Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żmije polubiły Wielkopolskę

Danuta PAWLICKA, GOK
Leśnicy od lat obserwują naturalne siedliska żmii zygzakowatej w wielkopolskim Promnie, Nekielce, Słomówku, Dziekanowym Borze, w Danielach. Niedawne ukąszenia ludzi zmusiły tamtejszą służbę zdrowia i nadleśnictwa do ...

Leśnicy od lat obserwują naturalne siedliska żmii zygzakowatej w wielkopolskim Promnie, Nekielce, Słomówku, Dziekanowym Borze, w Danielach. Niedawne ukąszenia ludzi zmusiły tamtejszą służbę zdrowia i nadleśnictwa do zaopatrywania się w surowicę.

Nietrudno spotkać w lasach Wielkopolski naturalne siedliska zygzakowatej żmii. Brak surowych zim sprzyja populacji tego jadowitego gada. Nieostrożność ze strony człowieka coraz częściej kończy się ukąszeniem.

Pierwsze ostrzeżenie

W wielkopolskim Nadleśnictwie Czerniejewo nie przywiązywano większej uwagi do zygzakowatej żmii aż do 1999 r. Tego lata stała się rzecz, której nikt się nie spodziewał.
– Moja żona wyszła wtedy na spacer z wnuczkiem w wózku. Nie zauważyła żmii, którą najechała... – wspomina Marian Michalak, zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Czerniejewo. – Wiedzieliśmy, że trzeba się spieszyć, żeby jak najszybciej podać surowicę. Wtedy jednak nigdzie jej nie było, znaleźliśmy dopiero w poznańskiej hurtowni Cefarmu.

Poszukiwania leku opóźniły jego podanie, co niekorzystnie wpłynęło na całe leczenie. Ten wypadek uczulił mieszkańców tych okolic na obecność jadowitych sąsiadów. Uwierzono, że gad może niespodziewanie ukąsić, jeżeli zostanie zaatakowany przypadkowo, bądź celowo.
Dopiero wtedy zauważono, że gady bardzo się rozprzestrzeniły na okoliczne pola i domostwa. Nadleśniczy Michalak uważa, że są dwa powody tej ekspansji: – Mroźne zimy w sposób naturalny powstrzymywały wzrost populacji. Ostatnie ciepłe okresy sprzyjają więc żmii zygzakowatej. Drugą przyczyną wzrostu jej liczebności są nieużytki powstałe ze słabych gruntów, które rolnicy przestali uprawiać.

Odważny jamnik

Właśnie na tych nowych ugorach porośnętych trawą żmija czuje się bardzo dobrze, bo przez nikogo nie jest niepokojona. Ostatnio, gdy zaczęto sprzedawać je na działki i budować domy, zaczęła szukać nowych siedlisk. Równie dobrze zadomowiła się na łąkach i w mokrych zakątkach lasów.

Dzisiaj mieszkańcy Nekielki częściej spotykają żmiję, niż żabę. Gad z zygzakiem na grzbiecie tak się rozzuchwalił, że wtargnął nawet do domu leśniczego Przemysława Woźniaka. Jego żona ciągle pamięta o odwiedzinach, których nikt by nie zauważył, gdyby nie jamnik. Pies zaczął gwałtownie ujadać, gdy dostrzegł nieproszonego gościa i on, jak można się dzisiaj domyślać, prawdopodobnie uratował domowników przed ukąszeniem. Teraz psiak cieszy się specjalnymi względami nie tylko rodziny i sławą na całą gminę.

Żmija lubi spokój

Podleśniczy Zbigniew Tritt z Dzikowego Boru jest wielkim zwolennikiem żmij, które uważa za nieodłączną część okolicznej przyrody: -Jeżeli człowiek nie będzie ich zaczepiał, łapał za ogon, jak się zdarza wśród młodzieży, to nic nam nie zrobią. Tylko przypadkowe spotkanie, gdy jesteśmy nieświadomi ich obecności może zakończyć się ukąszeniem. One lubią spokój i ciepło słońca, na którym się wygrzewają, więc pamiętajmy o tym.

Jeszcze obecnie jest zbyt zimno, aby je spotkać na ugorach i w lasach. Ale za tydzień, lub dwa może się rozpocząć okres godowy. Wywabi je ciepło słónca, którego będą łaknąć po zimie. Na polance, pod krzaczkiem, wśród traw gad będzie nieruchomo leżał, łapiąc pierwsze wiosenne promienie. Okolice Czerniejewa to, jak mówią leśnicy, ich naturalne występowanie.

