Od godziny 14:00 wszyscy przybyli na miejsce kandydaci na muzyków ustawiali się najpierw w kolejce do rejestracji. Zaaranżowana tuż przy scenie filia kancelarii prawnej na świeżym powietrzu miała co robić – kolejka była właściwie do godziny 17.00. Po rejestracji każdy odbierał przydziałową koszulką, co było istotnym elementem, gdyż bez niej nie zostałby policzony i nie brał udziału w biciu rekordu.
Stojąc w kolejce, można było zastanowić się nad wyborem instrumentu (jeśli dzień wcześniej nie dotarło się na próbę). Możliwości było sporo – wiolonczele z beczek stalowych, kolorowe wiaderka, rurki zamiast klasycznych dzwonków, mega-basy z beczek plastikowych i drukarki. Wszystko to ułożone w kolorowe i malownicze stanowiska, zazwyczaj kilkuosobowe.
Zbyszek Łowżył, dyrygent orkiestry, doświadczony w pracy z wieloosobowymi grupami, świetnie tłumaczył wszystkim jak i co grać, wspierając się partyturą. Dodać tu należy, że napisaną ją tak, by w każdej chwili można było „włączyć” i „wyłączyć” dany instrument bez szkody dla całości.
Nie miała ona jednego kształtu, ani kolejności wchodzenia poszczególnych partii instrumentów , toteż bardzo ważnym było – oprócz utrzymania pulsu – śledzenie zamierzeń dyrygenta. Poza tym kluczowe momenty – cisza przed nagraniem czy równy koniec utworu – przy tak dużej ilości osób stały się poważnym zagrożeniem dla sukcesu próby bicia rekordu.
Trzeba przyznać, że proste „na ucho” bity, okazały się w pewnym momencie skomplikowane – każda grupa instrumentów zmagała się z jakimś problemem. Mega-basy miały odpowiedzialność podstawową – były bazą całego utworu, partia wiaderek z koli była po prostu bardzo szybka, nie mówiąc już o rurkach, na których grało się na przemian trzymając i podrzucając instrument.
Na szczęście ćwiczyliśmy dość długo, nawet w trakcie przerw widać było poszczególne grupy ćwiczące swoją partię. W końcu, od godziny 17.00 zaczęło się pierwsze podejście do bicia rekordu, czyli próba nagrania przynajmniej 5 minut utworu, w całości, bez pomyłek.
Niestety nie udało się za pierwszym podejściem – emocje spowodowały, iż niektórzy nieświadomie przyspieszali i w pewnym momencie rytm się rozjeżdżał. Za piątym razem jednak orkiestra dała radę! Mimo pewnych kryzysów rytmicznych w trakcie udało się nagrać 11 minut utworu!
Po nim nastąpił wybuch radości, gratulacje i brawa (a raczej trzaski – każdy bębnił w to, co miał pod ręką), a także podziękowania dla wszystkich oraz zaproszenie na koncert Republiki Czadu i imprezę z Ictusem. Nie wszyscy mogli zostać i z żalem wsiadali do specjalnych, oklejonych plakatami autobusów, które kursowały tego dnia z wysypiska do Urzędu Wojewódzkiego. Niektórzy tez przeciwnie … dopiero mogli się zjawić, żałując, że nie zdołali powiększyć orkiestry.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?