Sąd Apelacyjny w Poznaniu wydał w piątek, 19 stycznia prawomocny wyrok w sprawie Aleksandra Gawronika, oskarżonego o podżeganie do zabójstwa Jarosława Ziętary. Były senator został uniewinniony od stawianego mu zarzutu.
Wyrok uniewinniający zapadł też przed sądem pierwszej instancji w lutym 2022 roku.
- Postępowanie karne zwieńczone procesem sądowym – na poziomie sądu pierwszej instancji, jak i drugiej instancji – to nie jest „uroczyste zatwierdzenie” aktu oskarżenia
- rozpoczął sędzia Grzegorz Nowak, uzasadniając prawomocne orzeczenie sądu odwoławczego.
Sędzia podkreślił, że w procesie karnym, "jeżeli ma dojść do przypisania komuś odpowiedzialności karnej, sąd musi opierać się na absolutnym przekonaniu".
- To przekonanie musi być zbudowane pewnymi dowodami, które dla sądu sąd wiarygodne i jednoznaczne. Jeżeli w toku procesu pojawią się określone wątpliwości, skutkiem musi być wydanie wyroku uniewinniającego
- powiedział sędzia Nowak.
I dodał: - Z pewnością oskarżony jest osobą kontrowersyjną w odbiorze społecznym. Z osobą oskarżonego mogą łączyć się opinie pozytywne, ale i równocześnie negatywne. Przy czym - zwłaszcza ten wątek ocen negatywnych - sam w sobie nie może determinować kierunku i sposobu dokonania ocen dowodów, które przeprowadzono w danym postępowaniu sądowym, a które finalnie mają przemawiać za odpowiedzialnością karną tego człowieka.
Sędzia wskazał też, że "na kawie tej sprawy, wynikającej z tego, że najprawdopodobniej Jarosław Ziętara nie żyje, zginął, pojawił się szeroki materiał prasowy, dziennikarski.
- Przy czym ten materiał sam w sobie nie może uchodzić za dowód w sprawie. Nie może więc także mieć on przełożenia na sposób procedowania i dokonania określonych ocen dowodów zebranych w sprawie
- podkreślił.
Prokuratura zapowiada kasację wyroku ws. Aleksandra Gawronika
Aleksander Gawronik zapytany przez dziennikarzy, czy czuje satysfakcję z tego wyroku, odpowiedział, że „pewnie tak”.
- Nie jestem emocjonalnym człowiekiem. Obrabialiście mnie, niektórzy z was, przez wiele wiele lat negatywnie. To co, mam się z tego cieszyć? Jest mi to obojętne
- powiedział.
Wskazał też, jak ta sprawa na niego wpłynęła.
- Trudno zachować pozycję, twarz, nazwisko w sytuacji, kiedy wszyscy opowiadają dyrdymały. Pan prokurator znakomicie umie manipulować dziennikarzami. To jest znakomity fachowiec od tego, gorzej z dowodami
- stwierdził Gawronik.
Z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu nie zgadza się prokurator Piotr Kosmaty, który prowadził tę sprawę przez ostatnie 19 lat.
- Uważam, że materiał dowodowy, który został zgromadzony na etapie śledztwa, jak i później w całym procesie przed obiema instancjami sądu, w pełni wykazał, że Aleksander Gawronik dopuścił się tego czyn
- powiedział prokurator.
Dodał, że będzie walczył do końca.
- Będę korzystał ze wszystkich możliwości prawnych, aby doprowadzić do skazania pana Gawronika i do tego, aby kolejny sąd - po ostatecznym uchyleniu tego wyroku - ocenił raz jeszcze te dowody, i żebym mógł przeprowadzić te, których nie mogłem przeprowadzić z uwagi na decyzję sądu pierwszej instancji
- podkreślił prok. Kosmaty.
Prokurator odniósł się do uzasadnienia piątkowego wyroku, zwracając uwagę, że sąd pierwszej instancji wskazał, że Aleksander Gawronik i Mariusz Ś., założyciel Elektromisu nie znali się. Natomiast Sąd Apelacyjny uznał, że tajemnicą poliszynela była znajomość obu mężczyzn.