Surowica już pod ręką

Odwiedzamy ośrodek zdrowia w Nekli, gdzie najpierw dociera każdy sygnał o przypadku ukąszenia. Chcemy się upewnić, czy surowica jest już dostępna, gdyby komuś przytrafiło się spotkanie z jadowitym gadem.
– Pamiętam dobrze ostatnie dwa przypadki ukąszeń, bo za każdym razem nie było surowicy. W zeszłym roku rozważaliśmy nawet, czy nie sprowadzić jej śmigłowcem z Łodzi. Na szczęście znaleźliśmy w aptece i od tej pory trzymamy już w lodówce pod ręką – mówi Andrzej Paciorkowski, lekarz chorób wewnętrznych w Nekli. Koszty poszukiwań i sprowadzania surowicy z daleka to jeden z powodów, dla którego surowica stanowi żelazny zapas na wypadek nieszczęścia. Drugim jest pośpiech, jaki obowiązuje przy podaniu odtrutki. Dlatego mają ją także apteczki leśników w Dzikowym Borze, Nekielce i Nadleśnictwa Czerniejewo. – Leczenie zawsze odbywa się w szpitalu, ale lepiej nie ryzykować, więc każdy będzie miał już surowicę ze sobą, jeżeli przydarzy mu się nieszczęście – dodaje doktor Paciorkowski.

Pies po ukąszeniu spuchnie, ale przeżyje jad. Dzik, o czym przypomina leśniczy Tritt, poluje na żmije i pożera je ze smakiem. Jednak ten sam jad u człowieka, ostrzega lekarz z Nekli, może spowodować zaburzenia w układzie krzepnięcia krwi i jest realnym zagrożeniem zdrowia, a nawet życia. Na wiosnę gady wyposażone są w wyjątkowo dużą porcję trucizny. I chociaż są niebezpieczne, mają takie samo prawo do życia, jak człowiek; tępić ich nie wolno, a zatem trzeba być ostrożnym i unikać takich spotkań.

Nie każde ukąszenie jest śmiertelne, ale...
– Nie każde ukąszenie żmiji jest śmiertelne dla człowieka - mówi Grażyna Pabijan, kierownik działu hodowlanego Starego Zoo w Poznaniu i jednocześnie lekarz weterynarii, specjalista od gadów.
- Przede wszystkim żmije nie są wielkie i wstrzykują dość małą ilość jadu. Ponadto tylko 25 procent wszystkich ukąszeń kończy się zatruciami, a tylko 1 procent - może być śmiertelny. Wiele zależy od indywidualnej odporności człowieka.
Nie bez znaczenia jest też to, że żmija nie ma stale w gruczołach jadowych tej samej ilości jadu. Ona go dopiero produkuje, co oznacza, że jeśli jest po polowaniu i dziewięć razy uderzyła zębami, to dziesiąty raz, który trafi np. na człowieka, będzie tylko ugryzieniem, bez wstrzyknięcia jadu. Wreszcie żmija czasem po prostu straszy i nie dochodzi wtedy do skurczu mięśni i wypchnięcia z gruczołów jadu. Wtedy jest to tylko zwykłe ,,kłapnięcie zębami’’.
Jednak mimo wszystko ŻMIJ NIE WOLNO TRZYMAĆ W DOMU! Reguluje to ustawa o ochronie zwierząt, która kategorycznie zabrania trzymania w domu lub hodowania niebezpiecznych zwierząt, a także przepisy, które określają żmiję zygzakowatą, jako zwierzę pod ścisłą ochroną gatunkową.
– Ponadto żaden gad, żaden wąż, czy żmija, nawet trzymany od malutkiego, nie da się w pełni oswoić – mówi G. Pabijan. – Oznacza to, że w każdym momencie mogłoby dojść do ukąszenia.
Owszem, w Czechach np. przeprowadzane są zabiegi operacyjne mające na celu usunięcie jadu żmij i teoretyczne przystosowanie ich (a raczej uspokojenie opiekunów) do hodowli badawczych. Nikt jednak nie da stuprocentowej gwarancji, że taki zabieg będzie skuteczny. – Zębów nie ma sensu usuwać, bo one odrastają – twierdzi G. Pabijan. – Trzeba po prostu usunąć gruczoł jadowy, a to nie zawsze jest możliwe.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto