- Spotkajmy się pod Drzewem, póki jeszcze z nami jest. Podziękujmy mu za cień w upalne letnie dni, za kasztany zbierane każdej jesieni, za schronienie podczas niespodziewanej ulewy, za codzienną dawkę tlenu, za nierówną walkę ze smogiem, a także za to, że przez tyle lat swojego istnienia był domem dla tysięcy ptaków i milionów owadów… - w taki sposób organizatorzy pożegnania 100-letniego kasztanowca z Jeżyc nawoływali do przyjścia na sobotnie spotkanie pod drzewem.
Czytaj więcej: Poznań: Stuletni kasztanowiec na Jeżycach zostanie wycięty. Czy drzewo można było uratować?
Za jakiś czas ma ono zostać wycięte, ponieważ w jego miejscu - u zbiegu ulic Gajowej i Zwierzynieckiej, w sąsiedztwie Starego Zoo, ma stanąć nowy 7-piętrowy blok. Mieszkańcy po obejrzeniu wizualizacji budynku zrozumieli, że drzewo nie zostanie zachowane.
- Zamiast tego ponad 100-letniego cichego obserwatora, w drodze do zoo będziemy mijać osiem kondygnacji mieszkań, biur i sklepów - pisali, organizując wydarzenie.
Sprawdź też:
W sobotę dość licznie stawili się pod drzewem. Wcześniej dzieci z rodzicami wzięły udział w warsztatach zorganizowanych w Domu Tramwajarza. Na miejsce przyszli z transparentami i przygotowanymi dla drzewa laurkami. Rozwiesili je na płocie odgradzającym kasztanowiec. "Przytul, nie wycinaj" czy "Bardzo lubię wytwarzać dla ciebie tlen. Nie wycinaj mnie" - takie transparenty można było zobaczyć. Dodatkowo mieszkańcy przypominali, że jedno duże drzewo wytwarza tyle tlenu, co 50 małych.
- Szkoda kasztanowca, można było tak zaprojektować budynek, by ochronić to piękne drzewo. Widziałam wiele budynków w Europie, gdzie podobne drzewa były wkomponowane w konstrukcję - komentowała pani Małgorzata, członek Koalicji ZaZieleń Poznań. Sama od urodzenia mieszka na Łazarzu, gdzie jak mówi - także toczy walkę o drzewa. Choćby te z parku Kasprowicza.
Czytaj: Poznań: Basen na Łazarzu powstanie w parku Kasprowicza. "Jesteśmy rozczarowani decyzją miasta"
- Polityka miasta wobec zieleni jest tragiczna. Całkowicie nie rozumie się potrzeb mieszańców i nie szanuje zieleni. Może nasz dzisiejszy apel coś da, może przemówi do dewelopera i miasta. Wreszcie - może ktoś cofnie tę decyzję - nie traciła nadziei pani Małgorzata.
Innego zdania była Anna Fonrobert, przez lata mieszkanka Jeżyc, a dziś - Piątkowa: - Znając życie, to chyba naprawdę jest pożegnanie kasztanowca. Chcemy jednak pokazać, że mimo iż jako mieszkańcy Poznania jesteśmy stawiani pod ścianą i nie konsultuje się z nami żadnych decyzji, to nie jest nam wszystko jedno.
Pani Anna na pożegnanie przyszła wraz z siostrą i dziećmi. Wcześniej uczestniczyły w przygotowaniu warsztatów oraz wyborze książek i wierszy o drzewach, które zostały odczytane pod kasztanowcem.
- Zależy nam, żeby uczyć dzieci dbałości o zieleń. W przedszkolu także sadzimy drzewa - w ostatnim czasie było to pięć nowych, w tym jeden kasztanowiec - zdradziła Fonrobert.
Sprawdź też:
Poruszyła także kwestię miejskiej polityki i obiecanych za wycięcie kasztanowca nasadzeń zastępczych: - W skali całego miasta, rządzący decydują o wycince nie tylko starych czy chorych drzew, ale także zupełnie zdrowych. Oby udało się upilnować tych nasadzeń i one faktycznie się odbyły.
Uczestnicy pożegnania pod drzewem zaśpiewali także "Piosenkę o kasztanowcu". Na miejscu pojawiła się jej autorka - Ewa de Mezer, rodowita jeżyczanka i prezes wielkopolskiego oddziału Stowarzyszenia Polskich Architektów Krajobrazu.
- Piosenka faktycznie jest o kasztanowcu z Jeżyc, tyle że tym równolatku rosnącym u zbiegu ulic Słowackiego i Prusa. Sama historia jest prawdziwa, bo to właśnie pod nim mój tata wypatrywał mamy, a później "przypadkiem" na nią wpadał - wspominała z uśmiechem de Mezer.
Później przypominała, że drzewa podnoszą jakoś przestrzeni i każde jest ważne, także stare, dopóki jest zdrowe. A w przypadku kasztanowca do wycinki - tak właśnie ma być.
Myślę tę architektka rozwinęła w rozmowie z "Głosem": - Wszystkie racje należy wyważyć. Prawda jest jednak taka, że dopóki drzewo rokuje, powinno się je zachowywać. A widać, że ten kasztanowiec to okaz zdrowia. Stan zadrzewienia w mieście należy uzupełniać, wycinać stare, chore i martwe drzewa, a w ich miejsce nasadzać nowe. Ale ważne, by jak najdłużej zachowywać stare pokolenia.
To dlatego, że obecnie nowe drzewa mają trudniejsze warunki do wzrostu i ukorzenienia się. Zapytana o to, czy drzewo da się wpisać w architekturę budynku, de Mezer mówiła: - Wizualizacje budziły moje wątpliwości. Projekt miał zawierać drzewo, ale choćby formą korony - nie przypominało ono tego. A kasztanowce źle znoszą zmiany i formowanie. Mam zbyt mało danych, by w w pełni ocenić, czy dało się go wkomponować, ale zakładam, że raczej tak.
Dalej architektka wspomniała o tym, że być może konieczne byłyby modyfikacje w projektach budynku, a i sama budowa wymagałaby zabezpieczenia drzewa, tak by nie ucierpiało. Jednak decyzja o jego zachowaniu byłaby przykładem dobrej praktyki.
Zobacz pożegnanie kasztanowca:
POLECAMY TEŻ:
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?