WOŚP: Kozły na placu Mickiewicza

Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy gra na placu Mickiewicza od godz. 10. Rozpoczęła grać po cichu - na małej scenie przez długi czas nie pojawił się żaden z zapowiadanych zespołów muzycznych. Wszystkiemu winna telewizja, która przez kilkadziesiąt minut czekała na wejście "na żywo" w ogólnopolskiej "Dwójce".

- To normalne - mówą organizatorzy i zapewniają, że do godz. 16 wszystkie zespoły zdążą zaprezentować się na scenie. Tymczasem pod sceną, na placu, od rana z poznaniakami spotykają się przedstawiciele służb mundurowych. Jest stoisko policjantów, na którym zobaczyć można m.in. kolekcję czapek policyjnych z całego świata. Są kolejarze, strażacy i służba celna.

Na finale WOŚP nie mogło zabraknąć również ratowników medycznych i ich pokazów udzielania pierwszej pomocy. Kilka minut po godz. 10 na plac wkroczyły także Kozły, czyli członkowie poznańskiej drużyny futbolu amerykańskiego.

- Mieliśmy dziś kwestować, ale dowiedzieliśmy się właśnie, że zabrakło dla nas puszek. Trudno, postaramy się po prostu zainteresować poznaniaków naszą grą, chętnie odpowiemy na wszelkie pytania. Mamy ze sobą ulotki informujące o naborze do naszej drużyny. Może ktoś się skusi - stwierdził Krzysztof Supel, prezes klubu Kozły Poznań.

Od rana na placu Mickiewicza, z minuty na minutę, przybywało przechodniów i uczestników finału. W tym samym czasie hol Zamku świecił pustkami. Jedyny ruch trwał przy stanowiskach do poboru krwi - pracownicy poznańskiego Centrum Krwiodawstwa rozstawiali swój sprzęt i przygotowywali się do przyjęcia pierwszych dawców. Zbiórka miała rozpocząć się w południe, jednak po godz. 11 chętnych było już tak wielu, że krew zaczęto pobierać pół godziny wcześniej.