Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dni, kiedy spotykamy szczęście

Redakcja
"Szczęśliwe dni" Becketta to wyzwanie dla każdej dojrzałej aktorki, której przychodzi zmierzyć się z tą rolą. Antonina Choroszy ten trudny egzamin zdaje celująco.

Bo chociaż Beckett rozpisał swój dramat na dwie osoby, to ta druga jest praktycznie niewidoczna i niema. Funkcjonuje bardziej jako symbol, punkt odniesienia do monologu Winnie. To ona musi grać i skupiać na sobie uwagę widzów. A zadanie to niełatwe. Zgodnie z założeniem oryginalnego tekstu nie może się ruszać – nieruchoma najpierw od pasa w dół, a potem już tylko głowa posłuszna jest woli bohaterki dramatu. Pozostaje tylko aktorski kunszt.

Antonina Choroszy przedstawia nam rytuał codziennych, powtarzalnych czynności – wyjmowane z wielkiej czarnej damskiej torebki różne przedmioty wywołują wspomnienia, skojarzenia. Winnie o tym mówi. Cały czas mówi. Milknie na krótkie chwile, by usłyszeć nieskładną odpowiedź Williego (Mariusz Puchalski) lub tylko odgłosy jego ruchów. „Czy będę mogła mówić tylko do siebie? Czy jak już odejdziesz to zamilknę za zawsze?” – pyta.

Z tego monologu budujemy historię związku tych dwojga starych ludzi, zadajemy sobie pytanie – czy bycie ze sobą aż do śmierci jest miłością czy tylko przywiązaniem, uczuciem czy może przyzwyczajeniem, stanem, którego bohaterowie boją się zmieniać i nawet nie próbują tego robić… I zastanawiamy się, co oni robią w tej nierealistycznej rzeczywistości, czy to jakiś absurdalny, groteskowy wszechświat, czy może klatka ich własnej wyobraźni, w której zamknęli się nie dopuszczając do siebie świata zewnętrznego. Ten świat jednak ich nie opuścił, pojawia się nie tylko w retrospekcjach Winnie, czy gazecie czytanej przez Williego. Winnie czuje, że ktoś ją obserwuje. Czy ma na myśli jakiegoś nieznanego literackiego bohatera, czy może mnie – widza? A może to jedna i ta sama osoba?

Beckett nie daje gotowych odpowiedzi. Na szczęście realizatorzy spektaklu na deskach Teatru Nowego także nie zapragnęli ich szukać. Zostawiają nas z pytaniami, na które musimy odpowiedzieć sobie sami. Musimy, jeśli chcemy wiedzieć, czy nasze szczęśliwe dni są tylko nasze, czy może odgrywamy je w nieskończoność w czyimś panoptikum? I nawet drażniąca na początku scenografia poznańskiego spektaklu okazuje się mieć ten sam cel – wprowadzić w nasze samozadowolenie nie tylko nutę, ale całą symfonię niepewności...


Samuel Beckett Szczęśliwe dni
przekład: Antoni Libera

Teatr Nowy w Poznaniu

reżyseria: Lea Maleni
scenografia: Melita Couta
muzyka: Demetris Zavros

obsada:
Winnie - Antonina Choroszy
Willie - Mariusz Puchalski

premiera 29/31 października 2010
czas trwania 1 godz. 30 min (1 przerwa)


od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poznan.naszemiasto.pl Nasze Miasto