- Było tajemnicą poliszynela, że ci dwaj mężczyźni mają ze sobą ścisłe związki, więc będziemy wyważać otwarte drzwi tak na dobrą sprawę tylko po to, żeby tego się dowiedzieć, a jednocześnie nie udzielić sobie odpowiedzi czy Gawronik podżegał, czy też jednak nie podżegał
- powiedział sędzia Nowak.
- Sąd pierwszej instancji zarzucał mi, że nie wskazałem żadnych dowodów na to, że Aleksander Gawronik i Mariusz Ś. się znali, w związku z tym nie mogło być motywu po stronie Gawronika do usunięcia Jarosława Ziętary. Kiedy chciałem przeprowadzić na tę okoliczność dowody, uniemożliwiono mi
- przypomniał prokurator.
- Dzisiaj Sąd Apelacyjny powiedział, że oni się znali, co było tajemnicą poliszynela - wszyscy, którzy wtedy żyli, wiedzieli, że Gawronik ze Ś. się znali - wiec nie ma tego, co udowadniać. Trudno mi się więc zgodzić z taką argumentacją sądu, gdyż nie jest ona - dla mnie - do końca logiczna - ocenił prokurator Kosmaty.
Prokurator skomentował także działania organów ścigania, tuż po zniknięciu Jarosława Ziętary.
- Powodzenie tego typu spraw jest zależne od pierwszych czynności. Nie ulega wątpliwości, że gdyby w 1992 roku podjęto od razu czynności procesowe, zdecydowanie bylibyśmy w innym punkcie i śmiem twierdzić, że śledztwo nie trafiłoby nigdy do Krakowa, bo byłoby to rozwiązane, być może w Poznaniu w połowie lat 90. Upływ czasu w każdym postępowaniu, a zwłaszcza dot. zabójstwa ma kolosalne znaczenie na końcowy sukces
- powiedział prokurator Kosmaty, który zajął się sprawą Ziętary wielu latach od jego zniknięcia.
Tajemnicze zniknięcie Jarosława Ziętary
1 września 1992 r. około godziny 8.40 Jarosław Ziętara wyszedł z mieszkania przy ulicy Kolejowej w Poznaniu. Miał iść do redakcji „Gazety Poznańskiej”, jednak nigdy do niej nie dotarł. Od tego czasu ślad po dziennikarzu zaginął. Pomimo licznych poszukiwań nie odnaleziono ciała Ziętary.
Dwa śledztwa prowadzone w Poznaniu latach 90. nie przyniosły rezultatu. Przełom nastąpił w po wielu latach, gdy sprawa trafiła do Krakowa, po apelach środowiska dziennikarskiego i bliskich Ziętary. Jedno śledztwo powadzone przez prokuratora zostało podzielone na trzy wątki.
W 2015 r. do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Aleksandrowi Gawronikowi, byłemu senatorowi, niegdyś najbogatszemu Polakowi, twórcy pierwszych kantorów. Zdaniem prokuratury, latem 1992 r. podczas narady w firmie Elektromis, miał on podżegać do zabójstwa dziennikarza, który miał przeszkadzać Gawronikowi w prowadzeniu nielegalnych interesów. Dziennikarz chciał opisać interesy tzw. poznańskiej szarej strefy.
W sprawie Ziętary oskarżeni zostali także dwaj ochroniarze Elektromisu - „Lala” i „Ryba”. Zarzuca im się porwanie i pomocnictwo w zabójstwie poznańskiego dziennikarza. Oskarżeni ci zostali uniewinnienie przez sąd pierwszej instancji. Niebawem rozpocznie się ich proces przed Sądem Apelacyjnym w Poznaniu
Natomiast trzeci wątek dotyczący zabójstwa Ziętary został umorzony z uwagi na niewykrycie sprawców.
Proces Aleksandra Gawronika rozpoczął się w 2016 r. Były senator nie przyznawał się do winy.
– Nie przyznaję się do winy, nie mam nic wspólnego z zaginięciem Jarosława Ziętary. Moje wyjaśnienia zamykają się w tym jednym zdaniu. To, że dzisiaj zasiadam na ławie oskarżonych jest kompletnym absurdem
– mówił podczas pierwszej rozprawy w sądzie Aleksander Gawronik.
Jesteś świadkiem ciekawego wydarzenia? Skontaktuj się z nami! Wyślij informację, zdjęcia lub film na adres: [email protected]
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?