Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Celebryci ukrywają tajemnice przed Google

Billy Kenber
Znane osoby i firmy oraz kurorty turystyczne korzystają z usług nowego rodzaju firm PR, by ukrywać swoje sekrety i szkodliwe dla siebie artykuły przed wyszukiwarką Google

Wszystko jest już do kupienia. Oto bowiem pojawiły się na rynku agencje zarządzania reputacją, które obiecują odsunięcie negatywnych informacji na dalsze pozycje list wyszukiwania. Zazwyczaj wykorzystują do tego tysiące kont w serwisach społecznościowych, otwartych pod fałszywymi nazwiskami i kierowanych przez oprogramowanie, które symuluje zachowanie rzeczywistych osób. Takie fantomy prowadzą dyskusje i zamieszczają linki, prowadzące do bardziej pozytywnych rezultatów, co spycha na dalszy plan negatywne teksty.

Aby sporządzić listę wyników wyszukiwania, Google używa złożonego algorytmu, który bierze pod uwagę kilkadziesiąt czynników, ale jednym z kluczowych jest liczba linków prowadzących do danej strony z innych stron.

Agencje zarządzania reputacją starają się, aby wzrosła pozycja wyników pozytywnych lub neutralnych, spychając w dół wyniki negatywne. Ponieważ 90 proc. użytkowników bierze pod uwagę wyłącznie pierwszą stronę wyników wyszukiwania Google, a tylko nieliczni zaglądają poza stronę trzecią, dobrze ukryte rezultaty są rzadko czytane.

Chociaż media są kneblowane przed podawaniem nazwisk celebrytów, którzy uzyskali postanowienie sądu, ich tożsamości regularnie stają się przedmiotem żywych internetowych spekulacji. Tożsamości kilku znanych osób, które rzekomo posługują się takimi postanowieniami, są widoczne w internecie dla każdego, kto wpisze w Google odpowiednie słowo. Niektórzy zatrudnili agencje, aby z tym walczyć.

Agencje te nie podają tożsamości swoich klientów, obawiając się, że to może zaprzepaścić efekty wykonanej pracy, niemniej śledztwo "Timesa" wykryło kilka takich przypadków.

Chris Angus, 30-letni założyciel Warlock Media, potwierdził, że jego firma została zatrudniona na dwa tygodnie przez dwóch aktorów i sportowca, którzy uzyskali sądowe zakazy. Zapłacili oni od 10 do 20 tys. funtów.

Angus uważa, że jego praca jest niesamowicie skuteczna i dodaje: - Po wpisaniu ich nazwisk w Google nie pojawią się odniesienia do postanowienia sądu. Wydarzeń nie da się zatrzymać, ale można uczynić je niewidocznymi. Można mieć pewność, że jeśli pokażą się one na Google czy Twitterze, to zostaną wymazane.

Chris Emmins, współzałożyciel Kwikchex, w zeszłym tygodniu skontaktował się z trzema celebrytami, którzy wpadli w panikę, widząc, że nazwisko piłkarza Ryana Giggsa rozpowszechniło się w sieci błyskawicznie.

Firma odrzuciła ich zlecenia "z zasady", ale trzy osoby publiczne - pisarz oraz konserwatywny polityk, którzy mieli romanse pozamałżeńskie, oraz żonaty aktor, który skorzystał z usług prostytutki - zgłosiły się do takich agencji, aby utrzymać swą tożsamość w tajemnicy. - Polityk miał również nadzieję, iż da się to ukryć przed jego żoną - mówi Emmins.

Miejsca atrakcyjne turystycznie są szczególnie podatne na niszczące artykuły prasowe i nieprzyjazne internetowe recenzje. W czerwcu ubiegłego roku kilka gazet opublikowało teksty o parku safari w Wobrun w hrabstwie Bedford, informujące o wynikach inspekcji przeprowadzonej przez państwowych weterynarzy.

Inspektorzy z wydziału środowiska, żywności i spraw wiejskich odwiedzili park i skrytykowali go za trzymanie lwów zimą w zatłoczonej zagrodzie nocnej przez 18 godzin na dobę. Artykuły z licznych gazet ujawniły również, że park przemieścił swoje uchatki po tym, jak w wewnętrznym raporcie wykryto, iż chlorowana woda wywoływała wrzody na ich oczach, a jedno ze zwierząt cierpiało tak bardzo, że gryzło drewniane brzegi basenu. Słoń, jak się okazało, trzymany był w niezabezpieczonej zagrodzie, z której ostatnio uciekł.

Zaledwie kilka tygodni po publikacji tych kompromitujących dla parku informacji zatrudnił on Keitha Griggsa, który prowadzi serwis ReputationManagement.me - ujawnia "Times".

I co się okazało? Otóż, na swojej stronie opisywał on, jak w czerwcu ubiegłego roku zaczął pracować dla wspomnianego parku. Trzy spośród pierwszych 10 wyników w Google odsyłały do artykułów z zarzutami. W ciągu jednak zaledwie tygodnia linki do krytycznych artykułów zniknęły z pierwszej strony. Kilka miesięcy później był już tylko jeden negatywny raport wśród pierwszych pięciu stron wyników.

52-letni Griggs mówi otwarcie, iż oferuje swoje usługi firmom i osobom, które rozumieją, że "potrzeba wiele dobrych czynów, aby zbudować reputację, i tylko jeden zły, aby ją stracić".

Park safari z Woburn przyznał, iż korzysta z usług zarządzania reputacją, podając, że niektóre artykuły uznano za zawierające "niesprawiedliwe i niedokładne informacje". Dzięki nowej taktyce zmienił się diametralnie obraz tej placówki.

Od tego czasu park otworzył nowy dom dla lwów, a rzecznik lokalnych władz oświadczył, iż jest szczęśliwy, że zarząd parku kontynuuje swoje starania, aby Woburn Safari Park spełniał wymagania prawne, a także wymogi zdrowia i bezpieczeństwa na swoim terenie.

Nie brakuje głosów, iż takie kroki nie mają nic wspólnego z prawdziwym opisem rzeczywistości, ale specjaliści od sieci przyznają, iż niewielkie korekty stron, którymi zajmują się w sieci, przynoszą efekty. I to się liczy.

od 12 lat
Wideo

Niedzielne uroczystości odpustowe ku czci św. Wojciecha w Gnieźnie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto