Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Awans Lecha po wielkim horrorze!!!

Zenon Zabawny
Zenon Zabawny
Takie mecze opowiada się wnukom. Lech pokonał Austrię Wiedeń 4:2, strzelając decydującego gola w ostatniej minucie dogrywki i zagra w fazie grupowej Pucharu UEFA!!!!

Święto na Bułgarskiej rozpoczęło się jeszcze przed pierwszym gwizdkiem, a wszystko za sprawą wspaniałych opraw przygotowanych przez kibiców Kolejorza. Z trybun rozlegał sie głośny doping, który już do ostatniego gwizdka nie zamilkł ani na moment.

Gdy w 10. minucie gospodarze objęli prowadzenie, a w kolejnych minutach jeszcze dwukrotnie umieszczali piłkę w bramce rywali, które jednak nie zostały uznane, wszyscy spodziewali się, że Lech raczej bezproblemowo rozprawi się z Austrią. Później jednak mecz się wyrównał, ale cały czas utrzymywał się wynik 1:0 premiujący poznaniaków.

W 60. minucie stadion zamarł, by po chwili zamienić się w jeden wielki gwizd. Wszystko przez decyzję sędziego, który dopatrzył się zagrania ręką we własnym polu karnym Rafała Murawskiego. Rzut karny wykorzystał Milenko Acimovic i w tym momencie to Austria była jedną nogą w fazie grupowej Pucharu UEFA.

Od tego momentu mecz stał się niezwykle nerwowy. Mnożyły się faule z jednej i drugiej strony, a sędzia hojnie "nagradzał" je żółtymi kartkami. Stracona bramka podcięła skrzydła lechitom i znowu potwierdziło się, że nie umieją grać, gdy mecz im się nie układa. Był jednak zawodnik, który w tym meczu harował za dwóch, czyli Manuel Arboleda biegający od jednego pola karnego do drugiego. To właśnie Kolumbijczyk w 85. minucie zagrał długą piłkę w pole karne. Futbolówka trafiła do Roberta Lewandowskiego, który odegrał ją do Sławomira Peszki, a ten umieścił ją w siatce. 2:1 i stadion eksplodował radością!

Nie brakowało efektownych zagrań. Tu próbka umiejętności Hernana Rengifo.

Kolejorz wyczuł swoją szansę i dalej atakował, chcąc rozstrzygnąć kwestię awansu przed końcowym gwizdkiem, ale jednak do wyłonienia uczestnika fazy grupowej Pucharu UEFA potrzebna była dogrywka.

To oznaczało jeszcze większy wysiłek fizyczny, a Smuda właściwie nie miał na ławce żadnego wartościowego zawodnika, który mógłby zmienić zmęczonego kolegę (jedyna zmiana w regulaminowym czasie gry to wejście Reissa w miejsce Injaca).

Lechici jednak nie zamierzali odpuszczać i dalej walczyli o zwycięstwo. W 8. minucie dogrywki Robert Lewandowski zdecydował się na strzał z dystansu i piłka po rykoszecie wpadła tuż przy słupku bezradnie interweniującego Sabolcsa Safara. 3:1 i awans Lecha wydawał się pewny, a tymczasem po zaledwie kilkudziesięciu sekundach Matthias Hattenberger strzałem głową zdobył drugiego gola dla Austrii! 3:2 znowu dawało awans gościom.

W 15. minucie dogrywki drugą żółta kartkę zobaczył Franz Schiemer i wyleciał z boiska. W tym momencie wiedeńczycy niemal całą drużyną cofnęli się we własne pole karne. W drugiej połowie dogrywki dwukrotnie w polu karnym Austrii padali lechici, ale sędzia nie dopatrzył się faulów. Wydawało się, że jednak nie ma szans, by zdobyć w tym meczu jeszcze jednego gola, aż nadeszła ostatnia minuta i ostatnia akcja Lecha. Peszko przedarł się prawym skrzydłem, zacentrował w pole karne i... goooool! Rafał Murawski wpakował piłkę do siatki!

Bohaterem meczu został Rafał Murawski, który zdobył gola w ostatniej akcji meczu.

Za chwilę sędzia zakończył mecz, ale niewielu kibiców opuściło stadion. Wszyscy śmiali się i płakali ze szczęścia - Lech zagra w fazie grupowej Pucharu UEFA. Kibice skandowali nawet po raz pierwszy od 2,5 roku "Franek Smuda! Franek Smuda!". Jak się okazało, nie tylko oni gratulowali zwycięstwa trenerowi Kolejorza.
- Przed chwilą dzwonił do mnie prezydent Polski - gratulował wyniku i tego, że pokazaliśmy dobrą grę przy tym całym bałaganie, jaki jest w polskiej piłce - powiedział Smuda, przychodząc spóźniony na pomeczową konferencję prasową. - To był mecz, który mogę porównać tylko do pamiętnego spotkania Widzewa z Broendby w Kopenhadze, kiedy też w ostatniej minucie byliśmy już za burtą Ligi Mistrzów, ale w ostatniej akcji zdobyliśmy gola, który dał nam awans.

Gratulacje złożył mu także trener Austrii, Karl Daxbacher: - Trzeba mieć naprawdę dużego pecha, aby w jednym meczu stracić gola w końcówce regulaminowego czasu gry, a później tak samo w dogrywce. Uważam jednak, że Lech awansował zasłużenie.

Lechici nie mają zbyt dużo czasu na dopoczynek, bo już w niedzielę czeka ich kolejny wielki mecz - z Legią Warszawa.
- Dzisiaj po tym zwycięstwie na pewno wypijemy po piwie, a o Legii zaczniemy myśleć dopiero jutro. W niedzielę sił na pewno nam nie zabraknie. Jesteśmy tak naładowani, że Legię rozniesiemy z rozpędu! - powiedział po meczu uradowany Piotr Reiss.

Teraz z niecierpliwością czekamy na losowanie grupowych rywali. Brawo Kolejorz!

Piotr Reiss od tylu lat gra w Lechu, ale takich emocji tu jeszcze nie przeżywał.

Lech Poznań - Austria Wiedeń 4:2 (2:1, 1:0)

Bramki: 10. Rengifo, 85. Peszko, 98. Lewandowski, 120. Murawski - 61. Acimovic (karny), 99. Hattenberger.

Żółte kartki: Tanevski, Arboleda, Peszko, Kotorowski, Stilić, Reiss (Lech) - Hattenberger, Acimović, Schiemer, Majstrović, Bąk (Austria).
Czerwona kartka: Schiemer (105)
Sędziował: Costas Kapitanis (Cypr).
Widzów: 24 000.

Lech: Kotorowski - Wojtkowiak, Tanevski (112. Djurdjević), Arboleda, Wilk - Peszko, Murawski, Stilić, Injać (84. Reiss) - Lewandowski, Rengifo.

Austria: Safar - Standfest, Schiemir, Bąk, Majstrović - Sulimani (69. Krammer), Blanchard, Hattenberger, Acimović - Okotie (102. Diabang), (107. Madl).

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Pomeczowe wypowiedzi po meczu Włókniarz - Sparta

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto