarni są ozdobne, kolorowe i chętnie pozujące do zdjęć. Nie uciekają przed ludźmi, a wręcz przeciwnie – jak mówi gospodarz obiektu, czują się tu panami, i zdarza się, ze przepędzają zwiedzających z alejek.
Palmiarnia to przede wszystkim jednak rośliny. Poznański obiekt pod tym względem ma się czym pochwalić, chociażby dlatego, że rosnące tu rośliny nie kończą wzrostu na linii wzroku zwiedzającego, ale pną się wysoko do góry, aż po szklany sufit pawilonu. Jak przyznaje wicedyrektor obiektu, to wyróżnia naszą palmiarnię spośród innych obiektów tego typu w Polsce.
W naszej palmiarni nie brakuje nietypowych roślin. Chociażby takich, które kwitną i wypuszczają owoce bezpośrednio na pniu.
- Dzięki temu, owady, które wykorzystywane są do zapylania, nie muszą plątać się w gęstwinie łodyg i liści, tak to natura ewolucyjnie przystosowała – mówi Marek Krzyżaniak.
Podziwiać można też owocującą palmę kokosową, co jak przyznaje wicedyrektor palmiarni, jest rzadkością podczas hodowli rośliny poza naturalnym środowiskiem.
W innym pawilonie z kolei znajduje się namiastka gaju cytrusowego. – Cechą charakterystyczną tu jest to, że występują tu wszystkie fazy rozwojowe równolegle – tłumaczy Marek Krzyżaniak. – Mamy więc obok siebie i kwiaty, i już dojrzałe owoce, które mogą wisieć nawet kilka miesięcy nie zerwane, nie powodując szkód dla rośliny.
To tylko niektóre z ciekawostek, jakie można spotkać w poznańskiej palmiarni. Kto nie chce się więc nudzić, nie tylko w czasie deszczu w Poznaniu, może się tu wybrać i osobiście poobcować z egzotyczną przyrodą. Palmiarnia czynna jest codziennie, za wyjątkiem poniedziałków, od 9.00 do 17.00 w sezonie letnim. Bilet normalny kosztuje 7 złotych.
Aby zobaczyć więcej zdjęć - przejdź do fotogalerii
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?