Cmentarz jest opuszczony od lat. Już tylko najstarsi okoliczni mieszkańcy pamiętają czasy, gdy tu się odbywały pochówki. To jedyna poznańska nekropolia, na której nie widać przedświątecznego ruchu i krzątania wokół grobów, sprzątania i mycia. Tylko na niektórych pomnikach stoją kwiaty, palą się znicze. O tym, że są odwiedzane, świadczą prowadzące do pomników wydeptane wąziutkie ścieżynki. Ale znacznie więcej jest zniszczonych grobów, zarośniętych trawą i krzewami.
Dawno, dawno temu, czyli jeszcze przed wojną, to był cmentarz dla Wildy i Dębca. Chowano tu mieszkańców należących do tamtejszych parafii. Była to wyjątkowo piękna nekropolia: położona na stoku wzgórza opadającego w dolinę rzeczki Górczynki, z pięknym widokiem na łąki w dolinie i leżący nieopodal Luboń. Szpalery drzew wyznaczały głównej aleje cmentarza, a po obu stronach zostawiono jeszcze wolne parcele na jego rozbudowę.
Ale po wojnie cmentarz opuszczono i zapomniano o nim. Pomniki zaczęły się rozpadać, wkrótce także zniknęło ogrodzenie, a później cmentarna kaplica. Po ozdobnym krzyżu został tylko wyszczerbiony ceglany postument. Teraz, jeśli się nie wie, gdzie on jest, nie sposób tam trafić.
Jednak mimo że oficjalnie tego cmentarza nie ma, to cały czas jeszcze przychodzą tu ludzie. Mają tu pochowanych krewnych, przyjaciół, przychodzą więc postawić znicz czy doniczkę z kwiatami. Szczególnie wzruszające są groby dzieci. One najszybciej nikną w trawie, bo są takie malutkie. A ponieważ mają po 60, 70, 80 lat, to zapewne nie ma już nikogo, kto mógłby o nie zadbać.
Idąc wąską ścieżynką biegnącą środkiem jednej z głównych alej dochodzi się do miejsca, gdzie liście zostały starannie zgrabione, a chwasty usunięte. Na ziemi stoją płonące znicze, obok nich są wbite białe chorągiewki. I dopiero po odejściu bliżej widać wydrukowane na kartkach papieru nazwiska i dodatkowe informacje: Dachau, Auschwitz, Mathausen... Jednak po grobach byłych więźniów obozów koncentracyjnych nie zostało już nic, tylko z jednego zachował się ułamek tablicy nagrobnej. Przerażające. Oto ludzie, którzy tyle wycierpieli za życia, nie mają spokoju i po śmierci.
Taka sytuacja trwa od lat. Nikt się nie przyznaje do opuszczonego cmentarza, nikt nie poczuwa się do obowiązku rozwiązania problemu. W końcu kłopot sam zniknie, gdy już wymrą wszyscy, którzy mają tam pochowanych bliskich i nie będzie komu upomnieć się o groby przedwojennych poznaniaków. Także tych, którzy za dzisiejszą Polskę ginęli w obozach koncentracyjnych.
komunikacja miejska, objazdy i parkingi, porady i ciekawostki |
sprawdź co możesz wygrać |

Szymon Hołownia ma duże ego, większe ma tylko Lech Wałęsa
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?