Festiwal Kultury Studenckiej ARTenalia organizowany jest przez samych studentów, ale i wśród wykonawców przeważają studenci. Żeby zgłosić swój udział w festiwalu trzeba było być studentem (a w przypadku zespołów – przynajmniej jedna osoba z grupy musi nim być).
Dzięki temu przez trzy dni w Starej Rzeźni spotkać mogliśmy prawie wszystkie przejawy studenckiej twórczości – wystawy, taniec, teatr, film i oczywiście muzyka. W każdej z tych dziedzin czekała na nas różnorodność tematyczna i stylistyczna.
O tym, jak zakończone w niedzielę w nocy czwarte ARTenalia oceniają sami organizatorzy, rozmawiamy z Szymonem Góralczykiem, koordynatorem ARTenaliów.
Radek Rakowski: Jak wyszły czwarte ARTenalia?
Szymon Góralczyk: Bardzo, bardzo, fajnie. Szczerze przyznam, że nie wszystko udało się zrealizować, czasami zabrakło siły. Było bardzo dużo pomysłów, ale ciężko jest do tego wszystkiego zaadoptować Starą Rzeźnię. Natomiast z dumą mogę powiedzieć, że większość rzeczy zaplanowanych – odbyła się. Bardzo się podobały – zebraliśmy wiele pozytywnych głosów, przychylnych reakcji.
Ile osób przewinęło się przez te trzy wieczory przez Starą Rzeźnię?
Festiwal odwiedziło około sześciu tysięcy ludzi. Bardzo nas to cieszy, ponieważ w ubiegłym roku było to cztery i pół tysiąca. Bardzo nas to cieszy zwłaszcza, że reklama festiwalu nie była za bardzo widoczna w przestrzeni miejskiej.
Zespół się sprawdził, jestem bardzo zadowolony ze współpracy ze wszystkimi, stanęli na wysokości zadania. To, że nie udało się czegoś zorganizować wynikało na przykład z winy artystów, którzy nie pojawili się na występie. Mieliśmy taką sytuację, że jeden zespół nie dojechał i nie wyjaśnił n AM dlaczego, jeden zespół taneczny też się nie pojawił.
Największy sukces?
Pogoda. Było dużo, dużo słońca. Końców weekendu majowego przysparzała wielu problemów, 4 maja spadł nawet grad. W niedzielę z rana było bardzo pochmurnie i baliśmy się tylko, żeby nie padało. Na szczęście mieliśmy piękne słońce.
Największa porażka?
Kilka osób nas zawiodło, nie spełniło swoich obietnic. Zawiodła nas także instalacja elektryczna w Starej Rzeźni. Musieliśmy odwołać spektakl Teatru Tańca Sortownia, ponieważ podczas próby pojawiło się spięcie. Nie wiadomo dlaczego, ponieważ wszystko poprzedniego dnia działało. Też mieliśmy przykrą sytuację, ponieważ jeden z festiwali bardzo mocno się u nas reklamował wieszając swoje ogłoszenia nie tylko na ścianie z Kulturalnymi Ogłoszeniami Parafialnymi, ale także na wystawach, w przestrzeniach gdzie wisiały prace artystów… Pierwszy raz się z czymś takim spotkaliśmy.
Za rok spotkamy się znowu w Starej Rzeźni?
A tego jeszcze nie wiadomo. Wszystko zależy od zarządcy terenu. Jeżeli się zgodzi – to bardzo chętnie będziemy znowu gościć w tych murach. Ale jeśli nie będzie takiej możliwości to najprawdopodobniej ARTenalia rozprzestrzenią się w Poznaniu, co i tak nas by czekało. Jeżeli nie będziemy w Starej Rzeźni, to ARTenalia będą rozrzucone po mieście, w różnych ośrodkach, różnych miejscach. Bardzo bym chciał, żeby ARTenaliów było więcej w przestrzeniach miejskich – na placu Wolności, Starym Rynku czy na Śródce. Żeby pokazywać się w przestrzeniach, które są na co dzień martwe.
Aby zobaczyć więcej zdjęć - przejdź do fotogalerii.
Przeczytaj więcej o ARTenaliach 2011: |
ARTenalia 20011: Stara Rzeźnia zdobyta Koncerty, spektakle teatralne i taneczne oraz wystawy - po raz kolejny Stara Rzeźnia zamieniła się w wielkie centrum kultury. |
ARTenalia 2011: Drugi dzień kulturalnego tygla Studencka kultura w czystej postaci i w różnych formach ponownie tchnęła życie w opuszczone wnętrza Starej Rzeźni. |
Plakat musi śpiewać 8 maja - 24 lipca 2011 | Muzeum Narodowe w Poznaniu |
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?