Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Antykwariaty w Poznaniu - Czy trzeba być szalonym, by je prowadzić?

Anna Solak
Paweł Jarzyniewski, właściciel Antykwariatu Mały Książek, ma pierwsze  wydanie "Akademii Pana Kleksa" Jana Brzechwy  z 1946 roku, podobnie jak Tolkienowskiego "Hobbita" z 1960 r.
Paweł Jarzyniewski, właściciel Antykwariatu Mały Książek, ma pierwsze wydanie "Akademii Pana Kleksa" Jana Brzechwy z 1946 roku, podobnie jak Tolkienowskiego "Hobbita" z 1960 r. Fot. Anna Solak
Antykwariat. Już w samej nazwie kryje się słowo "wariat", w dodatku antyczny. Czy miejsca pełne starych książek mają jeszcze rację bytu? Antykwariusz to zawód skazany na wyginięcie? Antykwariaty w Poznaniu przetrwają? Czy trzeba być szalonym, by je prowadzić?

Pomysł na antykwariaty w Poznaniu
Okazuje się, że tak, ale żeby przetrwać, trzeba znaleźć pomysł na siebie. Antykwariat Naukowy J.K. Żupańskiego ma dwie filie - przy ul. Paderewskiego i Wielkiej. - To w zasadzie jedyna tak duża oferta książek z zakresu nauk ścisłych, społecznych i przyrodniczych - rekomenduje Maciej Dominikowski, sprzedawca. Przyznaje jednak, że coraz trudniej jest zachęcić klientów do skorzystania z niej.

Zobacz też: Antykwariaty w Poznaniu - Tutaj nie przepłacisz!

Antykwariaty w Poznaniu z białymi krukami
Kryzys bukinistów potwierdza również Renata Zasadzińska, właścicielka Antykwariatu Rosa przy ul. Matejki. Przyznaje, że jeszcze kilka lat temu interes szedł lepiej niż teraz. - Wszystko przez to, że ludzie coraz mniej czytają - wyjaśnia. Dodaje jednak, że nadal zdarzają się zapaleni klienci, których zadowoli coś, co jest pozornie nieatrakcyjne dla innych. Jako przykład podaje chłopaka, który kupił u niej plan Poznania z 1954 r. - Był nim autentycznie zachwycony i stwierdził, że to dla niego absolutny biały kruk - wspomina.

Antykwariaty w Poznaniu w sieci
Antykwariat Czerwony Kot działa tylko w sieci i całkowicie zaprzecza stereotypom. W ten sposób sporo zaoszczędza na wynajmie pomieszczeń, w którym musiałby pomieścić wszystkie książki. A jest ich całkiem sporo. Na życzenie klientów wysyła zamówienia praktycznie wszędzie, łącznie z Ameryką, Kanadą i Wielką Brytanią. Jego głównym narzędziem pracy jest oczywiście komputer, a więc przede wszystkim strona internetowa i profil na facebooku. Wystarczyło, by w trakcie półtora roku zyskać grono stałych klientów. - W ciągu miesiąca wysyłam nawet kilkaset zamówień, a z biegiem czasu robi się ich coraz więcej - cieszy się Michał Giżycki, właściciel Czerwonego Kota.

Antykwariaty w Poznaniu walczą o klienta
Równie aktywny w sieci jest Antykwariat Mały Książek, który w odróżnieniu od poprzednika posiada też stałą lokalizację. Niewielka powierzchnia piwnicy na ul. Za Bramką jest wykorzystana w stu procentach. Znajdziemy tu i starocie, i nowości. Mimo to, że książki, albumy i czasopisma piętrzą się tutaj pod każdą ze ścian, Paweł Jarzyniewski, właściciel, zaprasza swoich klientów na spotkania literackie, koncerty i mini-spektakle. Ze swoimi pomysłami wychodzi też na zewnątrz, organizując literackie happeningi i flash moby. - Mogę zdradzić, że w planach mam jeszcze bicie rekordu Guinnessa, książkowego oczywiście - mówi. - Na razie trwają przygotowania, ale szczegóły już wkrótce - zapowiada.

Skomentuj:

Antykwariaty w Poznaniu - Czy trzeba być szalonym, by je prowadzić?

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto