Sztuka została zainspirowana opowiadaniem "Macierzyństwo" norweskiej noblistki z 1921 roku Sigrid Undset: oto bezdzietna Helena decyduje się na wychowanie Tjodolfa, dziecka, którego matką jest rozrywkowa Fanny a ojcem jeden z jej licznych kochanków, nie zamierzający przyznać się do potomka. Do swojej koncepcji Helena przekonuje męża i tak dziecko otrzymuje nowych, kochających rodziców, a jego biologiczna matka - upragniona wolność...
Jednak Fanny, po kilku latach burzliwego życia i kilku nieudanych związkach, odczuwa potrzebę stabilizacji i gdy spotyka mężczyznę, który obiecuje jej małżeństwo, postanawia zabrać do siebie Tjodolfa, zupełnie nie licząc się z uczuciami Heleny, która pokochała małego jak własne dziecko.
Helena nie może nic zrobić, choć uważa, że egocentryczna Fanny nie jest odpowiednią matką dla Tjodolfa: nie adoptowała dziecka zgodnie z prawem, w dodatku przeciwko niej staje także mąż uważający, że mały powinien wrócić do Fanny. Finał jest tragiczny: delikatnemu Tjodolfowi brakuje w domu matki tej opieki, jaką miał u Heleny, dostaje gruźlicy i umiera. A niedługo później Fanny rodzi kolejne dziecko - jego ojcem, co nikogo nie zaskakuje, jest mąż Heleny...
Kolejna festiwalowa historia o rodzinie - jednak tym razem jest to historia wyjątkowo typowa, żeby nie powiedzieć banalna. Ubarwiają ją nieco ekscentryczne wstawki trzech świnek, które po zakończeniu żywota w rzeźni stają się aniołami, ale zanim to się stanie, to na razie pełnią rolę czegoś w rodzaju greckiego chóru. Co prawda ich zaśpiew do złudzenia przypomina ten nieco jękliwy ton, jaki przy każdej kościelnej uroczystości wydają z siebie nabożne staruszki...
Ubarwiają - ale nie wnoszą nic nowego do treści. Trudno zresztą oczekiwać jakichś odkrywczych prawd w dramacie powstałym na podstawie opowiadania napisanego prawie wiek temu. Wtedy historia obu kobiet i jednego dziecka z pewnością była niezwykle odważna i wzburzała umysły. Dziś podobne opowieści można znaleźć w każdym tabloidzie przynajmniej raz w tygodniu i to nikogo już nie szokuje, a z pewnością nie jest odkrywcze.
Może te surrealistyczne elementy: świnki, rzeźnik i nagie biusty miały podkreślić właśnie ponadczasowość i aktualność problemu? Jeśli tak, to nie okazało się to zbyt czytelne. Na uwagę w tym spektaklu zasługuje jedynie doskonała gra aktorów, którzy wykazali się na scenie profesjonalizmem zdecydowanie godnym lepszego spektaklu.
Antonina Grzegorzewska
Migrena
Teatr Współczesny w Szczecinie
Prapremiera: 13 lutego 2010
Reżyseria: Anna Augustynowicz
Scenografia: Marek Braun
Kostiumy: Wanda Kowalska
Muzyka: Jacek Wierzchowski
Reżyseria światła: Krzysztof Sendke
Występują: Barbara Biel, Maria Dąbrowska, Anna Januszewska, Małgorzata Klara, Joanna Matuszak, Magdalena Myszkiewicz, Anna Moskal (gościnnie), Ewa Sobiech, Adam Kuzycz-Berezowski, Michał Lewandowski, Grzegorz Młudzik, Wiesław Orłowski
miejsca, które trzeba odwiedzić, konkurs | 12 czerwca 2010 Poznań - Szczecin - Poznań |
11 czerwca 2010 I LO im. K. Marcinkowskiego | |
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?