Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Chyby-azyl zagubionych

Beata MARCIŃCZYK, Joanna KARDASZ
Natalia mieszka z sześcioletnią córeczką w ośrodku najkrócej – od połowy marca.
Natalia mieszka z sześcioletnią córeczką w ośrodku najkrócej – od połowy marca.
Wystarczyłby pokój z kuchnią. Dla mnie i dla moich dzieci to marzenie. A gdy się spełni, każde święta będą weselsze od tych, które spędzaliśmy w dawnym domu i spędzamy tu w ośrodku w Chybach – mówi Sabina A.

Wystarczyłby pokój z kuchnią. Dla mnie i dla moich dzieci to marzenie. A gdy się spełni, każde święta będą weselsze od tych, które spędzaliśmy w dawnym domu i spędzamy tu w ośrodku w Chybach – mówi Sabina A. – Jak będę musiał stąd wyjść, to chyba pod most pójdę – żali się Leszek M. z Wrześni.

Dom Opieki Społecznej w Chybach powstał dziewięć lat temu. Przebywa w nim zazwyczaj ponad dwadzieścia osób. To dla wielu z nich pierwsza, a czasem i jedyna spokojna przystań w życiu.

Anna, której syn spał na lekcjach

Anna M. odeszła od męża alkoholika po 22 latach małżeństwa.
– Dawałam mu okazje do zmiany postępowania. On twierdził, że z alkoholikiem da się żyć – mówi spokojnie, choć wspomnienia budzą w niej niepokój. Od lat bierze środki uspokajające. Ona wie co to przemoc każdego rodzaju. – Syn zasypiał ze zmęczenia na lekcjach. Pomogły mi policja i opieka społeczna z ulicy Matejki – panie Ewa Postrożna i Gabrysia Jeziorecka.

Anna z synem wyprowadziła się na pokój ,,za opiekę’’. Gdy jej podopieczna zmarła, szukała pomocy w różnych instytucjach. Udawało się jej nocować w świetlicy ,,Pro Vita’’. Ma zasiłek stały na syna. Oboje mieszkają w Chybach od kilku miesięcy. Były mąż, przedstawiając świadków w urzędzie, wymeldował ją z mieszkania.

Leszek – ze szpitala trafił do Chyb

Leszek lata całe nie płacił za mieszkanie. Zarabiał podczas prac interwencyjnych.
– Pracowało się miesiąc, a potem przez dwa miesiące pracowali inni. Trzeba było czekać. Wtedy zbierałem surowce wtórne – opowiada. Nie przyznaje się – pił czy nie. Zachorował, trafił na półtora miesiąca do szpitala. Stamtąd już nie miał gdzie wracać, bo go eksmitowano. W jednej zmianie odzieży przywieziono go do Ośrodka.

– Moja opiekunka społeczna już trzy miesiące nie przyjeżdża. Podobno nie mam szans nawet na pokój socjalny – mówi. Kilka dni temu dyrektor ośrodka, Jan Rybak, zgodził się przedłużyć mu pobyt o kolejne pół roku. We wrześniu będzie musiał się wyprowadzić.

Natalia w nocy wyrzucona z domu

– O trzeciej nad ranem pijany mąż wyrzucił mnie, w bieliźnie prawie, z domu – wspomina dwudziestoośmioletnia Natalia W. – Pierwszą pomoc dostałam od pani Steckiej z Fundacji Pomocy Samotnej Matce. Trafiłam do Miejskiego Ośrodka Pomocy Rodzinie, a potem do sióstr zakonnych w Kiekrzu.

Od kilku tygodni wraz z sześcioletnią córeczką mieszkają w Chybach. Ale żeby tu trafić czekała siedem miesięcy – powtarzała wnioski, wypełniała papiery.
Zwolniono ją po 10 latach pracy. Ma depresję, jak każdy, kto zasmakował piekła na ziemi. Była leczona miesiącami, a będąc na zwolnieniach nie mogła zarejestrować się w urzędzie pracy. Ma jeszcze dług wobec sióstr w Kiekrzu – około 3 tys. zł.

Sabina nie chce wspomnień

– Nie mogę. Jak mówię o tym, co było, to wszystko na nowo przeżywam – mówi. Jest psychicznie wyczerpana. Ma dwie nastoletnie córki. Za siedem miesięcy będzie musiała się stąd wyprowadzić. Jest tu już prawie półtora roku.
– Jestem na liście na mieszkanie chyba już od dziesięciu lat i wciąż nie dostaję – żali się.

Trzeba nauczyć ich wiosłować

Jan Rybak, dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Dolnych Chybach zna historię każdej z osób, zna ich mentalność.
– To, że znalazły się one w trudnej sytuacji życiowej, wynika z wielu przyczyn – splotu okoliczności, niezaradności i innych. Wielu z nich liczy na długofalową pomoc, a my nie jesteśmy przysłowiowym workiem bez dna – podkreśla. – W przenośni powiem, że trzeba dać im wiosła i nauczyć wiosłować, ale nie robić tego za nich.

Ta metoda już nieraz się tu sprawdziła. Ot, chociażby kobieta z dwójką dzieci, którą mąż uważał za swoją własność nawet po rozwodzie, tu otrząsnęła się nieco z koszmaru, założyła sprawę o znęcanie się psychiczne i fizyczne, postarała się o mieszkanie pod Poznaniem. Pracuje. Pięćdziesięcioletni alkoholik przestał pić, wynajął pokój w Baranowie, pracuje, znalazł kobietę, z którą chciałby się związać.

– Największy problem to aktywność. Gdy będą chcieli wziąć wiosła w swoje ręce, na pewno się im uda – mówi z przekonaniem dyrektor.

Jan Rybak
dyrektor Ośrodka Pomocy Społecznej w Dolnych Chybach
W naszym domu o podopiecznych dba wysoce wykwalifikowana kadra. Z trzynastu zatrudnionych tu osób pięć to terapeuci. Jest to dom o standardzie światowym, zamieszczony na specjalnej liście ministerstwa pracy jako spełniający usługi standardowe.

od 7 lat
Wideo

Reklamy "na celebrytę" - Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto