Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wszystko bierze się z ulotnych spostrzeżeń

KK
KK
Gdy przyjrzeć się miłości przedstawianej przez współczesny film, można by pomyśleć, że samotność, niespełnienie i czystość uczuć zanikły. "Cztery noce z Anną" udowadniają, że tak nie jest.

Najnowszy, pierwszy od 17 lat film Jerzego Skolimowskiego, to opowieść wyprana z miejsca i czasu – historia, która może zdarzyć się wszędzie. Tytułowa Anna, grana przez Kingę Preis, jest pielęgniarką w małym miasteczku. Staje się obiektem obsesyjnych uczuć Leona Okrasy (tu świetna, główna rola Artura Steranko), pracownika spalarni odpadów medycznych w szpitalu. Trochę nierozgarnięty, nieśmiały i stroniący od ludzi mężczyzna z okna swojego domu godzinami obserwuje kobietę, aż w końcu decyduje się zakraść do jej pokoju. Usypia Annę środkami nasennymi swojej zmarłej babki i czterokrotnie odwiedza ją w środku nocy.

Wydawałoby się, że szykuje się jakaś zbrodnia, albo inny niebezpieczny ruch ze strony bohatera (szczególnie w kontekście początkowej sceny filmu, kiedy to Okrasa kupuje siekierę), nic takiego jednak się nie dzieje. Główny bohater, przebywając ze śpiącą kobietą w ograniczonej przestrzeni, nigdy nie przekracza granicy subtelności i delikatności – jego uczucie jest całkowicie szczere, proste, ale niemożliwe do spełnienia.

Jerzy Skolimowski zręcznie połączył kilka gatunków filmowych. „Cztery noce z Anną”, choć są przede wszystkim dramatem, zawierają też elementy tragikomicznej farsy, a nawet grozy. Każdy szczegół jest dopracowany i ujęty w malarskich kadrach zdjęć Adama Sikory. To wszystko w oprawie pięknej, choć smutnej muzyce Michała Lorenca.

„Cztery noce z Anną” jest pewnego rodzaju powrotem Skolimowskiego do młodzieńczych etiud – spokojne, długie ujęcia, lekko duszny klimat. - Film stylistycznie pokrewny jest pierwszym obrazom - twierdzi reżyser. Na spotkaniu z poznańskimi dziennikarzami mówił też o procesie tworzenia filmu. - Interesuje mnie to, co się rusza i coś znaczy. Wszystko bierze się z ulotnych spostrzeżeń i obserwacji - wyjaśnia.

Skolimowski, jako zdecydowany przeciwnik szybkiego montażu i skomplikowanych, wielkich produkcji, zrobił oszczędny w formie film, kompletnie oryginalny i typowy tylko dla siebie. Dlatego nie cieszą go porównania do Almodovara, które według niego są dziwaczne.

Miłość w filmie Skolimowskiego to nie to uczucie, którego doświadcza wielu ludzi codziennie – to raczej obsesja, szaleństwo, wręcz choroba, na którą zapada główny bohater. Widać jednak, że reżyser lubi Leona Okrasę – traktuje go niezwykle delikatnie, ponieważ los doświadczył bohatera już nad wyraz ciężko.

Artur Steranko zaś sprawdza się w roli Okrasy perfekcyjnie. Skolimowski, aby znaleźć odpowiedniego aktora, odwiedził wiele miast w Polsce, aż w końcu znalazł Sterankę w Olsztynie. – Obserwujac jego mowę ciała wiedziałem, że pasuje idealnie - twierdzi reżyser. - Natomiast o tym, że to właśnie Kinga Preis wystąpi jako Anna, przekonany byłem od samego początku.

„Cztery noce z Anną” nie są filmem dla każdego. W nawale agresywnych, przejaskrawionych produkcji obraz Skolimowskiego staje się jednak schronieniem dla widzów szukających spokojnego, wzruszającego i inteligentnego kina; dla tych, którzy nie chcą tylko patrzeć, ale także odczuwać i myśleć.

"Cztery noce z Anną", dramat psychologiczny, Polska, Francja, 2008, 101 min., reżyseria: Jerzy Skolimowski, scenariusz: Ewa Piaskowska, Jerzy Skolimowski, obsada: Kinga Preis, Artur Steranko. Film grany w poznańskim kinie Muza od 12 września 2008.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto